Triki promocje w biedronce

Biedronka i Rossmann fot. Materiały prasowe
Korzysta z nich w zasadzie każdy. Dlaczego? Bo się opłaca. Ale pamiętać należy o jednym – promocja nie zwalnia z myślenia.
Biedronka i Rossmann fot. Materiały prasowe
Z promocjami jest tak, jak z chodzeniem na obcasach. Jak nie umiesz nosić szpilek, to ich nie zakładaj, bo albo się wyłożysz na prostej drodze, albo będziesz chodzić na tyle niepokracznie, że wszyscy cię wyśmieją. Tak samo z promocjami. Idziesz na zakupy, myślisz, że obkupiłaś się w produkty z promocji, ale prawda bywa zupełnie inna. Jaka? Już podpowiadamy!

Jak nas naciągają w sklepach, czyli chwyty marketingowe, które sprawiają, że podczas wyprzedaży wydajesz więcej pieniędzy

Strzeż się - promocja!

Jest piątek. Wchodzisz do sklepu, a tam paleta piwa w pomniejszonej cenie. Co robisz? Kupujesz, bo taka okazja często się nie trafia. Biegniesz do kasy i... tu następuje niemiłe zdziwienie. Kupiłeś niby tylko jakieś chipsy i coś na obiad, ale cena jest jakaś dziwnie duża. Analizujesz paragon i jest! Okazuje się, że pomniejszona cena piwa obowiązuje, ale tylko przy zakupie 2 palet. Czemu nie zauważyłaś tego wcześniej? Może dlatego, że szczegóły promocji były zapisane mniejszym druczkiem.

4 za 2!

Ale okazja! Jeszcze niedawno mogliśmy skorzystać z promocji, którą oferował Rossmann. Mechanizm wyglądał mniej więcej tak: kup 4 kosmetyki do higieny jamy ustnej lub do codziennej pielęgnacji i z kartą Rossmann zapłać jak za 2. Oczywiście płacisz za dwie droższe rzeczy. Byłam i uważam tę promocję za jedna z lepszych. Jest też oczywiście mały haczyk, na który wielu klientów dało się nabrać. Przede mną przy kasie stała pani, która w koszyczku miała 2 dezodoranty Nivea i 2 płyny do higieny jamy ustnej Listerine Ile zapłaciła za wszystko? Dezodorant kosztował ok. 13 zł, płyn do płukania 16. Teoretycznie powinna zapłacić ok. 32 zł. Szok był wielki (i krzyku też trochę), gdy pani ekspedientka wypowiedziała sumkę 58 zł. Pani się uniosła, powiedziała, że to złodziejstwo, że przecież ma kartę i chce skorzystać z promocji. Zażądała oczywiście kierownika sklepu. Kasjerka tłumaczyła, że promocja działa, ale przy zakupie 4 różnych produktów (mogły to być np. 4 dezodoranty, ale innej firmy lub o innym zapachu). Pani nie dawała za wygraną, bo chciała właśnie TE kosmetyki, a nie żadne inne! Ostatecznie przyszła kierowniczka sklepu, anulowała transakcję, a obrażona pani wyszła, grożąc, że opisze cala sprawę na Facebooku.

Kto ponosi odpowiedzialność?

Jedni powiedzą, że Biedronka, Rossmann, Lidl, czy inny sklep to złodzieje. Ale z drugiej strony... tak właśnie działa marketing. Jest oparty na trikach, które mają uśpić naszą czujność. To dlatego przy wejściu do sklepu czujesz zapach świeżego pieczywa, a przy kasie masz małe batoniki, gumy, czy energetyki. Tak samo jest z promocjami. Są dobre i się opłacają, każdy z nich korzysta, ale pamiętać należy o jednym – promocja nie zwalnia z myślenia.

Jakie inne triki promocyjne warto znać?

  • Gratis – gratis, czyli za darmo. A właśnie, że nie. Często cena gratisowego produktu doliczana jest do jego ceny regularnej.
  • - 70 % - Cena za kurtkę z 700 zł, przeceniona do 100. Oczywiście, że kupujesz! Po przyjeździe do domu, okazuje się, że kurka kosztowała 250 zł. W Polsce takie praktyki są zabronione, ale nie raz zdarzają się sytuacje, gdzie promocja to tylko chwyt marketingowy.
  • Muzyka – kolędy przed Świętami, czy energetyczna muzyka też robią swoje. Wprowadzą w nastrój i dają energię do wydawania pieniędzy.
  • Ostatnia sztuka – albo niby ostatnia. W obawie przed wykupieniem sukienki, która właśnie ci się spodobała, po prostu ją kupujesz. Po twoim wyjściu pani sprzedawczyni wyciąga kolejną z magazynu i teraz to ona jest tą ostatnią sztuką.
  • 3,99 za dynię. Biorę! Bo jak nie kupić, za tak niewielką cenę. Przy kasie okazuje się jednak, że podana stawka to cena za kilogram. Dynia była duża, więc płacisz ponad 10 zł.

Redakcja poleca

REKLAMA