Chińska rodzina mieszkająca w prowincji Yunnan wróciła do domu z wakacji ze szczeniakiem mastifa tybetańskiego. Tak przynajmniej myśleli. W rzeczywistości przygarnęli czarnego niedźwiedzia azjatyckiego zagrożonego w Chinach wyginięciem. Miś ostatecznie trafił pod właściwą opiekę – do specjalnego schroniska dla dzikich zwierząt.
Su Mou, właściciel rzekomego psa, którego rodzina nazwała „Little Black”, opowiedział, że zwierzę nie przestawało rosnąć i codziennie jadło pudło owoców i dwa wiadra makaronu. Na tej diecie urosło tak, że ważyło ponad 110 kg.
Jak to możliwe, że pomylili psa z niedźwiedziem?
Wiadomo, że niedźwiedzie solidnie stoją na tylnych łapach, co jest cechą mniej powszechną u psów. To wraz z niekończącym się i stale rosnącym apetytem oraz coraz dziwniejszym wyglądem zwierzaka sprawiło, że rodzina zrozumiała wreszcie swój błąd.
Su Mou z żoną początkowo bali się przyznać, że mają w domu dzikiego niedźwiedzia, ale na szczęście zdali sobie sprawę, że trzymanie takiego zwierzęcia jest nielegalne i zwrócili się do lokalnej policji.
Zwierzę zbadali weterynarze i stwierdzili, że jest zdrowe. Niedźwiedź trafił do schroniska dla dzikich zwierząt.
Azjatyckie czarne niedźwiedzie są gatunkiem chronionym w Chinach.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy czarny miś został wzięty za szczeniaka. W 2015 roku pewien rolnik z prowincji Yunnan uratował coś, co uważał za psa z pobliskiego lasu. Okazało się, że mężczyzna przygarnął dzikiego niedźwiedzia. Urzędnicy zajmujący się ochroną środowiska odebrali mu zwierzę.
Źródło: Newsweek.com
Czytaj też:Ciągnięte za samochodem, przywiązywane do drzew, bite… A gdyby spotykało to nas, ludzi?Całe życie na chilloucie, czyli trawienie liścia w 30 dni i inne ciekawostki o leniwcach