Dziś w Krakowie odbędzie się ekshumacja pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich. To pierwsza z zaplanowanych ekshumacji w ramach prowadzonego przez Prokuraturę Krajową śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Zleconą przez prokuraturę sekcję zwłok przeprowadzi 14-osobowy, międzynarodowy zespół ekspertów. Specjaliści dodatkowo mają przeprowadzić tomografię komputerową oraz pobrać próbki do badań histopatologicznych, toksykologicznych, fizykochemicznych.
Otwarcie sarkofagu znajdującego się w krypcie Katedry na Wawelu ma nastąpić po zamknięciu Wzgórza Wawelskiego dla turystów. Poza przedstawicielami prokuratury będą przy tym obecni członkowie najbliższej rodziny pary prezydenckiej: Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska. Zostanie także odmówiona modlitwa za zmarłych przez proboszcza katedry ks. prałata Zdzisława Sochackiego i ks. Jacka Urbana, członka Kapituły Katedralnej.
Nowy projekt rządu PiS przyjęty przez Sejm
Ponowne złożenie pary prezydenckiej do grobowca jest zaplanowane na 18 listopada. Biegli będą mieli cztery miesiące na wydanie opinii. Prokuratura nie będzie informować o terminach kolejnych ekshumacji. Każda rodzina ma być poproszona na spotkanie w sprawie szczegółów ekshumacji ich bliskich. Wszystkie sekcje mają zakończyć się jesienią 2017 roku.
Według kierownika zespołu prowadzącego śledztwo prok. Marka Kuczyńskiego ekshumacje wszystkich ofiar są konieczne, jeżeli zachodzi podejrzenie, że śmierć nastąpiła w wyniku przestępstwa. Jego zdaniem można przewidywać, że w niektórych trumnach znajdują się fragmenty ciał innych ofiar. Według niego, skala stwierdzonych nieprawidłowości, brak dokumentacji fotograficznej powodują, że nie można stwierdzić, czy i w jakim zakresie dokumenty strony rosyjskiej są wiarygodne. Jeden z prokuratorów, Marek Pasionek dodaje, że "kluczowe, newralgiczne dowody w dalszym ciągu są terenie Federacji Rosyjskiej i ja się bynajmniej nie spodziewam, że prędko będziemy w ich posiadaniu".
Wdowa po policjancie w żałobie, która nigdy się nie kończy
Zdaniem Prokuratury Krajowej, gdyby od razu po katastrofie doszło do wszystkich sekcji, dziś nie byłoby konieczności ekshumacji. Jednym z jej celów jest określenie, w jaki sposób były przeprowadzone poprzednie sekcje, co wówczas sprawdzono, a co zostało pominięte.
W październiku członkowie rodzin 17 ofiar katastrofy zaapelowali o powstrzymanie ekshumacji ich bliskich. "Stajemy samotni i bezradni wobec bezwzględnego i okrutnego aktu" - napisali w liście otwartym. Pod listem podpisali się m.in. członkowie rodzin: Ewy Bąkowskiej, Leszka Deptuły, Grzegorza Dolniaka, Artura Francuza, Jarosława Florczaka, Pawła Krajewskiego, Andrzeja Kremera, Barbary Maciejczyk, ks. Adama Pilcha, Katarzyny Piskorskiej, Agnieszki Pogródki-Węcławek, Arkadiusza Rybickiego, Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, Leszka Solskiego, Jolanty Szymanek-Deresz, Wiesława Wody, Edwarda Wojtasa.
Apel przesłano także prezydentowi Andrzejowi Dudzie. W wywiadzie dla PAP mówił:
To jest obowiązek prawny prokuratorów. Choć to jest sprawa bolesna, ja od tej strony prokuratorów rozumiem i mogę tylko prosić rodziny o wyrozumiałość. O wyrozumiałość dla działań prokuratury, także dlatego, że tragedia smoleńska jest niezwykle ważną sprawą państwową, jest największą tragedią, jaka w sensie państwowym zdarzyła się w Polsce po II wojnie światowej.
Całkiem niedawno wdowa po oficerze Biura Ochrony Rządu - Krystyna Łuczak-Surówka w wywiadzie dla TVN24 powiedziała:
Liczę się z przeżyciami każdego, dlatego życzyłabym sobie, żeby też liczono się z moimi. Męża na pewno widziałam, proszę mi wierzyć, po prawie dwóch dekadach wspólnego życia nie byłam w stanie się pomylić. Zresztą nie mylimy się, kiedy kogoś kochaliśmy. Ten moment, kiedy dotknęłam go za rękę, to mimo wszystko nie byłam przygotowana, że ona będzie taka zimna. To był taki moment nieodwracalny. Nie pomyliłby się pan, gdyby to był ktoś bliski dla pana. Zresztą on był cały.
Podkreśliła, że Prokuratura Krajowa decyzję o ekshumacji podjęła bez konsultacji z rodzinami ofiar. "Nigdy nas o nic nie pytano, umieszczano nazwisko mojego męża na pomnikach, tablicach o nic mnie nie pytano, jakoś to przeżywałam".
Powiedziała też, że jest przeciwna stawianiu pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Nie życzę sobie go w tym miejscu. Nawet, jeżeli do tego dojdzie, to poruszę niebo i ziemię, żeby nazwiska mojego męża tam nie było, bo wiem, że on by tego nie chciał.
Są jednak też inne głosy. Przykładem może być Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie.
Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa.
Dodała, że sama wnioskowała o ekshumację, jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie, żeby potwierdzić tożsamość zmarłego. Merta poinformowała, że ekshumacja jej męża odbędzie się jeszcze w tym roku, jako jedna z pierwszych.
Czy można łączyć to z tym, że od kilku miesięcy do warszawskich sądów wpływają pisma kolejnych krewnych ofiar katastrofy smoleńskiej? Rodziny wzywają Ministerstwo Obrony Narodowej do ugody i wypłaty rekompensat za śmierć bliskich. Wyżej wymieniona Magdalena Merta ubiega się o 2 mln złotych odszkodowania.