Co najmniej 60 osób zarażonych koronawirusem w domu opieki koło Radomia. Jak mogło do tego dojść?

dom opieki koronawirus fot. Adobe Stock
Koronawirus uderzył w najsłabszych. Co najmniej 60 osób w domu opieki w Niedabylu (woj. mazowieckie) zostało zakażonych wirusem. To przede wszystkim pensjonariusze i kilku pracowników. Skąd dotarł tam koronawirus?
/ 28.03.2020 11:25
dom opieki koronawirus fot. Adobe Stock

W domu opieki w Niedabylu (powiat grójecki, woj. mazowieckie) od wtorku panuje kwarantanna. Testy potwierdziły zakażenie koronawirusem u 52 pensjonariuszy i 8 pracowników.

Zarażonych może być więcej osób, bo choć pozostałe testy (14 podopiecznych i 7 pracowników) nie dały pozytywnego wyniku, to wszyscy mieli ze sobą kontakt. Najprawdopodobniej też mają koronawirusa. 

Nie jest pewne skąd w domu opieki pojawił się koronawirus. Wiadomo jednak, że jedna z pielęgniarek, która zachorowała, pracuje też w szpitalu w Grójcu. To tam wcześniej wykryto ognisko koronawirusa. 

Testy mieszkańcom i pracownikom domu opieki przeprowadziła prywatna specjalistyczna firma Warsaw Genomic. Wyniki trafiły do Niedabyla w czwartek 26 marca. Potwierdził się najgorszy scenariusz. Większości poddanych tam kwarantannie osób ma koronawirusa.

Po szoku, czas na działania

Jak poinformował portal tvn24.pl, placówkę podzielono na dwie strefy. W kuchni i stołówce wydzielono miejsce, gdzie przebywają tylko osoby, których testy na koronawirusa dały wynik ujemny.

Personel jest od wtorku bez przerwy z pensjonariuszami. W tej chwili mamy jedną pielęgniarkę, która sama jest już w sile wieku. Na razie dajemy wspólnymi siłami radę. Jestem w stałym kontakcie ze starostą białobrzeskim Sylwestrem Krogulem, a także urzędem wojewody mazowieckiego
- powiedział portalowi tvn24.pl Arkadiusz Śliwa, dyrektor domu opieki.

Dyrektor domu opieki przyznaje, że choć wszyscy starają się z całej siły i na razie sytuacja jest pod kontrola, to strach zagląda im w oczy.

Dostarczane nam jest jedzenie. Martwię się jednak o personel. Nie wiem, ile fizycznie wytrzymają będąc non-stop w pracy, jeszcze w stresie, że są zakażeni. Nie wiem też, czy ktokolwiek się zdecyduje wejść tutaj, wspomóc nas 
- mówi dyrektor.

Dom opieki nie był wyposażony nawet w odpowiednie środki ochrony. Dzisiaj szuka pomocy z zewnątrz. Jak powiedział dyrektor, udało mu się dostać 600 maseczek od WOŚP i kombinezony z urzędu wojewódzkiego. Przeznaczone są one dla osób, które muszą pozostać w placówce, ale mają negatywny wynik testów.

Więcej informacji o koronawirusie:

Redakcja poleca

REKLAMA