Mamy tę narodową przypadłość, że potrafimy świadomie lub nie niszczyć to co piękne. Bohaterów narodowych mieszamy z błotem, polskie symbole z dumą nosimy na majtkach a tradycje zamieniamy w festyn.
Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że Święto Zmarłych powinno sprzyjać zadumie i pamięci o tych, którzy już nie są z nami. Jednak ostatnimi czasy stało się ono dniem odpustowym. Polak potrafi! Oprócz zniczy i kwiatów (a także nieodzownej w moim przypadku pańskiej skórki) przy cmentarzach ustawiają się stragany. Idąc na grób do bliskich możesz kupić popcorn, hot dogi, napoje zimne i gorące, chleb ze smalcem, gigantyczne żelki, i watę cukrową. A w internecie możesz znaleźć inspiracje na grobbing. Pamiętacie ten trend? Przecież to jakiś absurd.
Bojkotuję Dzień Wszystkich Świętych
3 lata temu ostatni raz wybrałam się na cmentarz w Dniu Wszystkich Świętych. Wspominam to, jak scenę z filmu. Kolejki, nie ma gdzie zaparkować, ludzie się przekrzykują, jedni dźwigają wieńce, gdy inni siedzą przy prowizorycznym stole i jedzą gorące kiełbaski. Obok pani sprzedaje jagodzianki, dzieci biegają z watą cukrową i balonami napełnionymi helem. Nie wiem, czy te balony nie zostały w którymś momencie wymyślone w mojej głowie, ale mniej więcej tak wyglądał ten obrazek. Powiedziałam sobie wtedy, że nigdy więcej nie wezmę udziału w tym jarmarku.
Alternatywa
Bardzo, bardzo dawno temu przeczytałam epitafium na pewnym grobowcu - Kim ty jesteś - ja byłem, kim ja jestem - ty będziesz. Wryło mi się to w pamięć, bo przecież nie ma nic bardziej prawdziwszego... I jakoś udaje mi się znaleźć czas w ciągu roku, by odwiedzić bliskich. I to nie raz. Wtedy widzę nagrobki upstrzone zgniłymi chryzantemami i wypalonymi zniczami, które czekają do kolejnego 1. listopada by zostały posprzątane.