Upławy, zatwardzenia, paradontoza, hemoroidy, żylaki i nietrzymanie moczu. A - i kłopoty z erekcją. To właśnie są ulubione tematy do śniadania wszystkich Polaków. Miło się słucha radia czy telewizji rano jednocześnie wcinając parówkę, jajko czy owsiankę. Smacznego Polsko!
Goło i niewesoło - o roznegliżowanych Polakach, którzy miasto pomylili z plażą
Aktorzy zatrudniani do reklam są bardzo przekonujący, a i opisy większości dolegliwości wyczerpujące na tyle, żeby nie było wątpliwości, co to za choroba i co na nią pomoże. Abstrahując od tego, że większość z tych środków to suplementy diety, a na nietrzymanie moczu czy kłopoty z erekcją to potrzeba poważnego leczenia u dobrego specjalisty, a nie ziół i witamin bez recepty, puszczanie tego w porze śniadaniowej to tortury i nadwyrężanie cierpliwości widza czy też słuchacza. Bo co innego zostaje? Tylko wyłączyć odbiornik. I nie włączać go rano do śniadania.
Zastanawiam się, kto targetuje te przekazy i dlaczego emisje reklam środków na upławy czy hemoroidy odbywają się zawsze w porze śniadaniowej. Dzień w dzień to samo. Raz do jajecznicy ze szczypiorkiem i razowca trafiło mi się kombo - hemoroidy, nietrzymanie moczu, paradontoza i zatwardzenie, non stop przez 3-4 minuty - przed newsami o 8.00. Do newsów nie dotrwałam. Wyłączyłam radio.
Jedząc posiłek z mężem i dziećmi, czy z facetem po randce zakończonej wspólnym śniadaniem, goszcząc rodzinę lub znajomych, lepiej posłuchać muzyki poważnej czy Rihanny zamiast potem udawać, że nikt nic nie słyszał.
Bo co zrobić rano z komunikatem - co trzecia kobieta cierpi na nietrzymanie moczu. Albo połowa Polaków ma hemoroidy. Ja się np. zastanawiam, czy mój facet się właśnie zastanawia, czy może ja też cierpię na nietrzymanie moczu, hemoroidy i infekcje pochwy. Skoro tyle osób „to ma”, statystycznie są duże szanse, że ta kobieta, z którą on właśnie konsumuje sadzone, też „to ma”. I nie jest to sexy. Ale nic nie mówi. Bo ile razy można obracać w żart. Czy przekrzykiwać panią z reklamy. Siedzimy zatem przy stole nieco zrezygnowani, w ciszy jedząc śniadanie. Tylko dziecko czasami dopyta. Niestety.
A wracając do pytania kilkulatka o upławy. Odpowiedział na nie mąż. Jak? Otóż: „Upławy to jest objaw choroby, na którą chorują dorosłe kobiety”. Dziecko na to: „aha”. I nie miało więcej pytań. Na szczęście. Ale zdarzają się bardziej dociekliwe jednostki.
Też tak macie? To się podzielcie! Czekamy pod adresem: waszehistorie@polki.pl
Więcej komentarzy na Polki.pl - polecamy!