Możesz grać na ulicy czy w tramwaju, ale najlepiej – o tak! – gra się w to przy rodzinnym obiedzie. Majaczące gdzieś na horyzoncie święta będą idealną okazją. Gotowe poznać reguły? To jedziemy!
Runda pierwsza: Pytania
„A masz jakiegoś chłopaka?”, „Ale na randki to jakieś chodzisz?”, „A czemu ty zawsze sama i sama?” – pytamy bez ogródek i gry wstępnej, gdzieś między rosołkiem a omawianiem bieżącej polityki USA. Najlepiej, kiedy tytułowa singielka ma pełny dziób, tak, żeby ewentualnie malowniczo się zapluła, wytrącona z równowagi. Nie ma tu pytań tabu – związki, seks, potrzeby intymne… wywalamy wszystko na wierzch. Skoro gwiazdy mogą robić sobie sesje małżeńskie w łóżku, albo pokazywać kawał tyłka ku uciesze gawiedzi, to heloł… Czego niby mamy się krępować w gronie bliskich?
Uwaga – niestety singielki mogą być już przyzwyczajone do pytań o związki (czy są?) i dzieci (kiedy będą?). Ale, ale… nikt nie mówił, że będzie łatwo!
Czy tkwisz w bezsensownym związku, który cię niszczy? Tylko po to by nie zostać sama.
Runda druga: Wyścig z czasem
Latek nikomu nie ubywa. Nawet singielkom. Żeby wygrać grę, warto takiej przypomnieć, że każdy dzień przybliża ją do nieuchronnej śmierci, a to, co wydarzy się wcześniej, też za miłe nie będzie. Tymczasem, jak wiemy wszyscy z seriali i rozmaitych TV szoł, singielki bimbają sobie na wszelkie wartości i gardzą życiem rodzinnym. A zegar biologiczny tyka. „Wiesz już mogłabyś jednak poważniej pomyśleć o założeniu rodziny, w twoim wieku”, „W tym wieku już tak nie możesz wybrzydzać” – można zagaić uprzejmie. Aby być oryginalnym, warto dodać „zobaczysz, na starość nikt ci szklanki wody nie poda”. Na pewno nie słyszała tego wcześniej.
Dzieci to w ogóle fajny temat, bo można nim skosić nie tylko singielkę, ale i bezdzietną parę. Ba! nawet ci mający dzieci powinni mieć ich więcej – „Jeszcze nie macie drugiego, a czas leci!”, „Antoś już ma 2 lata i pewnie płacze za siostrzyczką, płaczesz, Antosiu prawda?”.
Wyścig z czasem można też fajnie rozegrać, przypominając o swoim własnym przemijaniu: „Ja to bym chciała jeszcze za życia doczekać wnuków/szwagra/że się ustatkujesz (niepotrzebne skreślić, albo nic nie skreślać – jeszcze lepiej).”
Runda trzecia: Zazdrość
Jeżeli w rundzie pierwszej nie zaorałaś laski, a przypadkiem wiesz, że jej na serio zależy na życiu rodzinnym, dzieciach, tym jedynym, teraz będziesz miała już z górki. Zacznij od „Ja to ci tak zazdroszczę czasem… ten mój stary, taki ciągle męczący. Żadnego weekendu dla siebie nie mam tylko mnie męczy jakimiś wyjazdami – Paryż, Londyn. I tak za mną łazi z tą swoją miłością. Oesu… I te dzieciaki non stop mama, mama – już opędzić się nie mogę. Tak ci zazdroszczę, że ty ciągle sama, ciągle w pracy.”
Dobry efekt daje jeżdżenie po rodzinie, kiedy rzeczona siedzi obok. To w sumie także zwycięstwo w grze „Wychowaj klienta terapeutom”. Brawo ty!
Jeśli ktoś przytomnie zada ci pytanie, po co w takim razie się tak męczysz, skoro jeździsz po nich non stop, a od dzieci byś się ach! wreszcie uwolniła, ochrzań, że trzeba być kompletną egoistką, żeby w ogóle zadawać takie pytania.
Jeśli rozmowa odbywa się w środkach komunikacji, w zatłoczonej kawiarni, czy innym miejscu publicznym, dobrym motywem może być rozszerzenie wątku „tak ci zazdroszczę, że ty”. Tu bazuj na najciekawszych stereotypach. To nic, że nijak się mają do rozmówczyni. To nie jest gra polegająca na mówieniu prawdy, tylko na wkurzaniu singielek, tak? „Tak ci zazdroszczę, że ja z mężem, dziećmi, a ty codziennie imprezy do rana, alkohol, narkotyki, przygodny seks, zero odpowiedzialności, zero moralności. Chciałabym też tak umieć.” Wysiądź radośnie na swoim przystanku, niech lala jeszcze jedzie pół miasta z tymi ludźmi. Niech ma za swoje!
Ciekawostka – runda trzecia normalnie stałaby w logicznej sprzeczności z pierwszą i drugą, bo niby od niej wymagasz założenia rodziny, a tu ta zazdrość… ale hej! Kto by się przejmował logiką, póki piłka w grze.
Kosz dla kolesia, czyli kiedy lepiej zerwać...
Runda czwarta (decydująca): Porównania
Życie, życie jest nowelą, raz przyjazną a raz wrogą – te piękne słowa, wielkiej, kultowej wręcz pieśni, warto przypomnieć, bo ich trzymamy się w ostatniej rundzie (chociaż moim zdaniem, po trzeciej mało która się nie wkurzy). Jeśli mamy przed sobą oazę spokoju, kwiat lotosu na tafli jeziora i w ogóle nic jeszcze babsztyla nie ruszyło, to twój as w rękawie. Pokaż jej, że inni, wszyscy! mają przyjazną nowelę, a ona wyłącznie wrogą. I jest to jej własna wina.
Lala siedzi na etacie w korpo? „Maciek też pracował w korporacji, ale powiedział, że tam zostają tylko nieuki i idioci. Dziś wyrabia ekologiczne rękawice ogrodowe z wełny owcy himalajskiej. Chwali sobie.” Szach mat korposzczurze!
Lala wynajęła mieszkanie? „Magda i Kamil, znasz ich, też wynajmowali, ale to straszny syf. Rozsądni ludzie powinni mieć własne mieszkanie i najlepiej drugie, żeby wynajmować.”
Lala wreszcie poszła na randkę? „Cudownie, kochana! Agnieszka, ona jest tylko z pięć lat młodsza od nas, się zaręczyła – mówi, że nie rozumie tych lasek, które latają bez sensu po randkach, kiedy szczęście można odnaleźć tylko z jednym kolesiem.”
I wreszcie nic nie wiesz o niej poza tym, że nie ma obrączki na palcu? „Och kochana, myzmisiem* uważamy, że każdy może znaleźć miłość, wystarczy, że pokocha sam siebie/zaufa wszechświatowi/cośtam cośtam czakry”.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po tym każe ci iść kochać samą siebie (ang. F...ck you).
WYGRAŁAŚ!!!
*Jest oddzielny krąg piekła dla tych, którzy mówią myzmisiem i w ogóle pytlują o sobie w liczbie mnogiej.
Roszczeniowa Trzydziestka pisze dla Polki.pl!