Nie widzimy się długo, czasem latami. Zmieniają się krajobrazy wokół i wewnątrz nas, nasze statusy matrymonialne i saldo na koncie życiowych doświadczeń, rodzą się nam dzieci i umierają rodzice, pobieramy się, rozwodzimy, emigrujemy i wracamy, awansujemy, zakładamy biznesy i wylatujemy z hukiem z wymarzonych prac.
Kim jest prawdziwa przyjaciółka - rozważania Roszczeniowej Trzydziestki
Obejrzeliśmy setki filmów, które zmieniły nasze postrzeganie, przeczytaliśmy dziesiątki książek, które miały uczynić z nas innych ludzi, odwiedziliśmy miejsca na obu półkulach, przybraliśmy po 10 kilo, a potem straciliśmy 15, rzuciliśmy palenie, jedzenie mięsa, imprezowanie, albo nigdy nie poszliśmy razem porządnie potańczyć. Nie zjedliśmy wcale razem beczki soli, spotkaliśmy się raz w życiu, albo tysiąc razy. A jednak nadal rozumiemy się bez słów.
5 cech, które ma każda prawdziwa przyjaciółka
Zawsze mi się zdawało, że przyjaciół sobie nie wybieramy. Że nasza wola nie ma tu nic do rzeczy, że ten lub owa są nam przeznaczeni na przyjaciół, albo nie i nic, nawet życie, tego nie zmieni. My się po prostu odnajdujemy. W szkolnej ławce, na wakacjach, w tramwaju. Jakieś niewidzialne siły pchają nas ku sobie, a sploty okoliczności wiążą na zawsze niewidzialną nicią.
Znacie to uczucie? Widzicie człowieka pierwszy raz, gadacie sobie chwilkę, po czym okazuje się, że chwilka trwała całą noc i pół kolejnego dnia. Tyle was łączy, choć nie macie ze sobą nic wspólnego. Wiecie o sobie wszystko, zwłaszcza to, co nigdy nie zostało powiedziane. Kończycie za siebie nawzajem rozpoczęte zdania i nie wstydzicie się przy sobie zasnąć, choć zasnąć przy obcym człowieku, to zdać się na niego bez reszty, to zawierzyć mu swoje życie, swoją dumę, swoje upokorzenie. Ale jesteście przecież dwoma wariantami tej samej osoby, bliźniętami z różnych ojców i matek.
Czy jest coś ważniejszego niż wygląd kobiety?
Czytam właśnie „Żar” Sandora Maraia. Rzecz jest o przyjaźni między dwoma mężczyznami. Spotykają się jako starcy, po 41 latach niewidzenia. Dzieli ich mroczna tajemnica namiętności i zdrady, pochodzenie i majątek, cztery dekady rozłąki i oczywiście kobieta. Łączy wspólne dorastanie, kilka lat wczesnej młodości i żelazne przeświadczenie, że zawsze byli, są i będą przyjaciółmi, mimo wszystko złe, co się wydarzyło. Mimo krzywd, które jeden zaznał od drugiego, mimo faktu, że jeden nieomal drugiego zabił. Mimo że nawzajem złamali sobie życie. Mimo, że ta przyjaźń ich wyniszczyła i wpędziła do grobu kobietę, którą obaj kochali. Bo nic na to nie można poradzić. Przyjaźń jest silniejsza niż wola, i śmierć, i życie.
Bohater Maraia twierdzi, że przyjaźń jest uczuciem, które może się zrodzić tylko między mężczyznami. Cóż ja mogę na to powiedzieć, prócz tego, że wielokrotnie zazdrościłam mężczyznom ich bezpretensjonalnych, bezwarunkowych przyjaźni, a z dziewczyńskie psiapsiółkowanie było mi obce i nigdy się go nie nauczyłam, w końcu przestałam próbować. Że tyle razy widziałam wspaniałych mężczyzn puszczających w niepamięć małe niegodziwości przyjaciół, podczas gdy sama skreśliłam z życia pospiesznie i pochopnie.
Oto książki, które najlepiej reprezentują swoje kraje. Jaka przypisana jest Polsce?
Oczywiście pomysł, że przyjaźń między kobietami ma polegać głównie na regularnych spotykaniach się na winku, w kinku czy u fryzjera, plotkowaniu i zwierzaniu przez telefon, informowaniu stale, co tam u nas w żyćku, radzeniu się i wypłakiwaniu przy byle okazji, zawsze mi pachniał tanią egzaltacją, pornografią duszy i emocjonalnym ADHD. A może to zazdrość przeze mnie przemawia, bo nigdy nie umiałam się tak przyjaźnić, choć to musi być niezmiernie przyjemne, kojące? A może ulegam fatalnym stereotypom, bo kobieca przyjaźń to wcale nie musi być psiapsiółkowanie. Przecież wiem, że nie musi. Moje kobiece przyjaźnie wcale tak nie wyglądają. Czy nie są zatem kobiece?
Spotykam ostatnio sporo dawno nie widzianych przyjaciół. Musimy sobie opowiedzieć całe życie, albo co najmniej ostatnich 10 lat, albo ledwie kilka miesięcy. Za każdym razem dopada mnie poczucie, że nic się między nami nie zmieniło, choć wokół nas zmieniło się wszystko. I nazywam ich w myślach przyjaciółmi, choć wypadałoby pewnie nazywać ledwie znajomymi. Ale przecież to kim dla siebie jesteśmy, w ogóle ode mnie nie zależy.
Polecamy: inne teksty (raczej nie o przyjaźni) Anny Kowalczyk dla Polki.pl