8 urodowych objawień, których doznałam dzięki blogom

Makijaż, kosmetyki fot. Fotolia
Zacznę od tego, że ekspertką urodową nie jestem, nie byłam i jak podejrzewam - nigdy nie będę. Ale nie mogę sobie odmówić jednej pozytywnej cechy: zawsze, gdy, mam wątpliwości i chcę zgłębić temat, szukam do upadłego odpowiedzi. Tak właśnie jest w kwestii pielęgnacji i zdrowego podejścia do makijażu. I w ten sposób trafiłam na blogi: odkryłam kosmetyczne patenty i doznałam kilku objawień.
Redaktorki Polki.pl / 14.01.2017 10:03
Makijaż, kosmetyki fot. Fotolia

Pewnie znasz to z własnego doświadczenia. Wstajesz rano, witasz nowy dzień, myślisz sobie: jestem królową życia. Zadbam o siebie - maska na włosy, twarz, te sprawy. Idziesz pod prysznic, po drodze przeglądasz się w lustrze i widzisz siebie w najgorszej wersji z możliwych: wczorajsza, z opuchlizną wokół oczu, skórkami na ustach i ziemistą cerą. Jak się naprawić, do ładu doprowadzić, czy tylko ja mam takie problemy? HELP.

Na szczęście nie. Zacznę od tego, że ekspertką urodową nie jestem, nie byłam i jak podejrzewam - nigdy nie będę. Ale nie mogę sobie odmówić jednej pozytywnej cechy: zawsze, gdy, mam wątpliwości i chcę zgłębić temat, szukam do upadłego odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Potrzeby są od ich zaspokajania. Tak właśnie jest w kwestii dbania o skórę i zdrowego podejścia do pielęgnacji i makijażu. I w ten sposób trafiłam na blogi: odkryłam kosmetyczne patenty i doznałam kilku objawień.

Objawienie nr 1: picie wody

Może to zabrzmi banalnie i zdrowotnie, ale picie wody to chyba mój najlepszy patent i trik na bycie "piękną". Odkąd pamiętam, sądziłam że przykładanie zimnej łyżeczki do oka, chłodzenie kremu i inwestycja w żelową maskę na oczy sprawią, że pozbędę się opuchlizny i efektu zmęczonych oczu. Twierdziłam, że ujędrniające balsamy są ratunkiem dla kobiet XXI wieku i tylko dzięki nim skóra będzie wyglądać idealnie. Byłam ofiarą przeświadczenia, że im droższy krem, tym lepszy. Okazuje się, że nawadnianie jest kluczem do lepszego samopoczucia i wyglądu. I choć słyszałam to wiele razy, dotarło to do mnie gdy przeczytałam wpis na blogu Aliny Rose Beauty o nawadnianiu organizmu i mądrym piciu wody.

Objawienie nr 2: czerwień jest fajna

Każda z nas przechodziła etap trupiej pomadki w kolorze korektora i twierdziła, że usta są  w kolorze skóry są korzystne. Każda też miała na koncie romans z czerwienią, ale po pierwszej randce rezygnowała z dłuższego związku. Jednak do wszystkiego albo trzeba dojrzeć, albo się przekonać. Im więcej widziałam kobiet w sieci, które świadomie dobierają i noszą na swych wargach ten kolor (rany, ile on ma odcieni!), tym bardziej czułam, że i ja mogę czuć się w niej komfortowo. Dzięki, Florence Beauty!

 

#lookoftheday #makeupoftheday #redlipstick #softwaves #brunette #grzywka #florencebeauty #makeup

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Magdalena (@florence.beauty)

Objawienie nr 3: lepiej nawilżać skórę, niż matowić, a oleje są dla każdego

... i niezależnie od tego, jaką cerę posiadamy. Wiele kobiet wciąż nie uznaje stosowania nawilżających kremów dla cer problematycznych czy tłustych. Duet Justyny i Kasi z kanału loveandgreatshoes potwierdza regułę - kiedy widzimy dwie kobiety o dwóch różnych typach urody i kosmetycznych potrzebach, a zachwalających jedną metodę czy produkt, zaczynamy wierzyć i testować! Tak po długich bataliach z własnym sceptycyzmem zaczęłam testować olejki do demakijażu jak i stosować serum pod kremy. Nawilżające! Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że nałożę na nos nawilżający krem z SPF-em zamiast matującej szpachli, kazałabym mu się puknąć w głowę paletą cieni i połknąć beauty blendera.

 

🦁🐨 #saturdayvibes #friendselfie

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika loveandgreatshoes (@loveandgreatshoesblog)

Objawienie nr 4: co to jest rozświetlacz?!

Skoro jestem w temacie matu, błysku i połysku, to jeszcze 5 lat temu nie tknęłabym nic, co się świeci i znajduję się na innych partiach twarzy, niż kąciki oczu. Dopiero czerpiąc inspiracje z blogosfery nabyłam wiedzy na temat rozświetlania (nie, nie zawsze okolice łuku brwiowego powinno się rozświetlać!), odcieni i kultowych produktów. Im więcej, recenzji obejrzałam, tym bardziej przekonywałam się do takiej metody podkreślania urody niezależnie od typu cery, karnacji. Dziś jestem szczęśliwą posiadaczką kilku tego typu produktów, a moja redakcyjna koleżanka z działu Uroda co i rusz dostarcza mi nowinek z urodowego rynku. Ale nie ukrywam, że gdyby nie Instagram, blogerki i ich selfie, moja twarz pozostałaby błyskiem nieskalana.

Przegląd najlepszych rozświetlaczy

Objawienie nr 5: brwi to też część twarzy

"Po co są te zestawy, żele do brwi, kredki?", zastanawiałam się kiedyś o co tyle hałasu. Brwi jak brwi, trzeba je regulować i tyle. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że ich wypełnianie dotyczy także mnie. Gdyby nie Basia z bloga Callmeblondieeee pewnie do dziś żyłabym w tej błogiej nieświadomości.

Objawienie nr 6: nie potrzebuję 30 cieni i 20 błyszczyków

Dzięki blogerkom-makjażystkom (znacie KatOsu?), które władają pędzlami do make-upu  jakby urodziły się w kuferku wizażystki zdałam sobie sprawę, że a) nigdy nie opanuję sztuki makijażu oczu do perfekcji b) nie potrzebuję tego, c) tak samo jak tych wszystkich pięknych, ale absolutnie zbędnych kosmetyków kolorowych!

Objawienie nr 7: pompka - najlepszy przyjaciel kobiety

Odkąd nie wychodząc z domu do drogerii mam szansę zapoznać się z każdą kosmetyczną nowinką, rośnie mój apetyt na więcej i oczekiwania względem i produktów, i osób, które dany produkt reklamują bądź mnie. Budzi się we mnie konsument z prawdziwego zdarzenia, który już wie, czego szuka i potrzebuje, bo ilekroć usłyszy pochwalne pieśni pod daną rzeczą - zapragnie go. Tak jest z wieloma kosmetykami, które mają... pompki. Tak oczywiste, a dopiero gdy kilka osób zwróciło na to uwagę w publiczny sposób dotarło do mnie, że 3/4 kosmetyków w mojej łazience ma pompki - nie bez przyczyny. Są lepsze od tubek, praktyczniejsze od słoiczków, bardziej ekonomiczne - cały produkt zostaje zużyty, nic się nie marnuje. Muszę w tym miejscu dodać, że istniejący w sieci "projekt denko" zapoczątkowany w blogosferze spowodował u mnie mentalną zmianę: zaczęłam zauważać, jak wielu kosmetyków nie kończyłam, a otwierałam nowe, następne, a do poprzednich - nie wracałam. Wszystko potem wyrzucałam, marnowałam. Czy wy zużywacie kosmetyki do końca, zanim otworzycie nowy?

Objawienie nr 8: szanuj szczoteczkę od ulubionego tuszu

"Kupiłam ten tusz, ale jest beznadziejny! Powinnam kupić ten poprzedni..." - ile razy plułaś sobie w brodę, że wydałaś pieniądze na nową maskarę, która nie przypadła ci ostatecznie do gustu? Jak wybrać idealny tusz do rzęs? Dlaczego zasycha? Czy da się go uratować? Na te pytania już znam odpowiedzi. Wiem też, że czasem nie zawartość produktu jest problemem, a np. aplikator, czy w przypadku tuszu - szczoteczka... i odwrotnie. Gdy zawodzi mnie maskara, próbuję ratować sytuację i nakładam ją testowo szczoteczką ze starego tuszu, która służy mi też jako "grzebyk" do rzęs czy brwi. Generalnie warto nie pozbywać się czegoś, co się sprawdziło w swojej roli - może przydać się w przyszłości!

Mam nadzieję, że chociaż część "objawień" i trików spowodują, że zapragniecie inaczej podejść do pielęgnacji, ekonomii makijażu, zakupów. Wychodzę z założenia, że gdy mało się wie, wierzy się w różne rzeczy. Dlatego piszcie w komentarzach, jakie znacie triki kosmetyczne, jakie porady urodowe są wam znane, a być może za mało rozpowszechnione.

Nasze urodowe porady na Polki.pl

Piszcie do nas na adres: waszehistorie@polki.pl.

Redakcja poleca

REKLAMA