Kontakty psów i ludzi działają pozytywnie w obie strony. Inicjatywa, która połączyła zwierzaki ze schroniska z więźniami, już teraz przynosi wspaniałe efekty. Osadzeni uczą się opieki nad czworonogami, a psy zyskują na kontakcie z tymczasowymi opiekunami. Akcja ma wiele wspaniałych korzyści i zyskuje coraz większy rozgłos.
„Pies w więzieniu” pomaga przywracać nadzieję osadzonym
W Areszcie Śledczym w Świdnicy odbył się pierwszy projekt pod nazwą "Pies w więzieniu". Wzięło w nim udział ośmiu osadzonych i kilka psów ze schronisk. Zwierzaki mają pomagać w resocjalizacji osób odbywających wyroki.
Inspiracją dla pomysłu była animaloterapia stosowana w więzieniach w USA, gdzie przyniosła bardzo pozytywne efekty. Osadzeni po zajęciach z udziałem psów lepiej radzą sobie na wolności i o wiele rzadziej wracają do działalności przestępczej.
Korzyści były jednak obustronne. Nasi osadzeni uczyli się empatii, szacunku dla stworzenia, jakim jest pies, a z drugiej strony psy schroniskowe uczyły się obycia, podstawowych komend oraz tresury, aby w przyszłości mogły łatwiej znaleźć dom – opowiada st. szer. Barbara Furtak-Gałan, rzecznik świdnickiego Aresztu.
O tej akcji jest coraz głośniej w Polsce
Program z udziałem psów w więzieniu w Świdnicy zainicjował Krzysztof Tatar, behawiorysta i trener z 30-letnim doświadczeniem. Jest też autorem projektu resocjalizacji. W akcji uczestniczą psy z lokalnych schronisk, które potrzebują uwagi człowieka, odrobiny tresury, a przede wszystkim stałego, bezpiecznego domu. Wszystkie aspekty tych działań są dokładnie przemyślane.
Psy ze schroniska mają łatwiejszy dostęp do ludzi, którzy je później adoptują. Dlaczego? Bo nie sprawiają kłopotów na spacerach, czy też nie rzucają się na inne psy. Robimy więc wszystko, aby psy nie trafiały do schronisk, natomiast przy tej okazji osadzeni uczą się opieki nad psami, empatii, nowych umiejętności. Wszyscy na tym korzystają – mówi Krzysztof Tatar.
Już po pierwszym cyklu zajęć zaobserwowano optymistyczne rezultaty. Udało się obniżyć poziom agresji u osadzonych, podnieść ich poczucie własnej wartości i odczuwanej empatii. Behawiorysta wskazuje, że pozytywnych skutków pojawia się coraz więcej. Nie jest jednak łatwo znaleźć sponsorów i kadrę do prowadzenia podobnych zajęć, dlatego pierwszą akcję zorganizował z własnych środków.
Efekty programu mówią same za siebie, dlatego trzymamy kciuki, by zyskał rozgłos i mógł dawać nadzieję na resocjalizację coraz większej liczbie osadzonych.
Źródło: swidnica24.pl
Czytaj także:
Opiekunka Karmelka musiała go porzucić. Miał tylko jedną drogę ucieczki
3 szczeniaczki porzucone pośrodku niczego. Aby znaleźć ratunek, musiały zebrać się na odwagę
Kupiła maltańczyka za 6 tysięcy złotych. Prawda o psiaku wyszła na jaw, gdy dorósł