We wtorek 9 kwietnia 2024 roku gang pseudohodowców został rozbity. Gdy funkcjonariuszki Straży Miejskiej w Gdańsku udały się pod wskazany adres, nie mogły ukryć zdziwienia. Ze zgłoszenia wynikało, że na pomoc czeka kilkanaście psiaków, a na miejscu okazało się, że jest ich kilkadziesiąt. Wszystkie były przetrzymywanych w koszmarnych warunkach.
Gang pseudohodowców został rozbity
Do gdańskiej Straży Miejskiej wpłynęło zgłoszenie o przetrzymywaniu zwierząt w niegodziwych warunkach. Wiele wskazywało na to, że na jednej z posesji w dzielnicy Orunia- św. Wojciech-Lipce prowadzona jest nielegalna hodowla psów.
Gdy strażniczki dotarły na miejsce, ich oczom ukazał się przerażający widok. W całym domu panował bałagan, czuć było brud, pleśń i fetor psich odchodów. Pomieszczenia były zastawione prowizorycznymi boksami, klatkami i czymś, co miało przypominać budy. Ale to nie koniec dramatu ponad 50 psiaków.
Część psów była pochowana w szufladach, pod meblami, a nawet w piekarniku. Wśród nich były: cavaliery, jamniki, shih-tzu, buldog francuski i yorki. Dorosłe psy były bardzo zaniedbane, miały skołtunioną sierść i brodziły we własnych odchodach. Niektóre psy miały zaropiałe oczy i kaszel kenylowy. Nie miały też dostępu do wody. Młode szczeniaki jeszcze z zamkniętymi oczami były oddzielone od matek i nie były karmione – możemy przeczytać na stronie Straży Miejskiej w Gdańsku.
W opinii strażniczek właściciele nie widzieli nic nagannego ani w swoim zachowaniu, ani w warunkach, w jakich były przetrzymywane psiaki.
W sieci zawrzało
Internauci nie kryją oburzenia. Zdaniem komentujących przetrzymywanie psiaków w skrajnie złych warunkach jest nieakceptowalne, a kary dla osób parających się taką „profesją” powinny być znacznie wyższe.
– Czemu kosztami sądownie nie jest obciążany właściciel?
– Jak dla mnie, prawo powinno być tak skonstruowane, że w takiej sytuacji następuje szybkie zabezpieczenie majątku "właściciela hodowli" na poczet pokrycia przynajmniej części kosztów leczenia, pielęgnacji, wyżywienia i socjalizacji odebranych interwencyjnie zwierzaków.
– Jak można było doprowadzić te psy do takiego stanu?! Dzięki Bogu już są bezpieczne – komentują miłośnicy zwierząt.
Dzięki medialnemu nagłośnieniu sprawy do schroniska, w którym obecnie przebywają pieski, wpływają dary na rzecz czworonogów. Wiele osób deklaruje chęć przygarnięcia futrzaka. Jednak działanie „po fakcie”, chociaż ważne, nie rozwiąże problemu pseudohodowli. Dopóki będą chętni na zwierzęta „prawie rodowodowe”, ten proceder nadal będzie trwał.
Źródło: strazmiejska.gda.pl
Czytaj także:
Półżywa łania została znaleziona przez ludzi. „Wyglądało to bardzo źle, jakby ostatkiem sił przyszła szukać pomocy”
Wyrzuciły zwierzaki na środku ulicy i uciekły. Ale to nie koniec dramatu tych psinek
W Świdnicy zrobisz drogi zabieg weterynaryjny za darmo. Ale jest 1 haczyk