Adoptowali psa, ale wkrótce się go pozbyli. Mieli złe intencje od samego początku

smutny pies z adopcji2 fot. Holger, Adobe Stock
Psiak myślał, że znalazł kochający dom, ale zamiast tego spotkał go horror. Został wykorzystany, by ratować innego pupila. Potem właściciele pozbyli się go jak rzeczy.
/ 04.03.2024 14:15
smutny pies z adopcji2
fot. Holger, Adobe Stock

Bezdomne psiaki marzą tylko o spokojnej i kochającej rodzinie. Gdy Saturn trafił do adopcji, wydawało się, że jego problemy się skończyły. To jednak był początek jego gehenny. Opiekunowie zrobili mu coś niewyobrażalnego.

Adoptowali psa, ale wkrótce się go pozbyli

Historia psa Saturna początkowo nie różniła się od wielu innych, czekających w schronisku czworonogów.

Stracił swój dom i z nadzieją wypatrywał nowego. Wydawałoby się, że los się do niego uśmiechnął, gdy adoptowała go pewna rodzina. Szybko okazało się, że od początku opiekunami kierowały złe intencje względem zwierzaka.

Nowi właściciele zabrali Saturna ze schroniska, by wykorzystać go na dawcę organów dla rasowego psa rezydenta. Z premedytacją wybrali zdrowe zwierzę o podobnej budowie ciała, nie oferując mu nic w zamian. Jak się okazało, przeszczepili nerkę Saturna swojemu pupilowi z pomocą wtajemniczonego lekarza weterynarii. Niestety zabieg się nie udał, a pies-biorca zmarł kilkanaście dni później. Saturn w oczach właścicieli nie zyskał wdzięczności – został oddany zaledwie 2 miesiące po zabiegu. Nigdy nie ujawniono informacji o stanie pupila i krzywdzie, jaka go spotkała. 

Mieli złe intencje od samego początku

Nowi właściciele Saturna dowiedzieli się o tym, że pies nie ma nerki dopiero 2 lata później, podczas badania USG. Gdyby nie przypadek, mroczna prawda nigdy nie wyszłaby na jaw. Psiak cierpiałby w ciszy, a odpowiedzialni za jego krzywdę ludzie nie zostaliby ukarani.

Historię psa Saturna nagłośniła Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva! Sprawę zgłoszono do sądu jako podejrzenie popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Do postępowania dodano także historię psa o podobnych losach, suczki imieniem Tosia. Zarzuty postawiono lekarzowi weterynarii, który wykonał przeszczepy narządów u obu psów. Pierwszy wyrok, jaki zapadł w tej sprawie, uniewinnił oskarżonego, uzasadniając, że działał w stanie wyższej konieczności – ratując życie rasowego psa rodziny, która adoptowała Saturna.

Fundacja razem z nowymi opiekunami Saturna złożyła apelację od wyroku. Tym razem udało się wygrać sprawę w II instancji. Sąd wskazał, że "oskarżony świadomie i celowo zadał ból i cierpienie nie tylko psom dawcom, ale i biorcom (umyślne zranienie)”. Sprawa została jednak zaskarżona przez obrońcę, przez co trafi do ponownego rozpoznania. W marcu tego roku obędzie się kolejna rozprawa przed sądem rejonowym.

Źródło: viva.org.pl

Czytaj także: 
Opiekunka musiała ją opuścić na stare lata. Nie pozwól tej suni umrzeć w schronisku
Eto to pracuś na czterech łapach. Dzielny owczarek osiągnął coś, co innym psom się nawet nie śniło
Została sama i nie rozumie, co się dzieje. Przeżyła największe cierpienie

Redakcja poleca

REKLAMA