W małym amerykańskim miasteczku w ramach promocji zdrowego żywienia zabrano czteroletniej dziewczynce przygotowane w domu przez rodziców drugie śniadanie, a rodziców dziecka zmuszono do zakupienia zestawu ze szkolnej stołówki.
Podczas przerwy obiadowej stanowi inspektorzy sprawdzali drugie śniadania, jakie dzieci przyniosły do szkoły z domu. Podczas tej akcji uznano, że zestaw (kanapka z indykiem i serem, banan, sok jabłkowy i paczka chipsów), jaki w swoim plecaku miała czteroletnia dziewczynka, nie spełnia standardów żywienia USDA i zamienili go na obiad ze szkolnej stołówki, na który składały się: smażone kawałki kurczaka, porcja warzyw i kartonik mleka.
Po całym zajściu szkoła wystawiła rodzicom dziewczynki rachunek za drugie śniadanie. Spowodowało to oburzenie rodziców. Którzy stwierdzili, że nikt nie ma prawa mówić ich dziecku, że źle przygotowują mu jedzenie.
Dietetycy zgodnie uważają, że jedynym przewinieniem w śniadaniu dziecka były chipsy, jednak zauważają również, że całkowite wyeliminowanie tego typu przekąsek z diety dziecka jest praktycznie niemożliwe.
Według dietetyk z Centrum Dietetycznego Prolina Justyny Marszałkowskiej-Jakubik posiłek składający się z kanapki z indykiem i serem z dodatkiem świeżych warzyw i sok to bardzo dobry pomysł na śniadanie przedszkolaka.
Zobacz także: Jak prawidłowo żywić przedszkolaka?
Źródło: www.rp.pl, 20.02.2012/pb
