Pomimo że historia koszenili jest długa, niewielu konsumentów wie skąd tak naprawdę bierze się ten barwnik. Produkcja kwasu karminowego nie kryje w sobie żadnej tajemnicy. Jedynie składnik może wydawać się co niektórym odrobinę... niesmaczny.
Czerwone mszyce z pędów opuncji
Żyjące na pędach opuncji czerwone mszyce zbiera się, a następnie czyści, przygotowując do procesu obróbki cieplnej. W zależności od tego jaki odcień czerwieni jest pożądany, koszenile zanurza się we wrzącej wodzie, suszy w specjalnych cieplarkach bądź poddaje się działaniu pary wodnej.
Do wyprodukowania jednego kilograma barwnika wykorzystuje się około 155 tysięcy owadów.
Obecnie, w dobie powrotu do zdrowej i ekologicznej żywności, hodowla czerwonych mszyc jest bardzo opłacalna. Wiele firm z branży spożywczej korzysta właśnie z naturalnej koszenili, jako najwyższego jakościowo produktu.
Koszenili, barwnika naturalnego, nie należy mylić z jego syntetycznym odpowiednikiem, czyli z czerwienią koszenilową, w skrócie E124. Pomimo podobnie brzmiącej nazwy, oprócz koloru, tych dwóch nic nie łączy.
Czerwień koszenilowa to sztuczny pigment azowy najczęściej występujący w formie soli sodowej, cechuje się bardzo wysoką rozpuszczalnością w wodzie oraz dużą trwałością. Generalnie E124 klasyfikuje się jako bezpieczny dla zdrowia, jednak w kilku krajach, w tym USA, jest całkowity zakaz jego używania; natomiast w Unii Europejskiej należy informować, że produkty z jego udziałem wywołują nadpobudliwość u dzieci.
Zobacz też: Test: czy jesteś uzależniony/-a od jedzenia?
Tak to się zaczęło…
Mało kto wie, że historia czerwonego barwnika zaczęła się w Polce w XV wieku. Popularne było wtedy powiedzenie „w czerwcu czerwce na czerwcu”. Chodziło o pluskwiaki, a dokładniej czerwce polskie, które w XV oraz XVI wieku były jednym z głównych towarów eksportowych ówczesnej Rzeczpospolitej.
Co roku, tuż przed świętem Jana (23.06), całe wsie gromadziły się, aby zbierać cenne owady z korzeni roślin czerwca trwałego. Karminowy barwnik, na który owady były przerabiane, cieszył się ogromną popularnością szczególnie w Niemczech, Anglii oraz Francji. W Watykanie używany był do farbowania kardynalskich mucetów, a także innych materiałów.
Czerwcowe „żniwa” trwały w Polsce cyklicznie do początku XVII wieku, kiedy to w Meksyku odkryto Dactylopius Cacki, dalekie krewne mszyc. Barwik produkowany z nowo poznanego owada był tańszy, a jego głęboki kolor dłużej się utrzymywał na tkaninach. Mszyce szybko wyparły z rynku polskie czerwce i królowały na nim przez kolejne stulecia, aż do przewrotu w postaci Rewolucji Przemysłowej.
Obiektywnie rzecz biorąc, barwnik z czerwonych mszyc jest optymalnie najlepszy dla zdrowia. Badania naukowe udowodniły, że nie posiada żadnych związków toksycznych ani właściwości rakotwórczych. Oprócz swojej apetycznej, karminowej barwy, pochodzi w 100% z naturalnego składnika.
Autor: prof. dr hab. Stanisław Ignatowicz.
Zobacz też: Czy etykiety spożywcze są zrozumiałe dla konsumentów?
Źródło: materiały prasowe Trojszyk Konsultacje Entomologiczne/mn