Wszyscy słyszeliśmy o szaleństwie na odchudzanie, które kończy się wyniszczającą anoreksją, gdy młode zazwyczaj kobiety uzależniają się od poczucia głodu. Okazuje się, że równie szkodliwa może być przesada w ćwiczeniu...
I tak jak setki diet zalewających wszystkie media mogą wpędzić nas w obsesję głodowania, tak nieustanne bombardowanie informacjami o treningu celebrities bywa zgubne dla maniaków aktywności fizycznej. Słyszymy, że jedna aktorką tańcząc kilka godzin dziennie zmieniła się w powabnego łabędzia, a inna modelka za pomocą jogi i siłowni w trzy miesiące po urodzeniu dziecka wróciła na wybieg. Czujemy się zmotywowane...
Wraz z modą na aktwyność fizyczną nadeszła bowiem fala chorobliwego treningu, który nie przynosi już ciału korzyści, ale jedynie szkody. Statystyki pokazują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Stanach Zjednoczonych liczba maratończyków zwiększyła się o 50 %, podczas gdy uczestników warsztatów jogi zrobiło się z 4 milionów – 20 milionów! Pojawiają się coraz to nowe pomysły na intensywny trening – spinning, zumba czy naśladujące militarną musztrę programy odchudzające. Społeczeństwo zaczyna żyć obsesją spalania kalorii.
Jak anoreksja
I choć ogólnie należy się z tego cieszyć, bo wszak trapi nas epidemia otyłości, wiele ludzi daje się wpętać w szaleństwo codziennego wyczerpującego treningu, który staje się jak narkotyk – chcesz go wciąż więcej, choć ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Tak jak w przypadku anoreksji, spirala się pogłębia, bo jeden dzień lenistwa od razu kojarzy nam się z tłuszczem i zwiotczałymi mięśniami. Zaczynamy żyć aby ćwiczyć.
Psycholodzy porównują obsesję treningu do anoreksji również ze względu na mechanizm myślowy stojący za obydwoma schorzeniami. Bo to szczególnie ludzie czujacy się w życiu zagubieni, nieszczęśliwi i niepewni popadają łatwo w pułapkę odurzającej samokontroli. Nagle w ich życiu pojawia się coś, nad czym mają pełną władzę – jedzenie lub ćwiczenie – i zaczynają czerpać z tego euforyczną radość.
Czy jestem chora?
Jeśli jeden dzień bez ćwiczeń jest dla ciebie rozpaczą, jeśli zmiana planu dnia uniemożliwająca poranny bieg wprawia cię w rozdygotanie, jeśli liczysz czas każdego treningu i denerwuje cię jakiekolwiek jego skrócenie – to znak, że masz już problem w odniesieniu do sportu. To zwykle wiąże się także z popdorządkowaniem trybu życia ćwiczeniom i ograniczeniu np. życia towarzyskiego z powodu „konieczności” ćwiczenia.
Ludzie mający obsesję na punkcie ćwiczeń zwykle unikają związków i są pełni wymówek w stosunku do przyjaciół. Nie lubią angażować się przesadnie w pracę – wolą ustalone, regularne godziny „od - do”, które nie zepsują im grafiku ćwiczeń. Poza tym, z maniakalnym ćwiczeniem często łączy się także restrykcyjne odżywianie skoncentrowane na białku, witaminach i typowo sportowych odżywkach, z pominięciem tłuszczów i węglowodanów także potrzebnych organizmowi.
Zatrzymaj się!
Im dłużej i ciężej pracujemy, tym bardziej zmęczone jest ciało i zmęczenie to robi się chroniczne, bo organizm nie ma możliwości się naprawdę zregenerować. Przypomnijmy, że po intensywnych ćwiczeniach zaleca się zawsze 1-2 dni przerwy na odpoczynek i odnowę tkanek i mięśni. Trenując codzień nie tylko ryzykujemy ból i złe samopoczucie ale też tracimy korzyści z wysiłku. Co więcej, jesteśmy narażone na kontuzje, infekcje a nawet poważną artymię.
Ćwiczmy więc ale z głową – nie podporządkowując sensu życia pozostawaniu w formie. Zmieniajmy rodzaj i intensywność ćwiczeń pozwalając sobie w każdym tygodniu na dzień lub dwa dni lenistwa. Uprawiajmy sport dla przyjemności, a nie licząc minuty z zegarkiem w ręku. Wtedy i życie będzie przyjemniejsze, i korzyści z treningu większe!