Edyta Pazura poświęciła karierę dla męża. Żałuje? Wywiad z Edytą Pazurą

Edyta Pazura w wywiadzie dla Party
Co dalej z ich związkiem?
/ 22.02.2013 18:34
Edyta Pazura w wywiadzie dla Party

Niektórzy przez dwadzieścia lat nie doświadczają tego, co ona przez ostatnich sześć. Dlatego Edyta Pazura (25) związanie się z Cezarym nazywa „rewolucją francuską”. Nagła popularność, nowe środowisko, małżeństwo, narodziny dwójki dzieci, a także walka ze stereotypami… Nie było lekko, ale poradziła sobie, bo jest ambitna. – Zawsze lubiłam się uczyć – to zdanie pada kilka razy podczas naszej rozmowy. Show-biznes dał jej lekcję, popularność nie przewróciła w głowie. Wprost przeciwnie! Edyta trzymała się tego, co wyniosła z domu i co postanowiła sobie, zanim jeszcze została partnerką znanego aktora. Z córką „pod pachą” jeździła do Krakowa, aby skończyć studia. Dziś jest gotowa na kolejne wyzwania. Bo kochającego męża i rodzinę, o której zawsze marzyła, już ma.

Widzę, że szukasz pomysłu na siebie.
– To prawda, próbuję wielu rzeczy. Ostatnio na przykład stworzyłam kolekcję akcesoriów dla dzieci.

Chcesz się tym zająć na poważnie?
– To zależy od tego, jak zostanie przyjęta ta kolekcja. Propozycja współpracy wyszła od właścicielek firmy Peticado
i na walentynki zaprojektowałam krawat dla chłopca, opaskę dla dziewczynki, body, kocyk i misia. Wszystko jest sygnowane moim nazwiskiem i – brutalnie rzecz ujmując – będzie to test również na to, czy Edyta Pazura się jeszcze „klika” (śmiech).

Następnym krokiem będzie poradnik dla młodych mam. Zgadłam?
– Nie! Na razie nie planuję pisać książki, ale kusi mnie, aby spróbować swoich sił w krótkich formach dziennikarskich.

Masz dość życia w cieniu sławnego męża?
– Zawsze chciałam robić coś w pojedynkę i sama decydować o sobie.

Słyszałam, że chciałabyś wrócić do telewizji.
– Zastanawiam się. To nie tylko ode mnie zależy. Bardzo lubiłam tę pracę. Dużo się nauczyłam, bo kiedy dostałam propozycję prowadzenia programu „Looksus”, nie miałam żadnego doświadczenia. Zaczęłam jak ten nieopierzony kurczaczek i ledwo zdanie umiałam sklecić. W miarę upływu czasu było coraz lepiej. Pewniej czułam się przed kamerą i nabrałam ogłady. Ale kiedy naprawdę odnalazłam się
w nowej roli, to z kolei musiałam zrezygnować z ukochanej pracy, bo Czarek zaczynał produkować film i poprosił mnie o pomoc.

Poświęciłaś karierę dla męża?
– W pewnym sensie tak i przyznam szczerze, że trochę tego żałuję. To był mój błąd. Nie chciałabym jednak teraz chodzić od drzwi do drzwi i prosić o pracę w telewizji. Nie pcham się nigdzie na siłę. Czekam. Nastały takie czasy, że show-biznes najchętniej „kupuje” kontrowersyjne osoby. Musiałabym chyba udawać depresję albo kryzys małżeński, żeby znów zaistnieć, a tego nie chcę robić. Mam przecież studia z marketingu, zarządzania i doradztwa gospodarczego. Mogę zawsze pracować w korporacji. Tylko że taka praca wiąże się z innymi wyrzeczeniami. Cezary był od zawsze wolnym strzelcem i nie wyobraża sobie, żebym pracowała inaczej niż on. Obawia się też, że dzieci będą mniej dopilnowane.

Czyli mąż wolałaby, żebyś dłużej siedziała w domu?
– Każdy mąż wolałby, bo wiadomo, że jak kobieta idzie do pracy, to dom siłą rzeczy schodzi na dalszy plan. Jestem pedantką – mąż ma w domu wysprzątane, ubrania wyprasowane, kolorami poukładane. Dom dla niego jest oazą spokoju. Aktorstwo to ciężki zawód
i dobrze jest mieć dokąd wrócić po takiej pracy, by móc odreagować. Ale jest jeszcze coś innego – Czarek czuje się za mnie odpowiedzialny. Od początku byłam jego „skarbem”, który chciał chronić. Dla niego przeprowadziłam się do Warszawy i rozpoczęłam całkiem nowe życie w wieku 19 lat. Gdybym chciała się rzucić na głęboką wodę, będzie mu to ciężko zaakceptować. Boi się po prostu o mnie. Nie chce, żebym była znów na celowniku.

Zobacz na AfterParty.pl: Edyta Pazura w mini przed porodem

Cały wywiad z Edytą Pazurą znajdziecie w najnowszym "Party" (4/2013).

Redakcja poleca

REKLAMA