Edyta Herbuś i Mariusz Treliński rozstali się

Edyta Herbuś i Mariusz Treliński fot. ONS
Planowali wspólną przyszłość. Razem pracowali, mieszkali, mieli podobne pasje. Mimo to po ponad dwóch latach związku Herbuś i Treliński rozstali się!
/ 02.10.2012 06:13
Edyta Herbuś i Mariusz Treliński fot. ONS
O ich rozstaniu pisano już kilkanaście razy. Zamiast dementować plotki, śmiali się z nich i po prostu pojawiali się razem na jakiejś imprezie. Objęci, szczęśliwi, wpatrzeni w siebie. Tym razem tego nie komentują. To już pewne. Edyta Herbuś (31) i wybitny reżyser operowy Mariusz Treliński nie są już razem.

Jak dowiedziało się „Party”, trudną decyzję o rozstaniu podjęła Edyta Herbuś. Długo do niej dojrzewała. Jej znajomi zawsze podkreślają: Edyta to bardzo wrażliwa osoba, która zanim coś zrobi, zawsze pięć razy się zastanowi, czy kogoś nie skrzywdzi. Nie chciała, by Mariusz cierpiał. By znowu wszyscy do nich wydzwaniali, pytając: „Jak to możliwe?”. Tak jak w lipcu, gdy na Facebooku ktoś podający się za Herbuś napisał: „Trudno, ciężko, źle”. Na tę prowokację dało się nabrać wiele osób, w tym i znajomi pary. Tylko nieliczni wiedzieli, że niemal w tym samym czasie Edyta i Mariusz byli na wakacjach w Toskanii. Jak się miało okazać, ostatnich wspólnych.

Co było powodem rozstania? Zdrada? Kłótnie? Zazdrość reżysera, o której rozpisywały się magazyny? „Po prostu coś się wypaliło w tym związku”, tłumaczy przyjaciółka pary. Po wielu długich rozmowach z partnerem Edyta doszła do wniosku, że tak będzie najlepiej dla nich obojga. Ostatecznie para rozeszła się pod koniec sierpnia. Po cichu, bez przykrych słów i atmosfery skandalu. Pozostał wzajemny szacunek, co rzadko się zdarza, gdy ludzie się rozstają. Teraz oboje potrzebują czasu, by oswoić się z nową sytuacją, ale wygląda na to, że nie zamierzają siebie unikać. – Chcą pozostać przyjaciółmi – mówi „Party” przyjaciółka pary.

Nie czas na łzy

Wygląda na to, że Edycie i Mariuszowi rzeczywiście udaje się zachować dobre relacje. Dowód? Na weselu Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha Edyta Herbuś i Mariusz Treliński bawili się razem. Wprawdzie do kościoła Edyta przyjechała sama, ale na przyjęciu w hotelu Narvil Conference & SPA w Serocku towarzyszył jej już były partner! – Zachowywali się bardzo naturalnie. Tańczyli ze sobą, dużo rozmawiali, a Edyta często się wzruszała – opowiada „Party” jeden z gości weselnych. I nikt nie domyślił się, że para od kilku tygodni nie jest już ze sobą!

Edyta Herbuś i Mariusz Treliński na pewno zdają sobie sprawę, że nie uda im się powstrzymać spekulacji dotyczących końca ich miłości. Ale ci, którzy liczą na pranie brudów, spektakularne wyrzucanie rzeczy z domu czy wzajemne oczernianie się, muszą przygotować się na rozczarowanie. Już dwa lata temu para ustaliła, że nie będzie publicznie rozmawiać o swoim życiu prywatnym i konsekwentnie milczy także teraz. – Nie komentuję tej sprawy – podkreśla w rozmowie z „Party” menedżerka gwiazdy Małgorzata Herde.

W jednym z wywiadów Edyta Herbuś wyznała, że: „Koniec związku jest osobistą porażką obojga partnerów”. I jak przyznają jej znajomi, rozstanie faktycznie było dla niej bardzo bolesnym przeżyciem. Ratunkiem, by nie rozpamiętywać przeszłości, okazała się praca.

Droga do sławy

„U boku Mariusza znalazłam wszystko, czego jako kobieta potrzebuję do szczęścia: poczucie bezpieczeństwa, miłość, ciepło, inspirację”, zwierzyła się aktorka w jednym z wywiadów. Często plotkowano, że swoje zawodowe osiągnięcia zawdzięcza właśnie związkowi ze słynnym reżyserem. Zapominano, że pierwsze propozycje ról w produkcjach telewizyjnych Edyta otrzymała, zanim poznała Mariusza.

Dzięki udziałowi w takich serialach, jak „Plebania”, „Kryminalni”, „Na Wspólnej” czy „Samo życie” Edyta odkryła swoją drugą – po tańcu – wielką pasję. Aktorstwu oddała się bez reszty. Aby szlifować swoje umiejętności, przez kilka miesięcy brała udział w warsztatach prowadzonych w Rzymie, Londynie i Los Angeles przez światowej sławy nauczyciela aktorstwa Bernarda Hillera. Pod jego okiem uczyły się tak wielkie gwiazdy, jak Leonardo DiCaprio, Cameron Diaz, Michelle Pfeiffer czy George Clooney. Mariusz Treliński kibicował karierze swojej ukochanej. Jako doświadczony reżyser udzielał jej dobrych rad, pomagał walczyć z tremą, ale kiedy trzeba było – też i ganił. Nigdy jednak nie pomagał jej w szukaniu pracy.

Co więcej, Edyta musiała zmierzyć się z oskarżeniami, że występy na deskach Opery Narodowej we współczesnych inscenizacjach „Turandot” czy „Traviaty” zawdzięcza tylko związkowi z Mariuszem. Jakoś nikt nie chciał pamiętać, że jak wiele innych tancerek poszła na casting, a jej związek z reżyserem zaczął się już po premierze.

I trudno też chyba przypisywać Trelińskiemu wiele lukratywnych kontraktów reklamowych, które Edyta podpisała między innymi z Reebokiem, Sorayą, Veroni Mineral, Samsungiem czy Avonem. Przedstawiciele tych marek za każdym razem podkreślają, że wybierają Herbuś na ambasadorkę, bo urzeka ich niesamowitą urodą, ciepłem i naturalnością. O tym, jak dobrego dokonali wyboru, świadczy choćby fakt, że perfumy Avon, których twarzą była Edyta, sprzedały się o 30 procent lepiej niż inne zapachy tej firmy!

Scenariusz na życie

Od rozstania Edyty Herbuś i Mariusza Trelińskiego minął zaledwie miesiąc. To zbyt krótko, by zapomnieć o wspólnie spędzonych latach. Czy para wciąż będzie widywana na próbach sztuk w operze i przy okazji premier? Czas pokaże.

Teraz Edyta pracuje głównie na planie seriali. Na stałe gra w „Klanie”, pojawi się też w jednym z odcinków „Na dobre i na złe”. Czeka też na rozpoczęcie zdjęć do komedii, do której wygrała casting. Edyta często angażuje się też w akcje charytatywne. Walczy o prawa zwierząt, dba o chore dzieci. Ostatnio pojawiła się u boku Henryki Krzywonos, jednej z najsłynniejszych działaczek podziemnej Solidarności, i… zasiadła za sterami tramwaju. Wszystko w ramach inauguracji akcji charytatywnej „Tramwaje Zdrowego Uśmiechu”. Herbuś wróciła też do treningów tanecznych i wspólnie z kolegami pracuje nad nowym spektaklem. Ale to nie znaczy, że Edyta zapomniała, co jest dla niej priorytetem.

W przyszłości wciąż widzi siebie jako szczęśliwą żonę i matkę. Bo jak podkreśla: „Wierzę, że moje serce wie, jak żyć!”

Redakcja poleca

REKLAMA