Nic, a przecież coś

Płaczliwa mina lub mocno obrażona. Stłumiony szloch albo wyrazisty płacz. Ciche dni lub trzaskanie wszystkim, co się pod rękę nawinie. Znany obrazek, zwłaszcza dla Panów.
/ 16.07.2008 08:44
Płaczliwa mina lub mocno obrażona. Stłumiony szloch albo wyrazisty płacz. Ciche dni lub trzaskanie wszystkim, co się pod rękę nawinie. Znany obrazek, zwłaszcza dla Panów.

Najczęściej On zadaje wtedy pytanie:
- Co się stało?
I jaką słyszy odpowiedź? Każdy, kto wie – niech podniesie w górę rękę. Wiem, że to będzie las rąk. Tak, oczywiście, odpowiedzią jest słówko:
- Nic!Nic, a przecież coś
Obojętnie, ile razy by się nie zapytać, jak by pytania tego nie formułować – odpowiedź zawsze jednakowa w swoim brzmieniu. Nic się nie stało! Czyli płacz i zły humor są bez powodu, tak? Ot, tak sobie, na złość światu i innym, kobieta dochodzi do wniosku, że poobnosi się z widoczną krzywdą. Jasne, że coś się stało! Jak najbardziej się stało! Niemniej jednak kobieta lubi – choć do tej pory niezbadane są źródła tej skłonności – wpędzać w poczucie winy partnera, tudzież osoby ze środowiska. Każe się im domyślać, co takiego mogli jej uczynić, albo co takiego jej się stało, że zachowuje się tak, a nie inaczej. Przy okazji, gdy ktoś będzie wyciągał coraz to nowe powody (na które ona uparcie odpowie „NIE!”), może poznać dodatkowe „grzeszki i tajemnice”.

Zadziwiający jest fakt, że gdy osoba druga, miast po raz setny próbując domyślić się, co właściwie jest nie tak, zgodnie z sugestią „kobiety pokrzywdzonej” potraktuje sprawę, jakby faktycznie NIC się nie stało – wpędza to kobietę w białą gorączkę i stan wszechogarniającej furii. Dlaczego? Przecież skoro nic się nie dzieje, to można przejść obok tego obojętnie, prawda? Jeśli kobieta mówi „nic się nie dzieje”, to facet ma prawo wzruszyć ramionami i potraktować to jako rzecz niebyłą... Po cóż się z tego powodu wściekać?

Drogie Panie... A może czasami warto po prostu szczerze i otwarcie powiedzieć, co się stało, co ktoś zrobił? Bywa tak, że druga osoba nie zdaje sobie sprawy, że uczyniła coś, co zabolało czy zraniło. A wzbudzanie poczucia winy i nieustanne domyślanie się prowadzą również do zniechęcenia. Swoista kara typu „domyślaj się teraz, co mi zrobiłeś!” nie jest najskuteczniejszym narzędziem w relacjach. Jeśli coś się stało – powiedzmy sobie o tym szczerze. Zapytajmy o powody takiego postępowania, wyjaśnijmy, dlaczego to boli. Często wynika to z niewiedzy, z nieświadomości. A potrafi przerodzić się w konflikt sporych rozmiarów.

Dlatego też, przy następnym pytaniu „Co się stało?” spróbujcie udzielić konkretnej i wyczerpującej odpowiedzi. Co Wy na to?

Rafał Wieliczko

Redakcja poleca

REKLAMA