Rodeo

Rodeo
"Nieważne, co wyprawiasz w sypialni, dopóki nie robisz tego na ulicach i nie płoszysz koni" - zanotowała pewna wiktoriańska dama...
/ 12.05.2008 13:52
Rodeo
A ja zrozumiałam dlaczego w tamtej epoce zawiązywano chustami nogi fortepianów - by dorastającym panienkom pobierającym lekcje muzyki owe hebanowe nóżki nie kojarzyły się z penisami.
Pytanie: skąd one miały wiedzieć jak wygląda fallus? Czy świadomość seksualna była aż tak niska, że dla nich penis to takie narzędzie, które podpiera fortepian? Chyba nie.

Współczesny metraż przeciętnego mieszkania wyklucza trzymanie nie tylko fortepianu, ale nawet zdecydowanie mniej "podniecającego" pianina.
Co zaś do płoszenia koni... Płoszyć możemy sąsiadów, listonoszy, ewentualnie rodziców partnera, jeśli za wcześnie wrócą z działki do wspólnego lokum. Martyna Jakubowicz śpiewała, że nie ma miłości w domach z betonu, co należy wziąć za poetycką metaforę. Niestety, poetycką metaforą nie jest uprawianie milczącego seksu w statystycznym M, gdzie ściany są z tektury i nawet oszczędne jęki miłosne niosą się, jak wrzaski godowe łosi na rykowisku. A przecież człowiek od czasu do czasu musi sobie pokrzyczeć, alternatywą jest rozszarpywanie zębami poduszki, co jednak z wzrostem ilości alergików traci na wartości. Komunizmu już nie ma, ale kiedy komunistyczne budownictwo nadal knebluje głos narodu, proponuję skorzystać z kapitalistycznych udogodnień takich jak nieocenzurowana telewizja satelitarna i miłosne jęki zrzucić (w razie niedyskretnych pytań sąsiadki) na gwałtowną ekspozycję teutońskiego erotyku. Wiadomo, że Niemcy we wszystkim przesadzają.

Muszę przyznać, że moim absolutnym filmowym faworytem (w kategorii film podniecający, a nie zagłuszający) jest scena z "Gorzkich godów" Romana Polańskiego. Ta, w której spakowana w winyl Emmanuelle Seigner (Mimi) cmoka na świnkę, za której tekturową maską kryje się skacowane oblicze Petera Coyote (Oskar). Feministyczne w wyrazie, prawda? Fetyszyzowanie seksu i udawanie dominy może być zabawne, ale należy zapamiętać, że ostatecznym faux paux jest zwracanie się do kochanka per knurku. Wiem, co mówię. Jednak XIX-wiecznym wzorem ograniczmy zabawę w rodeo lub farmę do obszaru własnej sypialni. Cztery ściany wiele zniosą. Umyślna sprośność nie powinna zapominać o zdrowym rozsądku. W najlepszym wypadku przekroczenie granic skończy się draką albo wizytą u kręgarza, w najgorszym - stratą kochanka, który na przykład umrze z zażenowania. Faktem jest jednak, że dobrze związać się z człowiekiem, który nie tylko rozumie nasze życie, ale jest godny tego, by pozwolić mu wejrzeć w nasze fantazje. Kogoś takiego wszystkim życzę. Zresztą najlepszym sposobem na osiągnięcie atrakcyjności jest gra. Chcę być usatysfakcjonowana, więc mantruję: mam usta Angeliny Jolie, mam usta Angeliny Jolie... A mój osobisty Brad Pitt całuje je tak, jakby to była prawda, skromnie chowając pod figowym listkiem dłoni swój świński ogonek...

Redakcja poleca

REKLAMA