Zakupy przez Internet

Torebki, buty, ubrania, kosmetyki i biżuteria – nie potrzeba wnikliwych badań marketingowych, aby dowiedzieć się, co kobiety kupują najchętniej. Wystarczy sonda wśród przyjaciółek, wykazujących objawy zakupoholizmu i zestaw najbardziej pożądanych przez kobiety zdobyczy skomponowany. Sęk w tym, jak z naręczami toreb na ramieniu maszerować godzinami po centrum handlowym? Bo choć uwielbiamy te wielogodzinne i wyczerpujące, ale jakże satysfakcjonujące maratony, to ostatnio coraz częściej jesteśmy zakupoholiczkami kanapowymi. Doboru garderoby dokonujemy za pomocą wytrenowanych do perfekcji kliknięć myszki.
Marta Kosakowska / 13.10.2011 06:25

Torebki, buty, ubrania, kosmetyki i biżuteria – nie potrzeba wnikliwych badań marketingowych, aby dowiedzieć się, co kobiety kupują najchętniej. Wystarczy sonda wśród przyjaciółek, wykazujących objawy zakupoholizmu i zestaw najbardziej pożądanych przez kobiety zdobyczy skomponowany. Sęk w tym, jak z naręczami toreb na ramieniu maszerować godzinami po centrum handlowym? Bo choć uwielbiamy te wielogodzinne i wyczerpujące, ale jakże satysfakcjonujące maratony, to ostatnio coraz częściej jesteśmy zakupoholiczkami kanapowymi. Doboru garderoby dokonujemy za pomocą wytrenowanych do perfekcji kliknięć myszki.

W pewien piątkowy wieczór, lekko znudzona, poszukując rozrywki, wykonałam telefon do jednej ze swoich znajomych, rzucając w otchłań sieci telekomunikacyjnej pytanie: „Gdzie jesteś? Co robisz?”. Nie czekając długo na odpowiedź, usłyszałam jej rozweselony głos: „Jak to gdzie? Na zakupach! W Internecie!". Okazało się, że moja zapracowana i "dzieciata" znajoma, dla której czas jest cenniejszy niż złoto, w wolne wieczory, ubrana w stylowe dresy, z drinkiem w ręce, oddaje się treningowi mięśni palca wskazującego, którym z wprawą dokonuje (jakże trafnych!) wyborów z asortymentu sklepów internetowych. Nie zastanawiając się długo, podjęłam temat i nawet się nie zorientowałam, kiedy minęło piętnaście minut rozmowy, której tematem przewodnim była wymiana opinii i spostrzeżeń na temat zakupów przez Internet.

Dlaczego, my kobiety, miłośniczki emocjonującego polowania, detektywistycznego wyszukiwania, wyrafinowanego porównywania i krytycznego przymierzania, coraz częściej rezygnujemy z możliwości dotknięcia dzianinowego sweterka, przejechania palcami po gładkiej skórze torebki czy powąchania owocowego szamponu, na rzecz pozornie beznamiętnego eksplorowania zasobów wirtualnej przestrzeni? Bo przecież nie da się wypróbować koloru podkładu, kupując go przez Internet, a butów – przymierzyć. Na szczęście jednak większość z nas obdarzona jest tym cudownym szóstym zmysłem, zwanym intuicją, która podczas zakupów w Internecie jest niczym doświadczony przewodnik po obcym mieście i najlepsza przyjaciółka w jednym. A wyruszając w tę podróż mamy dużo szersze pole do popisu niż podczas tradycyjnych zakupów. Dlaczego? Mamy dostęp do marek i sklepów z całego świata! Nic tak nie uszczęśliwia kobiety, jak perełka spośród planktu bylejakości z morza wirtualnej rzeczywistości. Każda z nas, przechadzając się po którymkolwiek z polskich centrów handlowych, choć raz pożałowała, że w danym miejscu nie ma akurat „tej” marki albo „tego” sklepu. Podczas zakupów przez Internet nie mamy takich rozterek. Wpisując w wyszukiwarkę pożądaną przez nas markę otwiera się przed nami ocean wyboru. Możemy skorzystać z oficjalnego sklepu online, aukcji internetowych, kupić rzecz nową lub używaną, z Polski lub zagranicy, a nawet dokonać wymiany na coś ze swojej szafy. 

Kolejną zaletą zakupów przez Internet, są wspominane już wyżej dresy, a właściwie strój dowolny oraz... wysokie obcasy nie wymagane! Bo tobołki z upolowanymi zdobyczami trudno przenosi się tragarzowi w szpilkach. Co innego, przystojnemu kurierowi, który z uśmiechem przynosi pod same drzwi wyczekany pakunek. Zalety wirtualnych zakupów można by mnożyć, mówiąc, że to oszczędność czasu (a często i pieniędzy!), wygoda, większy wybór i czysta przyjemność, czyli wszystko to, czego rasowa kobieta oczekuje od spaceru po wirtualnym centrum handlowym. Parafrazując słynne powiedzenie jednej z pierwszych wyzwolonych kobiet, która lubowała się w hedonistycznym konsumpcjonizmie, Marilyn Monroe: „Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy... przez Internet.” A na koniec pozwolę sobie na stwierdzenie, że gdyby żyła dziś, śpiewałaby, że to najlepszy przyjaciel kobiety. A teraz idę na spacer i po zakupy. Do Internetu.

Redakcja poleca

REKLAMA