Słowo czy obraz? Głośne ekranizacje minionego roku

„Przeróbka książki na film jest dla każdego autora aktem podobnym do wysłania dziecka do szkoły z internatem za granicę. Wiadomo, że to doświadczenie je zmieni i można mieć tylko nadzieję, że po powrocie uda się je rozpoznać” – powiedział Dan Brown, autor dwóch głośnych książek, „Kodu Leonarda da Vinci” oraz „Aniołów i demonów”.
/ 13.01.2010 07:50
„Przeróbka książki na film jest dla każdego autora aktem podobnym do wysłania dziecka do szkoły z internatem za granicę. Wiadomo, że to doświadczenie je zmieni i można mieć tylko nadzieję, że po powrocie uda się je rozpoznać” – powiedział Dan Brown, autor dwóch głośnych książek, „Kodu Leonarda da Vinci” oraz „Aniołów i demonów”.

Pisarz miał okazję się przekonać, jak trudno napisać scenariusz mającej kilkaset stron, wielowątkowej powieści, gdy zasiadł do streszczania jednej z przygód profesora Langdona. Pierwszy akt, po skoncentrowaniu się, według Browna, na najistotniejszych wątkach, sugerował, że gotowy film będzie trwał… 20 godzin! Trzy części „Władcy pierścieni” obejrzałam podczas jednego nocnego pokazu, jednak nawet tamten seans nie trwał tak długo. Co odrzucić, co zostawić, by dwugodzinny film odtworzył uczucia towarzyszące czytaniu? Dan Brown poddał się, i scenariusz „Kodu Leonarda da Vinci” napisał laureat Oscara, Akiva Goldsman. Doświadczenie w pisaniu nauczyło jednak pisarza tego, o czym my, widzowie, często zapominamy, narzekając na niektóre adaptacje: „Podczas adaptacji na potrzeby ekranu powieść ulega zmianie. Musi się zmieniać”. Dlaczego? Wyjaśnienie jest proste - „dosłowne adaptacje to bardzo kiepskie filmy”.

Słowo czy obraz?  głośne ekranizacje minionego roku

Rok 2009 przyniósł nam wiele głośnych filmów, będących przeróbką pierwowzoru literackiego. Mogliśmy m.in. obejrzeć na dużym ekranie takie bestsellery jak: „Weronika postanawia umrzeć” (Paulo Coelho, reż. Emily Young), „Anioły i demony” (Dan Brown, reż. Ron Howard), „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu” (Stephenie Meyer, reż. Chris Weitz), „Harry Potter i Książę Półkrwi” (J.K. Rowling, reż. David Yates) czy „Bez mojej zgody” (Jodi Picoult, reż. Nick Cassavetes). Gdy jednak mam wybrać dwie ekranizacje, które najbardziej zapadły mi w pamięci z filmów, jakie widziałam w ostatnich miesiącach, myślą o innych obrazach…

„Lektor” (Bernhard Schlink, reż. Stephen Daldry)

„Lektora” obejrzałam jakiś czas temu, jednak wciąż pamiętam, że wyszłam z kina z mieszanymi uczuciami. Czegoś nie zrozumiałam, coś mi umknęło, w każdym razie film nie pozostawił obojętną. Chwilę później sięgnęłam więc po książkę Bernharda Schlinka, i właśnie dzięki powieści uzupełniłam obraz o brakujące treści. Problem winy i kary. Odkupienia. Odpowiedzialności zbiorowej i jednostkowej. Poczucia obowiązku. Tematyka? Holokaust, rozliczenie za zbrodnie wojenne oraz budzące się uczucie między kobietą dorosłą i nastolatkiem. Do tego świetna rola Kate Winslet, która za kreację Hanny nagrodzona została Oscarem. Pozycja obowiązkowa – w wersji literackiej i filmowej!

 „Lektor” (Bernhard Schlink, reż. Stephen Daldry)  
 „Lektor” (Bernhard Schlink, reż. Stephen Daldry)  

„Hańba” (J.M.Coetzee, reż. Steve Jacobs)

Wciąż nie przeczytałam głośnego pierwowzoru literackiego, jednak film broni się sam. Podobnie jednak jak w przypadku „Lektora”, po zakończeniu seansu pozostały w mojej głowie pojedyncze obrazy, sceny… i pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Akcja filmu rozgrywa się w RPA – obcej nam kulturze, gdzie panują lokalne obyczaje oraz tradycje, przede wszystkim zaś, trudne relacje między białą i murzyńską społecznością. Zachowanie bohaterów budzi nasz wewnętrzny sprzeciw. Czy nie było innego rozwiązania? Owszem, czasem człowiek musi się poświęcić… ale tutaj, w imię czego?

 „Hańba” (J.M.Coetzee, reż. Steve Jacobs)  
 „Hańba” (J.M.Coetzee, reż. Steve Jacobs)  

Nasza recenzja „Hańby” J.M. Coetzee: tutaj.

cyt.: „Kod Leonarda da Vinci. Ilustrowany scenariusz” Akiva Goldsman, tłum. Piotr Amsterdamski/wyd. Sonia Draga i Albatros Andrzej Kuryłowicz
zdj. mat. prasowe Kino Świat /”Lektor”

(a.)