Okiem taty - Nie gadamy przy jedzeniu!!!

Tata na wychowawczym ma jedną zasadniczą wadę: nie posiada cyca. Takiego, do którego można by się przytulić, wessać i pociągnąć mleko.
/ 26.08.2008 23:29
Tata na wychowawczym ma jedną zasadniczą wadę: nie posiada cyca. Takiego, do którego można by się przytulić, wessać i pociągnąć mleko.

Co prawda Robert de Niro w jednym ze swoich filmów paradował z patentem na gumowy odlew piersi matki dziecka, ale co jemu wolno w komedii, to normalnemu człowiekowi w prawdziwym życiu nie uchodzi. Pozostaje więc butla z pokarmem, której Młody żąda głośnym krzykiem, gdy tylko przyjdzie kolejna pora karmienia.Okiem taty - Nie gadamy przy jedzeniu!!!

Prawie siedmiokilowy bobas zdecydowanie nie daje się już utrzymać na jednej ręce i karmić drugą, trzeba było więc inny patent wymyślić, który polega obecnie na jedzeniu na leżąco. Leżymy więc obaj – on na plecach, ciągnąc usilnie z butli, a ja na boku, podtrzymując mu „zamiennik cyca”. Myliłby się jednak ten, kto pomyśli, ze jest to takie spokojne leżenie i wysysanie kolejnych łyków...

Owszem, ciągnie porządnie, bywa, że więcej niż jedną butelkę wypije na raz, ale ile przy tym różnego rodzaju zachowań... Przez chwilę leży spokojnie, potem wykręca głowę w jedną lub drugą stronę, patrząc dookoła, ostatnio spodobały mu się firanki. Nie wiadomo, co w nich widzi (białe!) ale uporczywie wpatruje się w ich zakończenia przy suficie i stara się ręką chociaż trochę je poruszyć, żeby się bujały. Tyle że firanki zazwyczaj są po innej stronie niż tata z butlą, stąd konieczność manewrowania ramieniem jak wysięgnikiem jakiego dźwigu.

Wiercenie jeszcze można wytrzymać. Gorzej, gdy w ramach odpoczynku między kolejnymi pociągnięciami Młody nagle przerzuci sobie smoczek w kącik ust, a rozszerzonymi w uśmiechu ustami zrobi radosne „eleeeeeeee....” I w śmiech radosny, co oczywiście skutkuje rozpluciem kropelek w promieniu najbliższego metra. Po czym pociągnie dwa razy i znowu – patrzy się tymi niebieskimi oczkami prosto na mnie i banan od ucha do ucha... A mleczko powolnym strumykiem z boku sączy się w dół po szyjce... I znowu „aaaauuuuuummmmmm...”. Odruchowo do niego wtedy mówię: „Nie gadaj przy jedzeniu!” A ten mi na to: „A guuu...!” I resztę mogę sobie dopowiedzieć...

Zdecydowanie jednak butelka nie zastąpi „naturalnego” zbiornika na pokarm i Daniel sam o tym dobrze wie. Któregoś popołudnia, gdy Mama akurat z pracy wróciła i krzątała się po kuchni celem przekąszenia drobnego obiadu, siedziałem razem z nim na stołku i wszyscy troje (Daniel wtrącał swoje „aaammmmuuuu”) rozmawialiśmy. I w pewnej chwili Młody widząc cyca w pełnej okazałości – pora karmienia nadchodziła – wyrzucił ręce w górę i radośnie wrzasnął „leeeeeee!!!!”, śmiejąc się na całe gardło...

...zapisać w „słowniczku niemowlaka”: „leeeeeee!” - znaczy „cycuś mamy”...

Rafał Wieliczko

Redakcja poleca

REKLAMA