Kibic, kibol czy jednak bandyta?

Decyzja kolejnych wojewodów o zamykaniu stadionów dla kibiców, odbiła się szerokim echem w mediach. Inicjatywa, której błogosławieństwa udzielił rząd i premier już została wykorzystana przez opozycję jako idealne narzędzie przedwyborczej walki.
/ 18.05.2011 07:48

Decyzja kolejnych wojewodów o zamykaniu stadionów dla kibiców, odbiła się szerokim echem w mediach. Inicjatywa, której błogosławieństwa udzielił rząd i premier już została wykorzystana przez opozycję jako idealne narzędzie przedwyborczej walki.

No bo jak można zamykać stadiony dla żądnych rozrywki ludzi? Jak można zabraniać im obejrzenia meczu, rozrywki iście rodzinnej, z której korzystają podobno całe rzesze spokojnych, dobrych Polaków? Czy premier nie pomyślał o nich? Co rusz w telewizji można spotkać polityka opozycyjnej partii, kiwającego z dezaprobatą głową. „Jeśli my wygramy wybory, nie będziemy zamykać stadionów” każdy zdaje się mówić dokładnie to samo. I wtedy całe rodziny ponownie ruszą na stadiony.

Idealna pożywka na kampanię wyborczą. Żaden polityk nie mówi jednak, że nawet średnio rozsądny człowiek nie weźmie dzisiaj na mecz dziecka. Ba, prawdopodobnie sam zostanie w domu, w obawie, że może ucierpieć w wyniku regularnych bójek, jakie na stadionach urządzają tzw. pseudokibice. Ten eufemistyczny termin już od lat używany jest do opisu regularnego bandyty, który pod pozorem walki o ukochaną drużynę uzewnętrznia swoje frustracje poprzez bandycką agresję, skierowaną przeciwko każdemu, kto właśnie stanie mu na drodze. Napędzany adrenaliną, często jeszcze alkoholem czy narkotykami, będzie bił każdego, niezależnie od wieku, czy płci. Szczeniackiej odwagi nie starczy mu jednak na pokazanie własnej twarzy, z reguły zasłoniętej, wcześnie przygotowanym przez bandytę szalikiem czy chustą. W ostatnich tygodniach od takich bandytów w twarz dostał piłkarz i dziennikarka. Policja mówi o aktywnej prewencji, w gruncie rzeczy jednak wie, że nie jest w stanie kontrolować tego patologicznego zjawiska. Dlatego sama prosi już wojewodów o zamykanie stadionów, zanim stanie się jeszcze cos gorszego. Zanim ktoś straci życie. Bez zastosowania najbardziej radykalnych z dostępnych prawnie metod nic się nie zmieni. Niech bandyci leją się nawzajem, niech się nawet pozabijają, ale postronne osoby trzeba chronić każdą metodą. Zamykanie stadionów nie jest oczywiście żadnym długotrwałym środkiem, na pewno jednak ma swój wydźwięk. Może w końcu ktoś weźmie się za bandytów i ich pseudo zabawy. Może jest jeszcze jakiś sposób, żeby zmusić ich do cywilizowanego zachowania. A wy, jak poradzilibyście sobie z „pseudokibicami”?

Redakcja poleca

REKLAMA