Kto wierzy w życie pozagrobowe?

Czy potrafimy odpowiedzieć na pytanie, od kiedy ludzie wierzą w życie pozagrobowe? Na jakim etapie rozwoju ludzkiej świadomości pojawiło się przekonanie, że śmierć nie jest końcem istnienia, a jedynie momentem przejścia do innej rzeczywistości?
/ 30.10.2008 23:24
Czy potrafimy odpowiedzieć na pytanie, od kiedy ludzie wierzą w życie pozagrobowe? Na jakim etapie rozwoju ludzkiej świadomości pojawiło się przekonanie, że śmierć nie jest końcem istnienia, a jedynie momentem przejścia do innej rzeczywistości?

Być może odpowiedzi na to pytanie dostarczają wyniki, prowadzonych w latach 50-tych w Iraku, prac archeologicznych. Wtedy to w jaskini leżącej w górach Zagros natrafiono na cmentarzysko przodka człowieka, neandertalczyka. Szczątki pochodziły prawdopodobnie sprzed 60 000 lat. Najciekawsze dla naukowców były jednak dowody świadczące o tym, że już wtedy istniały pierwsze, obejmujące także wiarę w życie pozagrobowe, prymitywne wierzenia religijne. W jednym z grobów spoczywało, ułożone embrionalnie, ciało młodego mężczyzny. Sposób ułożenia zwłok sugeruje, że człowiek neandertalski traktował śmierć jako ponowne narodziny, powrót do łona Ziemi - matki rodzicielki. Obok mężczyzny spoczywały ciała; kobiety i dziecka. Być może zostali oni złożeni w ofierze, ale uczeni dopuszczają także możliwości, że dobrowolnie zdecydowali się "towKto wierzy w życie pozagrobowe?arzyszyć" mężczyźnie w podróży do krainy umarłych. Pozostali członkowie społeczności usypali zmarłym grób z kamieni, który przyozdobili kwiatami. Prawdopodobnie urządzili też stypę połączona z czuwaniem przy mogile.

Starożytne przekazy
Rozbudowane i drobiazgowo przestrzegane ceremonie grzebalne istniały także w wielkich starożytnych cywilizacjach. Starożytni Egipcjanie balsamowali zwłoki, wierząc, że jedynie zachowanie ich w nienaruszonym stanie może zapewnić odpowiedni "standard" życia także po tamtej stronie, wyposażali grobowce w kosztowne, najczęściej wykonane ze złota, przedmioty codziennego użytku. A ponieważ nawet tam bardzo przydatna bywała służba, w grobowcu umieszczano gliniane figurki przedstawiające służących. Często jednak przemyślnie skonstruowane korytarze, tajemne przejścia i grube mury grobowców nie były w stanie uchronić mumii przed zniszczeniem. Zwabieni wizją łatwego łupu, rabusie grobów, potrafili pokonać wszelkie zabezpieczenia, a rabując kosztowności zazwyczaj niszczyli także zabalsamowane ciało. Większość królewskich grobów została obrabowana już w czasach faraonów, tuż po dokonaniu pochówku. W Egipcie całe wioski utrzymywały się wyłącznie z rabowania grobów. W ten sposób, jak na ironię, do naszych czasów przetrwało wiele zmumifikowanych zwłok biedaków, których ciała grzebane w piasku pustyni zachowały się w doskonałym stanie.
Balsamowanie zwłok praktykowali także Scytowie. Chińczycy natomiast wierzyli we właściwości konserwujące nefrytu i rtęci. Dlatego ciała dostojników pokrywano czymś w rodzaju pancerza zbudowanego z maleńkich kawałeczków nefrytu lub konserwowano przy pomocy rtęci.

Religie współczesne
Współczesne religie bardzo różnie opisują życie pozagrobowe. Jedne mówią o krainie wiecznej szczęśliwości, inne opowiadają o reinkarnacji - wielokrotnym wcielaniu się duszy w coraz to nowe ciało. Są i takie, które starają się połączyć obie te wizje w spójny system filozoficzny.
Hindusi wierzą w boga podziemnego królestwa - Jamę. To on prowadzi zmarłych w zaświaty, sądzi ich uczynki i odsyła do nieba zwanego Swarga lub strąca do jednej z dwudziestu jeden sfer piekła. Jest jeszcze trzecie wyjście - dusza zmarłego może odrodzić się w innym ciele. Hinduistyczne niebo i piekło bardzo przypominają te znane nam z tradycji chrześcijańskiej. Niebo jest krainą wiecznej szczęśliwości, piekło miejscem nieopisanego cierpienia. Jedyna różnica polega na tym, że hindusi mają dwie "wersje" piekła. Mieszkańcy środkowych i południowych Indii, gdzie panują wysokie temperatury uważają, że piekło jest miejscem, w którym panuje trudny do opisania i zniesienia skwar, a potępieni nieszczęśnicy są gotowani w kadziach z płynnym metalem. Zamieszkujący, znacznie chłodniejsze obszary kraju, mieszkańcy północy wnieśli do kultury podania o zimnych kręgach piekielnych. Znajdują się one na skraju wszechświata otoczone przez ogromne góry lodowe. Tutaj, dla odmiany, nieszczęśników zanurza się w lodowatej wodzie, która powoduje całkiem "ziemskie" odmrożenia. Do najlżejszych tortur, które zadawano mniej zatwardziałym grzesznikom należały męki głodu i nie dającego się ugasić pragnienia.
Także islam roztacza przed swymi wiernymi wizje: raju i piekła. Ludzie żyjący według przykazań Allacha mogą mieć nadzieję na wieczną radość w przepięknej, przypominającej ogród krainie. Dla ludzi pustyni szczególnie uspokajające wydawało się zapewnienie o tym, że w raju już nigdy nie będzie im dokuczał słoneczny skwar.
Chińczycy wierzą, że człowiek posiada trzy dusze niebiańskie i siedem dusz ziemskich. Za życia człowieka wszystkie one współdziałają ze sobą. Jeśli jednak harmonia między nimi ulegnie zakłóceniu człowiek zaczyna chorować. Po śmierci dusze ziemskie wracają do ziemi wraz z ciałem pochowanym w grobie, a dusze niebiańskie rozdzielają się. Jedna z nich wraz z ciałem spoczywa w grobie, druga odbywa wędrówkę w zaświaty a trzecia pozostaje w tabliczce zmarłego umieszczonego na domowym ołtarzyku przodków. Tą troistość niebiańskiej duszy rozumiano następująco: pierwsza była duchem z poprzedniego wcielenia powracającym po odbyciu kary z piekła i uzyskująca możliwość ponownych narodzin. Druga rodziła się wraz z człowiekiem. Trzecia była duszą rodu. Wszystkie dusze pozostawały ze sobą w kontakcie.
Wierzono, że duchy przodków potrafią odwdzięczyć się za pamięć o nich. Kiedy oczekiwano od nich pomocy, albo starano się je przebłagać, palono na ołtarzykach imitacje banknotów, składano ofiary z napojów i jedzenia i bito czołem przed tabliczkami zmarłych. Dniami, w czasie których trzeba było szczególnie starannie zaspokoić potrzeby duchów był dzień Nowego Roku i święto Ts'ing-ming, które pierwotnie było dniem uroczystości związanych z odradzaniem się życia po zimowej śmierci natury. To z pozoru dziwne połączenie kultu przodków ze świętem młodości tłumaczy chińskie pojmowanie świata, gdzie duchy przodków zapewniają odradzanie się przyrody, ciągłość rodu i jego pomyślność.
Japończycy wierzą, że po śmierci dusza rozpoczyna wędrówkę przez Krainę Cieni w stronę Przestrzeni Wysokich Niebios. Podobnie jak Chińczycy przywiązują wielką wagę do kultu duchów przodków. Wierzą, że duchy, które czują się urażone sposobem w jaki potraktowano ich pamięć, mogą srodze mścić się na członkach rodziny, a czasem na całych społecznościach. Do dzisiaj istnieje instytucja egzorcysty - detektywa, który stara się wytropić duchy sprawiające szczególnie wiele kłopotu. Niektóre z nich udaje się przebłagać wznosząc im świątynie i wynosząc je na ołtarze. Dotyczyło to m.in. działacza politycznego Sugawary Michizane, który na skutek intryg został odsunięty od władzy i wygnany. Kiedy po jego śmierci kraj zaczęły nękać różnego rodzaju klęski żywiołowe, cieszące się szacunkiem społeczeństwa, wróżbici orzekli, że jedynie rehabilitacja i poświęcenie mu świątyń mogą zdjąć z narodu kolejne nieszczęścia. Obwołano go więc bóstwem kaligrafii i nauki, a na rezydencję wyznaczono mu świątynie Kiano w Kioto.

Agnieszka Zommer
źródło: MWmedia