Rozmowa z Radosławem Brzózką

Rozwiązał pan już problem z imieniem dla swojego nowego przyjaciela? Dla mojej nowej przyjaciółki, bo to jest suczka. Przyznam, że długo nie mogłem się zdecydować jakie imię dla niej wybrać, ale w końcu decyzja zapadła i nazwałem ją Mona.
/ 01.11.2009 00:29
Rozwiązał pan już problem z imieniem dla swojego nowego przyjaciela?
Dla mojej nowej przyjaciółki, bo to jest suczka. Przyznam, że długo nie mogłem się zdecydować jakie imię dla niej wybrać, ale w końcu decyzja zapadła i nazwałem ją Mona.


Wszędzie ją pan ze sobą zabiera, nawet do pracy?
Tak, jest ze mną w studiu telewizyjnym i z dnia na dzień coraz lepiej tutaj się czuje. Ale początki wcale nie były takie łatwe. Mona jest bojaźliwa i nie czuje się dobrze w towarzystwie obcych ludzi. Bardzo się wtedy stresuje, na szczęście to się zmienia.

Rozomowa z Radosławem Brzózką

Jak się pan czuje z nieustannym porównywaniem pana do Tomasza Kammela?
Jesteśmy dwiema zupełnie różnymi osobowościami. Tomek jest człowiekiem, którym ja nigdy nie będę i nie chcę być. Każdy z nas wybiera jakąś drogę kariery, jakąś ścieżkę, ale są to całkowicie różne drogi.

A imponuje panu?
Tak i to w bardzo wielu punktach. Jest profesjonalistą, który moim zdaniem bez względu na wszystko znajdzie swoje miejsce w telewizji.

Nauczył się pan czegoś od kolegi po fachu?
Każdy z nas podgląda każdego w pracy. Tomek ma niesamowitą świadomość swojego ciała i bezcenną pewność siebie. Zna swoje słabe i mocne strony, a to jest absolutna podstawa warsztatowa, której w telewizji długo trzeba się uczyć. Ważna też jest konferansjerka i nawiązywanie kontaktu z publicznością. Tomek potrafi to robić znakomicie.

Pracowaliście razem?
Raz prowadziliśmy Fryderyki, ale potem nigdy nie było takiej imprezy, którą prowadzilibyśmy razem na scenie.

Ma pan swojego dziennikarskiego guru?

Nie mam jednego wzoru. Jestem zdania, że w każdej branży związanej ze sztuką, bo dziennikarstwo to przecież artystyczny zawód, takie sugerowanie się może być sporą przeszkodą w rozwoju. Nie staram się nikogo naśladować. Szukam tej właściwej drogi i w odpowiednim momencie chciałbym „uderzyć”. Znam już swoje możliwości i zobaczymy, co da się z tym zrobić.

Rozumiem, że nie poprzestanie pan na byciu prezenterem?
Z pewnością nie, ponieważ jestem człowiekiem który interesuje się bardzo wieloma rzeczami i chciałbym o tym mówić. Ale aby przekazywać mądre i wartościowe rzeczy, najpierw trzeba do tego dojrzeć intelektualnie. Chciałbym się zmierzyć z taką formą i z takim programem, który ludzie będą oglądać po to aby słuchać, a nie tylko oglądać. Dzisiaj trudno zrobić program, w którym nieistotne są fajerwerki, a najważniejsze jest słowo. Może uda mi się to zmienić .

Jaka tematyka?
Dzisiaj bardzo często zaglądamy gwiazdom  do garnka, za kołnierz i podglądamy ich w domu. Podglądamy polityków i mówimy o wszystkim, a najrzadziej o polityce. A przecież jest w Polsce ponad 30 mln ludzi, którzy nie są gwiazdami i politykami tylko borykają się z codziennością i potwornymi problemami, a o tym się nie mówi. Nie chodzi o program, w którym mąż bije żonę. Jest mnóstwo tematów społecznych, których się nie porusza, a można je zrobić tak, że będą równie atrakcyjne jak niejeden festiwal. I tę działkę chciałbym w przyszłości zagospodarować.

Praca i praca, a co z życiem prywatnym?

Oczywiście też jest. Jeśli tylko się chce to można stanąć na uszach i wszystko pogodzić. Mam Monę, i już to oznacza, że muszę o nią dbać i pojawiać się w domu by wyjść na spacer i nakarmić. To spory obowiązek. Mam też dziewczynę, Weronikę.

Radek Brzózka jest zakochany?

Absolutnie! Z Weroniką znamy się od dawna, ale od roku jesteśmy parą. Poznaliśmy się przy okazji pracy i nic więcej na ten temat nie będę mówił.

mwmedia

Redakcja poleca

REKLAMA