Odkąd jestem na urlopie wychowawczym, muszę prosić męża o pieniądze. Rozlicza mnie z tego, co kupuję, co mnie upokarza. Wcześniej każdy wydawał swoją pensję, a zrzucaliśmy się na opłaty. Nie docenia, że prowadzę dom, zajmuję się dzieckiem. To taka sama praca jak inne, więc też mam prawo być zmęczona, chcieć poprawić sobie humor wizytą u fryzjera, nowym ciuchem. Mąż twierdzi, że nie stać nas na takie wydatki. Czy to sprawiedliwe? Iwona
Sytuacja w Pani domu zmieniła się i pod względem podziału obowiązków, i pod względem komfortu finansowego.
Pani maż, jako reakcję na to, wybrał używanie kontroli. Pieniądze oprócz tego, że zaspokajają potrzeby materialne, często stają się narzędziem do kontrolowania innych.
Sugerowałabym szczerą rozmowę o Waszych uczuciach. Być może Pani mężowi trudno przyznać się, że nowa sytuacja rodzinna budzi w nim napięcie czy lęk, a Pani może opowiedzieć mężowi nie o tym, co on robi, ale o tym, co Pani czuje – o odpowiedzialności za dziecko, chęci bycia atrakcyjną, widywania ludzi.
Warto porozmawiać o planie oszczędzania (wspólnym, nie tylko Pani kosztem, bo zmiana w finansach dotyczy Was obojga), o wzajemnym rozliczaniu się, planowaniu wspólnych przyjemności – tak by wydawanie pieniędzy było elementem scalającym.
Jeśli mąż się nie zgodzi, warto pomyśleć o regeneracji sił bez wydatków.
dr Julita Wojciechowska, psycholog