Czym grozi niewłaściwa interpretacja intencji dziecka?

Najważniejszą rzeczą jest samemu zachować spokój
Mniej więcej w okolicach dwunastego miesiąca swojego życia dziecko uświadamia sobie, że ma własny, wewnętrzny świat, wypełniony pragnieniami, potrzebami, uczuciami, myślami i wspomnieniami, które dla innych pozostają niewidoczne, dopóki nie zostaną okazane.
/ 24.11.2010 14:01
Najważniejszą rzeczą jest samemu zachować spokój

Mamo, zgadnij co myślę!

Możliwość (lub jej brak) podzielenia się tymi niewidzialnymi myślami i uczuciami jest źródłem największego szczęścia i największych frustracji. Wyobraźmy sobie przez moment, że jesteśmy dzieckiem, które ma ochotę na ciastko, ale które nie potrafi jeszcze mówić. Co zrobimy, jeżeli widzimy ciastko, ale nie możemy go dosięgnąć? To proste — zachowamy się tak, aby mama odgadła nasze myśli.

Odgadywanie cudzych myśli może wydawać się nieco ekstrawaganckim pomysłem, w istocie jednak to właśnie do tego sprowadza się każdy akt komunikacji. Dziecko musi zwrócić na siebie uwagę matki i musi dać jej do zrozumienia, co ma na myśli, w taki sposób, aby matka odebrała i zrozumiała jego przesłanie.

Zobacz też: Jak skłonić dziecko do zwierzeń?

Czy mnie rozumiesz?

„Chcę ciastko” — to komunikat, który łatwo jest wysłać i łatwo odebrać, nawet bez użycia słów. W przypadku bardziej skomplikowanych komunikatów dzieci (podobnie zresztą jak każdy z nas) muszą się nieco bardziej postarać. Muszą też mieć nadzieję, że druga osoba zrobi wszystko, żeby je zrozumieć.

Możliwość dzielenia się doświadczeniami utwierdza dziecko w przekonaniu, że jego ja jest rozumiane i akceptowane. Stwarza również poczucie intymności, poznawania i bycia poznawanym. Co jest celem tego procesu? Otóż celem jest ustalenie, którymi częściami wewnętrznego świata można się dzielić z innymi, a które nie są powszechnie uznawane i akceptowane.

Akceptacja kontra izolacja

Możliwość dzielenia się swoimi stanami emocjonalnymi z drugim człowiekiem rodzi także ryzyko występowania nieporozumień. Każde dziecko jest małym odkrywcą. Siedząc na kolanach mamy lub taty, może włożyć swój palec do ust czy nosa rodzica lub też pociągnąć go za pukiel włosów (po to, żeby się przekonać, czy może da się je trochę poluzować).

Rodzic może odebrać to jako akt agresji — może się zdenerwować i przypisać dziecku wrogie uczucia. Może wówczas zdecydować się na kolejny krok i skarcić dziecko, dać mu klapsa lub w inny sposób okazać mu dezaprobatę. A przecież dziecko zrobiło coś, co w jego wieku jest zupełnie naturalne.

Niewłaściwe zrozumienie

Niewłaściwie zrozumiane dziecko jest zdezorientowane — nie wie, dlaczego rodzice go nie rozumieją, jest zdenerwowane i przestraszone, ponieważ zostało skarcone i odrzucone. Myśli sobie wówczas: może to był błąd. Jeśli następnie dziecko zdecyduje się na powtórzenie swojego eksploracyjnego działania — aby pozbyć się poczucia dezorientacji, wzbudzić inną reakcję lub zemścić się za swoją krzywdę — tym razem będzie działać z większą determinacją.

Tym samym utwierdzi rodzica w przekonaniu, że jego pierwsza (błędna) interpretacja zachowania dziecka była słuszna — ono rzeczywiście jest agresywne. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, niewłaściwa interpretacja rodzica może stać się oficjalną interpretacją niemowlęcia (a później większego już dziecka) — odkrywanie świata jest przejawem agresji i jako takie jest złe.

Zobacz też: Kiedy nie należy odmawiać dziecku?

Rzeczywistość dziecka a rzeczywistość rodziców

Dziecko może zacząć postrzegać samo siebie jako osobę agresywną, a nawet wrogo nastawioną do otoczenia. Rzeczywistość innej osoby stanie się jego rzeczywistością. Tego rodzaju nieporozumienia nie tylko osłabiają zaufanie do innych, lecz również zaufanie do własnej oceny sytuacji.

Intersubiektywizm

Wymianę doświadczeń nazywa się intersubiektywizmem. Ten skomplikowany termin stworzony został dlatego, że prostsze słowa, na przykład komunikacja, zdają się nie nieść w sobie tego elementu, z którego wynikałoby, że zrozumienie jest wspólnym sukcesem obu porozumiewających się stron. Jedna osoba stara się wyrazić, co ma na myśli, a druga stara się ten komunikat odebrać.

Fragment pochodzi z książki „Zatracona sztuka słuchania” Michaela P. Nicholsa (Wydawnictwo Helion, 2008). Publikacja za wiedzą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA