Przygotowanie do małżeństwa

Zwykle, decydując się na małżeństwo, zakładamy, że będzie trwało „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Mimo epidemii rozwodów wokół, wierzymy, że NAM się uda. Miłość prawdziwa – a nasza taka właśnie jest - pozwoli przetrwać najtrudniejsze chwile, pokonać przeciwności losu, rozwiązać złożone problemy. Ta skryta wiara w moc miłości i fascynacja drugą osobą sprawia, że nie widzimy powodu do specjalnego przygotowywania się do małżeństwa.

Zwykle, decydując się na małżeństwo, zakładamy, że będzie trwało „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Mimo epidemii rozwodów wokół, wierzymy, że NAM się uda. Miłość prawdziwa – a nasza taka właśnie jest - pozwoli przetrwać najtrudniejsze chwile, pokonać przeciwności losu, rozwiązać złożone problemy. Ta skryta wiara w moc miłości i fascynacja drugą osobą sprawia, że nie widzimy powodu do specjalnego przygotowywania się do małżeństwa.

Owszem – z wyprzedzeniem minimum 12 miesięcy (spece od organizacji ślubów piszą, że to już najwyższa pora!) planujemy: gdzie będziemy brali ślub, kto będzie się bawił na naszym weselu, jaka muzyka będzie towarzyszyć zabawie. Wybieramy obrączki, suknię, wzór zaproszeń, makijaż, kwiaty, fotografa, a nawet prezenty, które chcemy dostać. Rezerwujemy odpowiednią salę weselną i bilety na poślubną podróż. Wiemy – z grubsza! – jak zabawimy się na wieczorze kawalerskim czy panieńskim. Żeby nasz ślub był udany fachowcy sugerują, że z racji na wagę wydarzenia dobrze jest zrobić próbę generalną! Aby wszystko zagrało jak trzeba.

Słuchając przedślubnych relacji narzeczonych i ich rodziców można odnieść wrażenie, że istotą i celem całego tego wielkiego zamieszania jest sama ceremonia ślubna i udane przyjęcie weselne. I koniec. Po weselu wszyscy, pełni ulgi, że „mamy to już za sobą”, rozchodzą się do swoich spraw, a młodzi małżonkowie marzą tylko o tym… aby odespać tę wyczerpującą imprezę. Tyle,  że dla pary młodej to dopiero początek: uroczysty punkt na wspólnej życiowej drodze, która ma trwać znacznie dłużej niż najdłuższe weselne przyjęcie z poprawinami.

Rozmaite badania pokazują, że średni czas trwania fazy zakochania to jakieś 27 miesięcy. I nie więcej niż 6 lat. Wtedy siła uczuć rzeczywiście sprawia cuda – przymykamy oko na czyjeś denerwujące nawyki, bagatelizujemy istotne sygnały o większych problemach, tłumimy w sobie różne emocje, które mogłyby zachwiać związkiem, idealizujemy partnera, siebie i to, co nas łączy. Pomaga nam w tym chemia naszego ciała (krążące we krwi „narkotyki miłości i szczęścia”, takie jak fenyloetyloamina czy dopamina) – cudowna siła przyciągania, w którą wyposażyła nas natura, abyśmy budowali związki i ochoczo płodzili w nich dzieci. I jeszcze mieli gotowość wspólnie się o nie troszczyć przez jakiś czas.

Tyle biologia. Reszta zaś jest w naszych rękach. Bo potem zaczyna się zwyczajne życie. Im lepiej jesteśmy do niego przygotowani, tym większe są szanse, że nasz związek będzie się dobrze rozwijał i obronną ręką wychodził z życiowych burz. Sceptycy twierdzą, że do małżeństwa przygotować się nie da. Można co najwyżej kopiować wzorce z domów pochodzenia lub uczyć się na własnych błędach. Ci, którzy mieli szczęście wychowywać się w domach wspierających i serdecznych, które spełniały swoje funkcje emocjonalne i bytowe mają pod ręką ściągę ze scenariusza „jak ułożyć relacje we własnym domu”. Ci, którzy takiego szczęścia nie mieli muszą eksperymentować i odnosić się do swoich, często idealistycznych wyobrażeń o dobrym domu.

Optymiści, w tym rzesze psychologów-praktyków pracujących z parami i rodzinami, ubolewają, że tak zwana „edukacja przedślubna” przygotowująca pary do związku małżeńskiego praktycznie w Polsce nie funkcjonuje. Skoro istnieją obowiązkowe kursy dla kierowców, pilotów, operatorów wózków widłowych i całe programy przygotowujące do wykonywania dowolnego zawodu, to czemu małżeństwo i rodzina - sfery pierwszoplanowe dla poczucia szczęścia jednostki i dobrego funkcjonowania społeczeństwa są traktowane „po macoszemu”? Dlaczego potrafimy systematycznie i starannie przygotowywać się do ceremonii ślubu, a pomijamy psychologiczne przygotowanie do budowania rodziny?

Młodzi optymistycznie zakładają, że są gotowi, bo przecież znają się już jakiś czas i jasno sobie powiedzieli, że chcą ze sobą być. Często nie mają potrzeby zrobienia dla siebie czegoś więcej niż huczny ślub. Mogą wręcz obawiać się, że dowiedzą się o sobie czegoś, co może zachwiać ich wiarą w świetlaną przyszłość

Co w takim przygotowaniu jest naszym zdaniem ważne? Lub pytając inaczej – o co najczęściej „potykają się pary” na wspólnej drodze życia?

Jest cała lista tematów, wymagających wspólnego przepracowania lub zdobycia umiejętności, choćby takie jak:
- Komunikowanie się w związku: jak rozmawiać o rzeczach trudnych, zamiast awantury czy „zamiatania problemu pod dywan” (spod którego on i tak kiedyś się wysunie!); jak przekazywać sobie uwagi krytyczne (nieuniknione w związku) bez ranienia i obwiniania drugiej osoby. Jak wyrażać różnice, by budować z nich nową jakość? Wreszcie – jak mówić o uczuciach, nie zawsze miłych, by zbliżały zamiast oddalać?
- Kryzysy w małżeństwie: związki zmieniają się w czasie, przechodzą przez kolejne fazy, którym towarzyszą naturalne kryzysy. Nie da się ich wyeliminować,  nawet przy najlepszych intencjach obojga. Ale można je łagodzić lub rozwiązywać. Gdy para nie ma świadomości tych kryzysów, może ich nadejście uznać za koniec miłości i powód,  pretekst lub alibii do oddalenia się od siebie. A tymczasem konstruktywnie rozwiązany kryzys zbliża i pogłębia moc związku.
- Mity i nierealistyczne oczekiwania wobec związku i partnera: wychowani na romantycznych wizjach związku oczekujemy często, że partner będzie czytał w naszych myślach, odmieni się po ślubie (oczywiście – zawsze na korzyść), da nam wszystko, czego potrzebujemy – nawet, gdy sam tego nie ma! Uczucie będzie miało zawsze tę samą temperaturę, a kreatywność w łóżku nie  będzie znała granic.
- Cele i priorytety życiowe w związku: jakże często przed ślubem nie zadajemy sobie najważniejszych pytań, by potem we wspólnym życiu, okazało się, że zupełnie nie znamy potrzeb drugiej strony.  Czy chcemy mieć dzieci? Kiedy, jak wiele? Jak zamierzamy ułożyć sobie relacje z teściami? Czy oboje będziemy realizować ambicje zawodowe? Co zrobimy, gdy któreś z nas straci pracę? Kto będzie gotował, zajmował się domem? W jaki sposób będziemy utrzymywać relacje z przyjaciółmi? Ile czasu przeznaczamy na „czas dla samego siebie” - osobne, osobiste pasje i   zajęcia? Jak zarządzamy pieniędzmi? Jakie mamy oczekiwania wobec seksu? Czy wiesz, czego chcesz w tych kwestiach? Czy wiesz, czego chce Twój partner?
To tylko kilka z szeregu istotnych tematów, przed jakimi staje para budująca związek małżeński. Jest ich więcej, niestety rzadko są brane pod rozwagę. Pary biorące katolickie śluby kościelne mają tu wsparcie ze strony Kościoła w postaci obowiązkowych kursów przedmałżeńskich. Ich istotą jest przede wszystkim duchowe przygotowanie pary do świadomego przyjęcia sakramentu małżeństwa. Są wprawdzie wzbogacane o tematy związane z praktyką codziennego życia w  rodzinie, jednak treści te są zbyt mało rozbudowane w stosunku do wyzwań, przed jakimi para stoi.
Pary biorące śluby świeckie nie mają póki co nawet takiej możliwości. Brak jest ofert przygotowanych specjalnie na tę okazję. Mogą wspierać się literaturą, uczyć się od  bardziej zaprawionych w „sztuce rodzinnego życia” lub szukać na własną rękę szkoleń na konkretne tematy. Szkoda, bo przygotowując się do małżeństwa dobrze jest korzystać ze sprawdzonych sposobów: doświadczeń ludzi, którym udaje się pokonywać małżeńskie kryzysy oraz z wiedzy i umiejętności profesjonalistów od rodzinnego dobrostanu. Bo nie chodzi tylko o to, by ze sobą rozmawiać, ale o to, JAK ze sobą rozmawiać i O CZYM.

Ćwiczenie „Nasza przyszłość” do wykonania WE DWOJE:
Zorganizujcie sobie czas i miejsce tak, by nic i nikt wam nie przeszkadzało. Potraktujcie to ćwiczenie jako okazję do lepszego poznania się jako przyszłych małżonków. Bądźcie w swoich wypowiedziach szczerzy – nie odpowiadajcie zgodnie z przewidywanym oczekiwaniem partnera czy partnerki. Chodzi o to, aby się naprawdę usłyszeć.

Etap 1. Praca w pojedynkę:
Każdy z partnerów dzieli kartkę A4 na dwie kolumny. Jedną część tytułuje: „Moje potrzeby” a drugą „Moje oczekiwania wobec partnera/partnerki”.
Następnie, pracując samodzielnie odpowiada sobie na pytania:
- czego potrzebuję dla siebie w związku?
- czego oczekuję od partnera/ partnerki w związku?
odnosząc się do następujących kwestii (można je zaznaczyć jako wiersze tabeli):
1. Praca zawodowa, rozwój osobisty (jakie mam plany, cele osobiste, potrzeby)
2. Finanse (kto zarabia, w jaki sposób, aspiracje, oszczędzanie, priorytety, czy ktoś nam     pomaga)
3. Obowiązki domowe (czy się dzielimy, jak, czego nie lubię robić, co lubię)
4. Dzieci (czy chcemy je mieć, jak wiele, kiedy, co z opieką i wychowaniem, czy ktoś nam
    pomaga)
5. Relacje z własną rodziną i teściami (częstotliwość i forma kontaktów, odnoszenie się do
    rodziców, zasięg ich wpływu na nasze życie)
6. Bliskość, seks (jak wiele czułości, jak ją okazywać, potrzeby seksualne)
7. Czas wolny (zwyczaje, styl życia, co lubię, czego nie, specjalne atrakcje)
8. Relacje ze znajomymi (kogo lubię, kogo nie, częstotliwość i forma spotkań, znajomi
    wspólni i oddzielni)

Etap 2. Praca we dwoje:
A teraz usiądźcie razem i przeanalizujcie Wasze odpowiedzi krok po kroku. Winszujcie sobie za każdym razem, gdy Wasze wizje się pokrywają. Tam, gdzie pojawią się różnice rozmawiajcie o nich: które z nich mogą być istotną przeszkodą w realizowaniu życiowych celów, które sugerują poważne konflikty? Czy te odmienności są negocjowalne? Możecie pytać się nawzajem: dlaczego to dla Ciebie jest takie ważne? Co za tym stoi? W jakim zakresie możesz tu ustąpić? Nie oceniajcie się nawzajem ani nie krytykujcie. Chodzi o to, by te różnice zobaczyć i nazwać, by zrozumieć potrzeby partnera, które mają prawo być inne niż wasze  własne. Rozmawiajcie o tym, jak wyobrażacie sobie wspólne życie pomimo różnic, które między Wami występują. Uruchamiajcie kreatywność w poszukiwaniu rozwiązań, które będą akceptowane przez oboje. Wyobrażenie, że w dobrym związku nie ma różnic między partnerami to mit. Dobre związki znalazły sposoby, by z tymi różnicami sobie twórczo radzić lub je akceptować jako część niedoskonałości związku.
Oczywiście pewnych różnic nie sposób wynegocjować. Gdyby okazało się, że Wasze listy skrajnie się od siebie różnią w większości kwestii, warto zadać sobie pytanie o zasadność podejmowania w tym momencie decyzji o ślubie.

Fundacja Rozwód? Poczekaj!

Redakcja poleca

REKLAMA