„Celowo zraniłam ego mojego szefa, bo nie chciałam wdawać się w romans. Wpadłam na iście szatański plan”

Oszustwo w związku fot. Adobe Stock
Nie mógł uwierzyć, że jakaś kobieta się mu oprze. A jednak się przeliczył.
/ 09.11.2020 10:42
Oszustwo w związku fot. Adobe Stock

Jacek był moją pierwszą poważną miłością. Rozstaliśmy bez żalu, chociaż przez lata sądziłam, że to uczucie zwiąże nas na zawsze. Potem ja wyszłam za poznanego na studiach Sebastiana, a Jacek związał się ze swoją wakacyjną dziewczyną, z którą szybko miał dwóch synów.

Naprawdę ucieszyło mnie to spotkanie po latach

Wieki się nie wiedzieliśmy, kiedy więc wpadłam na niego w centrum Chorzowa, szczerze się ucieszyłam.
– Nieźle wyglądasz – powiedziałam, bo faktycznie dobrze się prezentował.
Wysoki, szczupły – zawsze robił wrażenie na kobietach, a teraz dodatkowo miał na sobie elegancki garnitur i pachniał drogą wodą toaletową.
– Ty też wypiękniałaś – zrewanżował mi się, a ja zobaczyłam błysk w jego oku na widok mojego dekoltu.

Kiedy zaproponował, byśmy poszli gdzieś na kawę, zgodziłam się bez wahania. Po krótkiej rozmowie wiedzieliśmy już o sobie wszystko. Wyznałam mu nawet, że zamierzam zmienić pracę, bo ta, obecna, w biurze architektonicznym, zupełnie mi nie dopowiada. Miałam już dość bycia źle opłacaną sekretarką.

– Może zatrudnisz się u mnie? – zaproponował Jacek. – W mojej kancelarii prawniczej przydałaby się jakaś reprezentacyjna dziewczyna.

Wieczorem podzieliłam się tą radosną wiadomością z moim Sebastianem, ale mąż nie przyjął jej zbyt dobrze. Uważał, że nie po to studiowałam, żeby skończyć jako sekretarka. W zasadzie miał rację, lecz było jedno „ale”: ja sama nie do końca wiedziałam, po co mi studia z resocjalizacji, skoro nigdy poważnie nie myślałam o pracy w tym zawodzie. Poszłam na nie tylko dlatego, że moja przyjaciółka wybrała dla siebie ten kierunek.

– Lubię pracę w sekretariacie – ucięłam więc docinki męża i wkrótce przeniosłam się do kancelarii Jacka.

Nachalny romans

Nie powiem, spodobało mi się tam. Miałam pokój z widokiem na ruchliwą ulicę i niebyt dużo obowiązków. Po prostu umawiałam klientów, czasem anonsowałam jakiegoś gościa do jednego z dwóch prezesów.

A kiedy nie było nikogo w biurze, wyglądałam przez okno. Pewnego razu, gdy tak stałam, niespostrzeżenie podszedł do mnie Jacek, objął mnie w talii i delikatnie musnął ustami moje włosy. Zamarłam, po czym szybko wyswobodziłam się z jego objęć.



Nie komentowałam tego, co zaszło, sądząc, że podobna sytuacja już się nie powtórzy. Myliłam się. Kilka dni później mój szef, stojąc przy moim biurku, zaczął dotykać kolanem mojego uda, uśmiechając się przy tym znacząco. Odsunęłam się, ale on nie dawał za wygraną.

– Dorota, co z tobą? – zapytał.
– Jak to co ze mną? – odparowałam.

W głębi duszy aż dygotałam z nerwów. Jacek nic nie odpowiedział, tylko obrócił się na pięcie i pomaszerował do swojego gabinetu. Po tym jak gwałtownie zamknął drzwi, zorientowałam się, że bardzo się wkurzył.
– Może liczył, że wasza znajomość znajdzie swój finał w łóżku? – stwierdziła moja koleżanka, której opowiedziałam o tym całym wydarzeniu.

Coś takiego nie przyszło mi do głowy. Choć lubiłam Jacka, absolutnie nie zamierzałam zdradzać Sebastiana. Postanowiłam więc jakoś zaradzić sytuacji.

Szatański plan przerwania zalotów szefa

– Zapraszam na kolację. Oczywiście, z małżonką – zaproponowałam mu pewnego razu, udając, że to moje zbliżające się urodziny są powodem spotkania. Przyjął zaproszenie. W trzecią sobotę września stawili się punktualnie. Anka była śliczną dziewczyną, mimo dwójki dzieci miała nienaganną figurę. Sebastian rozmawiał z Jackiem o piłce nożnej, obaj okazali się pasjonatami tego sportu.

Sebastianowi bardzo się spodobało moje nowe „ja”. Tymczasem ja już w pierwszej chwili zaczęłam realizować swój plan. Na czym on polegał? Otóż przez cały wieczór odnosiłam się do mojego męża z ostentacyjną czułością. Nie szczędziłam mu miłych słów, a nawet pocałunków, co go zdziwiło (nie należę do osób wylewnych), ale też bardzo ucieszyło.

A ja po prostu chciałam dać Jackowi do zrozumienia, że jestem szczęśliwą żoną i szczerze kocham Sebastiana. W ten sposób chyba skutecznie zraniłam ego mojego szefa, bo potem już nigdy nie pozwolił sobie na żaden dwuznaczny gest wobec mnie. Udało mi się dopiąć swego i nie stracić pracy!

Więcej listów do redakcji: „2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”

Redakcja poleca

REKLAMA