„Moja ciężarna kochanka myśli, że złapała bogatego prezesa na alimenty. Jestem tylko nauczycielem na utrzymaniu żony”

Ciężarna kochanka fot. Adobe Stock, Vasyl
„Pati została na noc, potem na drugą, trzecią. Byłem nią zafascynowany. Z Krysią, moją żoną, nigdy tak nie było. Zawsze wracała późno z pracy. W łóżku zasypiała z maseczką i książką. Chwile bliskości mieliśmy rzadko, w weekendy. W piątki nie, bo była zmęczona. W niedziele nie, bo musiała się wyspać do pracy. Nikt tak o mnie nigdy nie dbał, jak Pati”.
/ 24.05.2022 12:10
Ciężarna kochanka fot. Adobe Stock, Vasyl

Pochodzę z Warszawy, ale od dwóch lat mieszkam w małym miasteczku niedaleko granicy z Białorusią. Krystyna, moja żona, dostała kontrakt menadżerski w jednym z tutejszych koncernów. Firma nie radziła sobie w kryzysie, była bliska bankructwa, a moja żona miała postawić ją na nogi.

Z propozycją wiązała się podwyżka, służbowy samochód, no i oczywiście mieszkanie. Mieliśmy je sobie sami znaleźć, a firma zobowiązała się, że przez rok będzie płacić za nas czynsz. Na miejscu okazało się, że ceny wynajmu w tej okolicy są tak niskie, że za kwotę zawartą w kontrakcie możemy wynająć sobie cały dom.

Znaleźliśmy gustownie urządzoną posiadłość, w cichej dzielnicy na obrzeżach miasteczka. Z kominkiem, telewizorem plazmowym, sauną i siłownią. Z sauny było wyjście wprost do ogródka, a w nim basen. Nieduży, ale i tak nawet nie marzyliśmy, że będziemy kiedyś mieszkać w domu z basenem. Wprowadzaliśmy się szczęśliwi.

W stolicy pracowałem jako nauczyciel historii, ale postanowiliśmy, że w naszym nowym miejscu przez rok nie będę pracował, tylko spokojnie oddam się mojej pasji. Jest nią rewolucja seksualna końca lat sześćdziesiątych, chciałem napisać o niej książkę. Przez pierwsze tygodnie nie mogłem się jednak zabrać do pracy. Nowe miejsce rozpraszało mnie. Wsiadałem wtedy na rower i jeździłem po okolicy, brałem koc i opalałem się nad pobliskim jeziorem. Żona całymi dniami siedziała w pracy. Zaczynałem odczuwać brak towarzystwa...



Pewnego upalnego dnia poznałem nad jeziorem dziewczynę. To znaczy – zobaczyłem ją. A jak zobaczyłem, to bardzo chciałem poznać. Wysoka, szczupła, ciemnowłosa, podobna do Jane Birkin. Tej, która grała kochankę Brigitte Bardot w filmie „Gdyby Don Juan był kobietą”. Wyglądała na niewiele starszą od moich uczennic. Miała najwyżej 20 lat. Między nami – 10 lat różnicy. Ale pomyślałem sobie, że jak piszę o rewolucji seksualnej, to może powinienem poczuć jej smak na własnej skórze.

– Jesteś stąd? – zagadnąłem do niej.
Spojrzała na mnie uważnie, potem na mój rower. I chyba nie zdałem egzaminu.
– Stąd? Z tej łąki? Nie. Tu mogą mieszkać tylko takie jak pan barany – rzuciła opryskliwie i odwróciła się plecami.
„Nadęta smarkula” – pomyślałem w odwecie. Zwinąłem koc, wsiadłem na rower i wróciłem do domu.

Kilka dni później znów się spotkaliśmy

Żona jechała w delegację, odwiozłem ją samochodem na dworzec. Gdy wróciłem do domu i pilotem otwierałem automatyczną bramę, dziewczyna akurat przechodziła przez ulicę. Udając, że jej nie dostrzegam, wysiadłem ze służbowego volvo żony i ostentacyjnie trzasnąłem drzwiami. Zatrzymała się, nie mogąc oderwać od samochodu wzroku. Podeszła.
– To pan? Byłam trochę niegrzeczna nad tym jeziorem. Przepraszam. Miała wielkie oczy. Pełne usta. Rzeczywiście, zupełnie jak Jane Birkin.
– Nie gniewam się, ładnym dziewczynom szybko się wybacza – odparłem.
– To pana? – spojrzała na samochód, a potem na dom. – O rety. Największy dom w okolicy. Kim pan jest?

Co miałem powiedzieć? Że mój to jest tylko rower? Że jestem nauczycielem historii na utrzymaniu żony? I że to jej firma ten dom wynajmuje, a ja w zasadzie tu tylko sprzątam? Przecież nie jestem baranem. Barany mieszkają na łące przy jeziorze, a nie w domu z basenem.

– Tak, to moje – skłamałem. – Niedawno kupiłem. Dom i tak jest dość skromny jak na prezesa banku.
Dobra, możecie mówić o mnie, co chcecie. Ale zapewniam was, że każdy facet też by skłamał na widok Jane Birkin.
– Ludzie mówią, że w tym domu jest basen – powiedziała niepewnie.
– Jest, oczywiście.
– I plazma na ścianie.
– Jasne.
– Ale to, że jest sauna, to chyba już plotki, prawda?
– Sauna też jest – zapewniłem.
Zamilkła.
– Nigdy nie byłam w saunie – powiedziała po chwili, patrząc mi w oczy. – Ani nie widziałam domu z basenem.

Nie musiałem się specjalnie starać

– Mam na imię Tadeusz – przedstawiłem się. – Chętnie ci wszystko pokażę.
– Patrycja jestem, ale mów mi Pati – puściła oko. – Jak wszystko pokażesz na pierwszym spotkaniu, to ciekawa jestem, co mi pokażesz na drugim.
Oprowadziłem ją po domu, była zachwycona. Z pewnym wahaniem zaproponowałem wspólną saunę. Powiedziała, że może następnym razem. Następny raz zdarzył się dwa tygodnie później, gdy żona wyjechała służbowo do Rosji. Pati przyszła o omówionej godzinie. W torebce miała strój kąpielowy.
– Do sauny nie wchodzi się w stroju kąpielowym – zaoponowałem.
– Ale ja się wstydzę.

Wyjąłem z lodówki szampana i zaproponowałem, żebyśmy otworzyli go w saunie. Nie miałem pojęcia, że w wysokiej temperaturze alkohol tak szybko uderza do głowy. Po kwadransie byliśmy oboje pijani. Pati, początkowo owinięta ręcznikiem, leżała nago, zaczepiając mnie stopą. Po chwili moje pijane palce rozpoczęły równie pijaną wędrówkę po jej ciele.

Pati została na noc, potem na drugą, trzecią... Byłem nią zafascynowany. Rano kochaliśmy się, potem podawała mi śniadanie, później ja oglądałem DVD, a ona przyrządzała obiad. Po obiedzie szliśmy na spacer. Wieczorem masowała mi kark. W łóżku masowała mi plecy i uda, pobudzając nie tylko moją wyobraźnię.

Z Krysią, moją żoną, nigdy tak nie było. Zawsze wracała późno z pracy. To raczej ja przygotowywałem kolację. W łóżku zasypiała z maseczką i książką. Kochaliśmy się rzadko, w weekendy. Ale w piątki nie, bo była zmęczona. A w niedziele nie, bo musiała się wyspać do pracy. Nikt tak o mnie nigdy nie dbał, jak Pati. Było mi dobrze. Tak próżniaczo dobrze, leniwie, bez zobowiązań...

Bez zobowiązań? Po trzech miesiącach spotkań Pati oświadczyła:
– Okres mi się spóźnia.
Poczułem ucisk w gardle.
– Ale bierzesz przecież tabletki?
– Skąd ci to przyszło do głowy?
No właśnie. Skąd? Pot spłynął mi po plecach. Byłem aż tak lekkomyślny? Jak to możliwe? Nie można tego wszystkiego jakoś cofnąć? Wrócić do tego pierwszego spotkania nad jeziorem, a ja wtedy w ogóle do tej dziewczyny nie podejdę?

Pati stawia sprawę jasno

Mam się rozwieść i ożenić z nią. Całe życie marzyła, aby zamieszkać w takim pięknym domu. Matka zawsze jej powtarzała, że jest dziewczyną dla bogatego. A ja jestem jedynym bogatym w okolicy. Więc sprawa jest przesądzona. A jeśli nie, to alimenty. Minimum 6 tysięcy złotych. Miesięcznie. Była u adwokata i już wie, że jak ojciec dziecka jest prezesem banku, to zarabia kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, więc go na to stać.

Moja żona jeszcze o niczym nie wie. Pati nie wie natomiast, że nie jestem prezesem banku, tylko zwykłym nauczycielem, któremu przewróciło się w głowie. Ale teraz przewróci się także życie nas wszystkich. Mojej żony i moje, a także Pati, która już pewnie nigdy nie zamieszka w wymarzonym domu z basenem. Żal mi nas wszystkich.

Czytaj także:
„2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”
„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”
„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”

Redakcja poleca

REKLAMA