Słynny muzyk zmarł niespodziewanie w wieku zaledwie 53 lat

george, michael fot. ONS.pl
W wieku zaledwie 53 lat zmarł słynny brytyjski piosenkarz George Michael. Muzyk zmarł w swoim domu w hrabstwie Oxfordshire, w Boże Narodzenie. Przyczyną śmierci była niewydolność serca.
/ 26.12.2016 09:39
george, michael fot. ONS.pl

Fani George’a Michaela na całym świecie pogrążeni w żałobie. Wiadomość o śmierci ich idola spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Muzyk był ostatnio w wyjątkowo dobrej formie. Kiedy więc manager artysty, Michael Lippman poinformował, że George zmarł spokojnie w swoim domu niedaleko Oxfordu, nikt nie mógł w to uwierzyć.

Odeszli w 2016 roku - ludzie, o których nie zapomnimy

Jak poinformowała w komunikacie przybyła na miejsce policja, „jego śmierci nie towarzyszyły podejrzane okoliczności”. Bliscy piosenkarza proszą o uszanowanie ich prywatności.

George Michael, tak naprawdę nazywał się Georgios Kyriacos Panayiotou i przyszedł na świat w rodzinie brytyjsko-cypryjskiej 25 czerwca 1963 roku w East Finchley w Londynie. Przez wiele lat  występował w duecie ze swoim przyjacielem z zespołu Andrew Ridgeleyem, najpierw pod nazwą The Executive, a następnie Wham! Tak właśnie powstał utwór „Wham Rap”, czy słynny „Young Guns (Go For It!)", za sprawą którego muzycy zaczęli być znani na całym świecie. Z czasem jednak George zaczął coraz bardziej stawiać na karierę solową. W 1984 roku powstał „Careless Whisper”, który muzyk napisał w wieku zaledwie 17 lat. Dwa lata później wspólnie z Andrew podjęli decyzje o rozwiązaniu zespołu. Na pożegnanie muzycy wystąpili na pożegnalnym koncercie na Wembley. Oklaskiwały ich 72 tysiące fanów.

To właśnie z ostatniej płyty Wham! „ Music from the Edge of Heaven” pochodzi najsłynniejsza piosenka bożonarodzeniowa, którą słyszymy już w listopadzie w radiu oraz wszystkich centrach handlowych, czyli „Last Christmas”.

Pierwszy, solowy album George’a, „Faith” niemal od razu wskoczył na pierwsze miejsca listy przebojów.  W 1993 roku muzyk przeżył osobistą tragedię, kiedy na udar zmarł jego wieloletni partner życiowy, Anselmo Feleppa. Niemal trzy lata muzyk pogrążony był w żałobie. Nie nagrywał i nie występował przed publicznością. Ale chociaż kolejna płyta, „Older” była dedykowana właśnie zmarłemu przyjacielowi, George nie przyznał się publicznie do swojej orientacji seksualnej. Dwa lata po „Older” został bohaterem skandalu, kiedy przyłapano go na uprawianiu seksie z przyadkowym mężczyzną w toalecie. Dopiero wtedy zdecydował się na coming out. Muzyk nagrał nawet piosenkę dedykowaną incydentowi w toalecie oraz … policjantowi, który go wówczas aresztował - „Outside”. Trzeba powiedzieć, że muzyk wielokrotnie trafiał na pierwsze strony gazet za sprawą bliskich spotkań z władzami.

Aresztowany za posiadanie narkotyków, jazdę pod wpływem alkoholu czy środków psychoaktywnych zawsze wychodził za kaucją, powodując jednak smutek wśród swoich fanów. Wielu tłumaczyło, że muzyk wciąż nie może poradzić sobie z żałobą po śmierci Anselmo. Do problemów z prawem doszły problemy zdrowotne. Pięć lat temu artysta trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem płuc. Przez kilka dni znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej. Był o krok od śmierci. To wtedy zaczęto mówić, że muzyk może cierpieć na AIDS.

Trzymamy rękę na pulsie - wiemy, o czym się mówi.

 

Redakcja poleca

REKLAMA