„Wyżyć się na sprzątaczce, naubliżać kasjerce... To u nas na porządku dziennym”

Kobieta przy kasie w sklepie fot. Fotolia
O tym, jakim jesteś człowiekiem, nie decyduje wielkość portfela, zarobki, marka samochodu, czy pozycja społeczna. Liczy się to, jaki jesteś w stosunku do innych: szefa, współpracownika, sprzątaczki, czy kasjerki z Biedronki. A za chamstwo powinni karać i to surowo.
Kobieta przy kasie w sklepie fot. Fotolia

Pani na kasie to już można naubliżać?

Niedziela. Jedna z warszawskich Biedronek. Nagle słyszę: Hola, hola - ty na kasie! Źle mi tu policzyłaś". Jakiś facet po 40. mówi do kasjerki, a potem niemal rzuca w nią paragonem i siatką z zakupami. Kobieta grzecznie przeprasza, z jej tonu wynika, że z klientem nie jest na ty, ale on uporczywie rzuca: "Jak się cholera nie znasz na robocie, to w domu siedź, a nie ludzi naciągasz!"

Mężczyzna wcale nie wyglądał na typowego pieniącego się o wszystko polskiego Janusza. Raczej powiedziałabym, że jego strój nobilitował go do tej wyższej klasy materialnej i najniższej klasy kultury. W tym momencie pomyślałam sobie: Co za buc, ale nic nie zrobiłam. W sumie nikt nic nie zrobił, nie powiedział, nie stanął po stronie tej kasjerki. A szkoda.

Jest mi cholernie wstyd. Szczególnie za moje pokolenie

To była moja ostatnia rozmowa z M. - kolegą, którego tyle o ile znałam z mojej wcześniejszej pracy. M. Był specjalistą. Zawsze w krawacie, w nienagannej fryzurze, pomimo tego, że ledwo co skończył studia, to o swoim doświadczeniu opowiadał tak, jakby był prezesem spółki z wieloletnim stażem. Typowy przedstawiciel pokolenia millenialsów. Niedawno dostał kredyt na swoje M4. Burżuj, że nie pogadasz. Takich jak on było całe mnóstwo. Młodzi, ambitni, nastawieni na zarabianie i absolutnie bez kultury, za to z pogardą do każdego, kto nie był na wysokim stanowisku.

Sprzątaczki miłego słowa też nie usłyszą, bo po co?

Na serwis sprzątający patrzyli z pogardą albo z politowaniem. Nie witali się z nimi, bo i po co? Gdy ja mówiłam Dzień dobry", czułam na sobie wzrok moich kolegów i te spojrzenia - pełne niezrozumienia.

Kiedyś jedna dziewczyna nakrzyczała na sprzątaczkę za to, że ta przestawiła jej kubek z długopisami. Młoda 25 może 30-latka krzyczała na 50-letnią kobietę, która równie dobrze mogła być jej matką. Zrobiła jej aferę za to, że przestawiła kubeczek. SERIO? A jednak!

To jedna z wielu tego typu sytuacji. Mnie to przeraża i na to mojej zgody nigdy nie będzie. Nie rozumiem tej pogardy do ludzi na niższych stanowiskach, szczególnie tych usługowych. I co najgorsze, ta dziwna pogarda niestety jest domeną mojego pokolenia. Ludzi młodych. Dwudziestoparolatków, dorobkiewiczów, korposzczurów, nadmuchanych paniuś i śmiesznych chłopaczków, którzy z kawą i teczką drepczą do swoich biur, by zarabiając na kredyt, tłamsić tych, którzy są niżej od nich. Po co? Nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć, bo żaden argument nie będzie odpowiedni.

Mleko jest za mleczne, kawa zbyt kofeinowa, czyli o chamstwie w kulturalnych kawiarniach

Jarek jest studentem na Uniwersytecie Warszawskim. Studiuje chemię, a więc nie byle co. Serio, mądry chłopak. Mądry, bo w przeciwieństwie do smarkaczy, którzy przez 5 lat studiów ciągną forsę od rodziców, on postanowił zarabiać na siebie. I zarabia, ale to, co słyszy od klientów, przerosło moje oczekiwania.

Sytuacji, kiedy czuję się jak gówno, jest mnóstwo. Ludzie mają nas za nieudaczników, którzy wylądowali w kawiarni. Krzyczą na nas, wybrzydzają, specjalnie brudzą łazienkę, robią aferę, bo mleko jest za mleczne... Kiedyś na mojej zmianie przyszły dwie dziewczyny. Coś czułem, że będzie się działo. Dziewczyny zamówiły kawę. Nie zapomnę tego zamówienia. Latte na odtłuszczonym mleku sojowym, do tego podwójne espresso (dziewczyna mówiła "ekspreso") do tego bita śmietana i polewa karmelowa. W takich sytuacjach zawsze myślę sobie: "Gdzie tu logika??? Odtłuszczone fit mleko i bita śmietana mają się jak piernik do wiatraka, ale... kto co lubi. Dziewczyny wzięły swoje kawy, a po chwili jedna z nich zaczęła krzyczeć, że jej kawa jest na tłustym mleku. Potem zrobiła awanturę i wyzwała mnie do od idiotów. Tłumaczyłem, że mleko jest odtłuszczone, a to, co wydaje się tłuszczem, może być po prostu bitą śmietaną. Nic nie pomogło. Moi znajomi z kawiarni pewnie przywołaliby setki innych akcji tego typu. Po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja.

Mojej zgody na takie zachowania nie ma.

Chyba każdy z nas był świadkiem podobnych sytuacji. Zawsze wywołują niesmak, współczucie i... i nic więcej. Mało kto umie stanąć w obronie innej osoby, a szkoda.

A ty, staniesz w obronie tłamszonej osoby? 

Redakcja poleca

REKLAMA