Barcelona jesienią i zimą. Dlaczegow warto tam jechać

Gaudiego fragment budynku fot. DBX
Barcelona i okolice wymagają minimum trzech weekendowych wypraw albo tygodnia miejscu. Bo, jak już pojedziecie, to zapewniamy - będziecie chciały tam zostać, a na pewno wrócić. Co warto zobaczyć, czego posłuchać, co zjeść i gdzie się zgubić?
Joanna Germak / 10.01.2017 17:08
Gaudiego fragment budynku fot. DBX

Polecamy wyprawę do Barcelony jesienią i zimą. Można uniknąć tłumów i upału, który w mieście jest naprawdę wykańczający. Co ważne, a o czym często zapominają turyści - nie należy koncentrować się tylko na samej stolicy Katalonii, tylko wyjechać poza jej granice i odkryć miejsca pozostające na co dzień w cieniu miasta. Powodów, żeby pojechać do Barcelony jest oczywiście więcej niż 9. Dlatego my na pewno tam wrócimy!

1. Jest ciepło! A przynajmniej o wiele cieplej niż w Polsce

Średnie temperatury w Barcelonie jesienią i zimą to 22,5 st.C w październiku, 17,5 st.C w listopadzie, ok.14 st.C w grudniu, styczniu i lutym (według Agencia Estetal de Meteorologia). Co oznacza, że gdy my w Polsce walczymy z wiatrem i deszczem w Barcelonie chodzi się w T-shirtach i trampkach. A kiedy Polacy wdziewają puchówki i otulają się szalami, tam narzuca się lekki płaszczyk. Mieszkanki Barcelony, co prawda, kozaki i futerka zakładają już w październiku, ale jest to raczej kwestia mody niż temperatury.
Za to latem bywa upalnie (ok. 30 st.C), dlatego zwiedzanie miasta i okolic warto zaplanować właśnie na jesień i zimę.


Obiad nad morzem - zawsze! (Fot. DBX)

Barcelona poza szlakiem turystycznym - odkrywamy uroki miasta nocą.

2. Trzy godziny i jesteś w innym świecie.

Polskie linie lotnicze LOT uruchomiły dodatkowe połączenia i od 30 października 2016 do Barcelony polecimy już 5 razy w tygodniu. Bezpośrednio i szybko - 3 godziny i jesteśmy na miejscu, a po 3,5 nad morzem, w którym nawet późną jesienią stopę można zamoczyć. I to za niecałe 400 zł - cena regularna, ale w szaloną środę bilety są nawet o połowę tańsze. Kto umie liczyć, szybko się zorientuje, że szybciej i taniej dotrze nad Morze Śródziemne niż nad polskie morze. I to zmodernizowanym wygodnym Boeingiem 373 (nowa tapicerka, fotele, gniazdka elektryczne w fotelach i więcej miejsca na nogi!).

3. Niezwykły klimat miejski - te dzielnice zachwycają!

Barri Gothic - czyli Dzielnica Gotycka - to oczywiście miejsce, którego nie wolno ominąć. W sercu Starego Miasta można poczuć ducha średniowiecza, ale znajdziecie tam też pozostałości po murach obronnych z III w. p.n.e. Wąskie ciemne uliczki w ciągu dnia są pełne turystów, więc na spokojny spacer lepiej wybrać się wieczorem, a na robienie zdjęć - wcześnie rano.
Barceloneta - z powodu bliskości morza była na początku dzielnicą rybaków i marynarzy i nie cieszyła się dobra reputacją. Malownicza, stara, zachwycająca! Tu najlepiej próbować owoców morza, a potem udać się na spacer po plaży lub z winem na plażę. Idealnie oddaje atmosferę śródziemnomorskiego miasteczka.
Raval - tętni życiem całą dobę. Kosmopolityczna, wielokulturowa i bardzo kolorowa ze średniowieczną zabudową i artystycznym klimatem.
Poblenou - dawna dzielnica przemysłowa kiedyś była niezależnym miasteczkiem. Dziś ma ambicje zostać dzielnicą technologii i innowacji. Są tam lofty, galerie, sklepy i pracownie artystyczne.

Barcelonę najlepiej zwiedza się pieszo. (Fot. DBX)

La Ribera - centrum wszechświata. Oczywiście barcelońskiego ;) To jedna z najstarszych dzielnic Barcelony, warto jej poświecić kilka godzin. Co nas zachwyciło? Bajeczna sala koncertowa (wnętrze naprawdę robi wrażenie, zresztą widok z zewnątrz też) w Palau de la Musica Catalana. Piękna bazylika Santa Maria del Mar. Można także zapoznać się z dziełami Picassa w muzeum jego imienia. A potem - zostać na kolację i wino w jednym z wielu barów, winiarni i restauracji. Niezależnie od budżetu, dla każdego znajdzie się miejsce.


Na bogato! Zwróćcie uwagę na świetlik w sali koncertowej w Palau de la Musica Catalana. (Fot. DBX)

4. Sant Pau - szpital świętego Pawła

To prawdziwa perełka secesji, a jeszcze niedawno leczono tam chorych! Chodząc po szpitalnych budynkach, ciężko w to uwierzyć, a jednak...
Budowa szpitala trwała 28 lat, został oddany do użytku w latach 30. XX wieku. Autorem jest kataloński architekt, mistrz modernizmu - Lluis Domenech i Montaner Kompleks składa się z 28 budynków. Na środku jest pawilon, w którym znajdowała się sala operacyjna, bo… tam wpadało najwięcej światła słonecznego.

Tak, tak, tu leczono chorych jeszcze kilka lat temu. (Fot. DBX)

5. Perełki katalońskiego modernizmu - Casa Milla, Casa Battlo, Park Guell, Palau Guell i Sagrada Familia, czyli barcelońska wielka piątka Gaudiego

Bez Antonio Gaudiego nie ma Barcelony! Dzieła ekscentrycznego hiszpańskiego architekta to tzw. must see! Żyjący w celibacie i oddany Kościołowi Gaudi (Gaudi w po katalońsku to rozkosz, sic!) za życia uważany za dziwaka, a po śmierci został zaliczony do najwybitniejszych twórców Hiszpanii. Nie wszystkim jego inspirowane naturą dzieła się podobają, ale wszystkie jego budowle znalazły się na liście UNESCO. Ale by obejrzeć budynki jego projektu - Casa Milla (La Pedrera), Casa Battlo, Park Guell, Palau Guell oraz niedokończony kościół Sagrada Familia, trzeba odczekać w sporych kolejkach.


Budowę świątyni Sagrada Familia rozpoczęto w 1882 roku, a jej zakończenie planuje się na... 2026 rok. (Fot. mat. pras.)


Początkowo jej projekt zlecono innemu architektowi, ale ten wszedł w konflikt ze stowarzyszeniem finansującym budowę świątyni. Wtedy zlecenie na budowę otrzymał Gaudi, który całkowicie zmienił projekt, nadając mu własny styl. Przez następne cztery dekady pracował intensywnie nad budowlą. (Fot. DBX)


Konkurencja w... katalońskiej secesji - Casa Amatller projektu Josepha Puiga i Cadafalcha (po lewej) i Casa Batllo Gaudiego po prawej.

Casa Milla (La Perdera) - najciekawiej jest na dachu - zadbał o to Gaudi. (Fot. DBX)

6. Kolonia Guell, czyli Gaudii eksperymentuje

Osiedle robotnicze 20 km od Barcelony to nieco inny świat. Niedokończony jak Sagrada Familia projekt Gaudiego z wtopionym w otoczenie - także niedokończonym, ale pięknym - kościołem. Kolonia Guell to poligon eksperymentalny Gaudiego - tu testował pomysły i rozwiązania użyte później m.in. w Sagrada Familia.


Klimatycznie i poza miastem - kościół Gaudiego w Kolonii Guell. (Fot. DBX)

Dobrze jest wybrać się te 20 km za miasto, żeby zobaczyć, gdzie Gaudi trenował przed budową Sagrada Familia i co z tego wyszło. (Fot. DBX)

7. Klasztor Montserrat - katalońska Częstochowa

Warto pozwiedzać też okolice Barcelony - 40 km na północ od miasta jest „katalońska Częstochowa” położony na górze Montserrat, męski klasztor benedyktyński, który od XII wieku jest celem licznych pielgrzymek. Wyróżnia go stromy dojazd kolejką, sławna figurka Matki Boskiej - Czarnej Madonny oraz najstarszy w Europie chłopięcy chór gregoriański. Warto obejrzeć i posłuchać.

Klasztor jest na szczycie góry Montserrat. (Fot. DBX)


Widok zapiera dech w piersiach. Oczywiście przyda się słoneczna pogoda... (Fot. DBX)

8. Wino i winnice

Piękne winnice, pyszne wina, każdy znajdzie dla siebie jakąś odmianę. Nie sposób nie wspomnieć o CAVIE, czyli słynnym lokalnym winie musującym, które znakomicie zastępuje szampana i stanowi też niezłą konkurencję dla prosecco.


Tour po winnicach? Świetny pomysł. Można stamtąd przywieźć cenną zdobycz. (Fot. DBX)


Na miejscu warto popytać o historię winnicy i produkowane tam wina. Szczęściarze zostaną wpuszczeni do piwnic, gdzie wino nabiera mocy. (Fot. DBX)

9. Niebo w gębie, czyli katalońskie przysmaki

O tym można pisać w nieskończoność! Ryby i owoce morza, czosnek, pomidory, oliwa, papryka, zioła - to podstawa katalońskiej kuchni. Jest ona bardzo różnorodna, bo i sama Katalonia jest różnorodna - od wieków krzyżują się tu wpływy francuskie, sycylijskie, północnoafrykańskie, bliskowschodnie.
Przekąski - wiadomo - tapasy - czyli m.in. sery, długo dojrzewające szynki, plasterki wonnej kiełbasy - chorizo, bób z szynką, chleb z oliwą, oliwki, nadziewane warzywa, kawałki owoców morza, malutkie smażone rybki. Dania główne to owoce morza, ryby, mięsa z owocami, zupy rybne, sezonowe warzywa, sałatki z przypiekanych jarzyn. A na deser - najlepiej krem kataloński (crema catalana), czyli hiszpańska odmiana popularnego włoskiego przysmaku creme brulee.
Dla kochających gotować i mających możliwość ugotowania sememu czegoś na miejscu, zdradzamy - świeże wspaniałości można kupić na jednym z największych i najstarszych barcelońskich targowisk - La Boqueria.

Na targu oprócz świeżych ryb, owoców morza i mięs, można kupić też przekąski. (Fot. DBX)

Na Polki.pl znajdziecie więcej ciekawych fotoreportaży - polecamy!

Redakcja poleca

REKLAMA