Ingo Maurer - królowie designu

Ingo Maurer, projektant
W dziedzinie projektowania osiągnął już wszystko: sukces komercyjny, nagrody oraz uznanie krytyków
/ 22.08.2013 13:10
Ingo Maurer, projektant
Ingo Maurer to autor wielu słynnych lamp. Zajmuje się wyłącznie projektowaniem oświetlenia. W tej dziedzinie osiągnął wszystko: sukces komercyjny, nagrody oraz uznanie krytyków.

Pracuje w kuchni, samochodzie, a nawet wannie. Wszędzie bowiem przychodzą mu do głowy nowe pomysły, a te zdaniem Ingo Maurera są najważniejsze. Często są szalone – jak instalacja przygotowana na targi oświetlenia Euroluce w Mediolanie, zbudowana ze złotych obiektów przypominających podniebne wieszaki czy lampa „Campari Light” składająca się z butelek Campari Soda. Gdyby komuś dokuczało pragnienie, można w każdej chwili odłączyć je i opróżnić. Jednak oprócz świetlnych eksperymentów są w dorobku designera projekty, które przyniosły mu komercyjne uznanie.

Najbardziej znanym jest nowoczesny żyrandol „Zettel’z”. Ta przypominająca pająka konstrukcja to system różnej długości drucików, do których przypina się niewielkie karteczki. 40 z nich jest firmowo zadrukowanych, 40 czystych można wykorzystać do twórczości własnej. Ten żyrandol wisi w domu jednego z warszawskich marszandów. Podpisują się na nim bywający tam artyści. Właściciel zastanawia się teraz, co jest cenniejsze: żyrandol czy zbiór autografów polskiej bohemy. I to jest właśnie to, o czym myślał Maurer, projektując „Zettel’z”: każdy może mieć udział w procesie twórczym, nawet właściciel lampy.

Ingo Maurer urodził się w 1932 roku w niewielkiej osadzie Reichenau położonej na wyspie na Jeziorze Bodeńskim. Wraz z czwórką rodzeństwa wychowywał się w tradycyjnej rodzinie rybaków. Nikomu z nich nawet nie przyszło do głowy zajmować się czymś tak abstrakcyjnym jak sztuka czy design. Powojenne zmiany dotarły jednak nawet do maleńkiego Reichenau i Maurer wyjechał na studia do Monachium. Wybrał projektowanie graficzne. Przed trzydziestką wykonał kolejny odważny krok w swoim życiu – wyruszył do USA. W Nowym Jorku i San Francisco pracował jako grafik. Jednak gdy po trzech latach (w roku 1963) postanowił wrócić do Niemiec, całkowicie zmienił swoje zainteresowania. Zaczął projektować lampy. Początkowo fascynowała go zwykła żarówka.

Mawiał, że w niej „poezja i przemysł spotykają się, tworząc formę doskonałą”. Z tego zachwytu nad dziełem Edisona powstał pierwszy projekt Maurera, który przyniósł mu uznanie. Była to lampa „Bulb” (po angielsku: żarówka), która wyglądała jak... żarówka. Sukces był natychmiastowy, a lampa niebawem została włączona do stałej kolekcji słynnego MoMA, czyli Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Jednak szybka kariera nie zawróciła projektantowi w głowie. Do dzisiaj Maurer przyznaje, że wciąż ma wątpliwości, czy to, co robi, ma sens. Ingo Maurer mówi, że zdumiewa go pewność siebie najmłodszej generacji projektantów. On, blisko osiemdziesięcioletni mistrz, codziennie zadaje sobie pytania, czy podąża właściwą drogą.

Redakcja poleca

REKLAMA