Wojewódzki na zakręcie

Kiedyś oglądany przez miliony, dziś Kuba Wojewódzki stracił nie tylko dużą część widzów, ale i dobre miejsce w ramówce. Czy to koniec pierwszego skandalisty RP?
/ 02.04.2008 14:14
Gdy Kuba Wojewódzki wrócił do pracy po trzytygodniowych wakacjach na Jamajce, czekała na niego kiepska wiadomość. Zabrali mu niedzielę! Jedno z najlepszych miejsc w ramówce TVN-u, zaraz po przyciągającym miliony widzów show „Taniec z gwiazdami”. Teraz jego program będzie można oglądać we wtorki o 22.30. Taką decyzję podjął dyrektor programowy stacji, Edward Miszczak. Powód? Od dawna spadająca oglądalność show Wojewódzkiego, który kiedyś był lokomotywą stacji. Pierwszy odcinek, po przenosinach z anteny Polsatu na antenę TVN-u (nazwanych później transferem roku), w którym gośćmi były Anna Mucha i Ola Kwaśniewska oglądało 4,7 miliona ludzi. To więcej niż wieczorne wydanie „Faktów”. Był to niezaprzeczalny sukces. Jednak już jesienią zeszłego roku program Kuby oglądało nieco ponad 2,5 miliona. Jak na decyzję szefa zareagował Wojewódzki? „Lewatywę z mózgu można robić ludziom każdego dnia”, stwierdził niewzruszony w jednym z wywiadów. Zastrzegł jednak, że jeśli go jeszcze raz będą chcieli przenieść, odejdzie z TVN-u!

Błaznom się wybacza

Zapytaliśmy Kubę, czy nie boi się, że zmiana miejsca w ramówce to początek końca jego programu – Tyle razy już mnie pogrzebano, że wielu ludzi denerwuje fakt, że wciąż żyję i mam się dobrze! Nie boję się o swoją kondycję, bo takie programy jak mój za granicą trwają latami. Raz z większą, a raz z mniejszą widownią, ale trwają. Dyskusja, w której choć jedna strona ma osobowość, a w moim programie jestem to ja, zawsze będzie ciekawa – mówi „Party” Wojewódzki.

Kuba prowadzi swoje słynne rozmowy na kanapie już od sześciu lat. Twierdzi, że nie zależy mu na tym, by być kontrowersyjnym. Ale jak inaczej nazwać jego występ w mocno wykrojonym stroju „Borata” albo włożenie na głowę Jerzego Urbana maski Lorda Vadera. Przed wyborami parlamentarnymi otwarcie nawoływał do zbojkotowania rządów PIS-u i głosowania na PO. Nie oszczędza nikogo. Śmieje się z „moherowych beretów” i z „rodziny Radia Maryja”. Niektórzy się obrażają, ale nie wszyscy. Gdy powiedział byłej Pierwszej Damie, Jolancie Kwaśniewskiej, która nalewała sobie wodę: „Leje sobie jak jej stary w Charkowie”, ona tylko się uśmiechnęła. I to właśnie dlatego, że Kuba przybiera postać błazna, może sobie pozwolić na więcej niż inni. Nawet na to, by pisano o nim niestworzone historie, które zresztą sam podsyca. – Jak chcecie, możecie nawet napisać, że po tym, jak dowiedziałem się, iż przesuwają mój program, chciałem popełnić samobójstwo, i już stałem na parapecie – żartował w rozmowie z „Party”.

Ja sobie radę dam

Nie ma wątpliwości, że nawet gdyby program Wojewódzkiego miał w końcu zniknąć z anteny, dziennikarz bezrobotny nie będzie. Już jakiś czas temu mówiło się o nowym programie Kuby, który miał robić dla TVN-u. Stacja już nawet chwaliła się nim na konferencjach prezentujących jesienną ramówkę. Miał się nazywać „Bez sensu” i być mieszaniną różnych stylów dziennikarskich. Dziś jednak Wojewódzki odcina się od tego pomysłu. – To był pomysł, który urodził się w głowie Edwarda Miszczaka. Były rozmowy, negocjacje, ale ja od początku wiedziałem, że nie chcę w tym programie uczestniczyć. To ich sprawa, że postanowili się tym pochwalić za wcześnie – powiedział nam Wojewódzki.


Ostatnio jednak telewizja TVN podała, że prawdopodobnie Kubę zobaczymy jesienią w polskiej edycji „Got talent” – programu w stylu „Idola”, w którym uczestnicy prezentują swoje talenty. Co na to Wojewódzki? – Słyszałem o tym, ale nie podjąłem żadnej decyzji. To fajny program, ale mógłbym w nim wystąpić tylko gościnnie. Nie chcę prowadzić jednocześnie dwóch show w tej samej stacji – mówi Kuba.

Oprócz telewizji dziennikarz ma jeszcze inne zawodowe obowiązki. Ma swoją rubrykę w „Przekroju”, w której wyśmiewa bieżące wydarzenia. Upust swojemu sarkastycznemu poczuciu humoru daje też na antenie radia Eska Rock. Codziennie rano z Michałem Figurskim prowadzą audycję „Poranny WF”. „Chcesz zepsuć komuś dzień, uprzykrzyć tydzień, zniszczyć życie? Zamów Poranne Dziwki!”, tak brzmi ich hasło reklamowe.

Na razie dziennikarz nie planuje powiększenia repertuaru swoich zawodowych działań. – Mam program w jednej telewizji, audycję w jednym radiu, piszę do jednej gazety i mam jedną narzeczoną – mówi.

Trafił swój na swego
A jak wygląda sprawa z narzeczoną? Kuba znany jest z tego, że nie komentuje swojego życia prywatnego. Można się tylko domyślać, że wciąż jest nią Ania Mucha, z którą, mimo ogłoszonego półtora roku temu rozstania, wciąż często jest widywany. Tuż przed jej wyjazdem do Stanów Zjednoczonych pojawili się razem na festiwalu w Sopocie. Kuba był również zaproszony na imprezę pożegnalną aktorki. W święta Bożego Narodzenia odwiedził ją w Nowym Jorku, a kilka tygodni temu ona przyjechała do niego. Pokazali się razem na koncercie Leszka Możdżera w warszawskiej Fabryce Trzciny. Pytania, czy znów są parą, zbywali śmiechem. Widać jednak, że ich uczucie się nie wypaliło. Co zresztą z radością odnotowały niektóre gazety. A ponieważ para nie chciała niczego potwierdzić, pisano: „Mucha głośno myśli, że wciąż kocha Kubę”. To samo twierdzą również ich znajomi. Bo trzeba przyznać, że Mucha i Wojewódzki dobrali się jak w korcu maku.

Oboje są zadziorni, niepokorni i bardzo samodzielni. Kuba otwarcie przyznaje się, że lubi samotność. Rzadko wpuszcza kogoś do swojego porsche, lubi jadać sam. Gdy kupił nowe, prawie 200-metrowe mieszkanie, powiedział: „Liczę, że zmieści się tam moja osobowość i ego”. Potrafi być jednak czuły i kochający. „Prawdziwy mężczyzna powinien rozumieć małe dramaty swojej kobiety. Ja na przykład płaczę nad złamanym tipsem mojej dziewczyny”, powiedział w jednym z wywiadów. Ale Ania nie wygląda na osobę, która potrzebowałaby męskiego wsparcia. W zeszłym roku sama podróżowała po Azji, a teraz świetnie radzi sobie za oceanem. Trafił swój na swego?
 
Kogo się boi?
Kuba Wojewódzki, mimo gorącej atmosfery wokół spadającej oglądalności jego programu, robi swoje. Od marca będzie się spotykał ze swoimi gośćmi we wtorki. I tak długo, jak ludzie będą chcieli go oglądać, będzie w telewizji. Na razie jedynym zagrożeniem może być dla niego Misiek Koterski, dobry kolega, którego sam wypromował, a który już wkrótce będzie miał własny program w konkurencyjnej stacji. – Namawiałem go do tego i kibicuję mu. Mam tylko nadzieję, że Polsat nie umieści jego programu w tym samym czasie antenowym, w którym TVN umieściło mój program – powiedział nam Wojewódzki. A jednak czegoś się boi!

Dominika Bartczak /Party

Redakcja poleca

REKLAMA