Victoria i David Beckham

Jeszcze nie minęło pół roku od ich przyjazdu do USA, a Victoria już spakowała walizki. Na razie po to, by przenieść się na zimę z Los Angeles do Nowego Jorku.
/ 05.12.2008 12:21
Coraz wyraźniej widać jednak, że wielka kariera, jaką Beckhamowie mieli zrobić za oceanem, okazała się mrzonką.

Październikowy wieczór. Na stadionie w Los Angeles dobiega końca ostatni mecz futbolowy sezonu. Zamiast okrzyków radości na trybunach słychać jednak tylko gwizdy skierowane w kierunku Davida. Byłej gwiazdy Manchesteru United i Realu Madryt, teraz gwiazdy Galaxy, która miała nie tylko uratować klub przed upadkiem, lecz także zaszczepić Amerykanom miłość do piłki nożnej. „Beckham do domu”, „Czas na emeryturę”, „Witaj w Ameryce, gdzie płaci się za nic”, można przeczytać na ogromnych transparentach zrobionych przez kibiców. Ten mecz, jak wiele innych, znów zakończył się sromotną klęską Galaxy. Wściekły jest również David. Zdejmuje koszulkę i rzuca ją na ziemię. Ale w przeciwieństwie do kibiców winą za porażkę obarcza kolegów z drużyny. Chciałby teraz porozmawiać z kimś, kto podzielałby jego zdanie. Ale nie ma nikogo takiego. Nawet Victoria, która zwykle z trybun obserwuje rozgrywki i rozdaje promienne uśmiechy, tym razem wolała schować się w domu. Jej sytuacja też nie jest najlepsza. Z mnóstwa świetnych projektów, które miała zrealizować w Ameryce, nie wypalił ani jeden.

Uwaga, nadchodzimy!

Nie tak Beckhamowie wyobrażali sobie swoje życie za oceanem. O wyjeździe marzyła głównie Victoria, która od rozpadu zespołu Spice Girls w 2000 roku śniła o wielkiej karierze solowej. Próby zawojowania muzycznego rynku w Europie nie powiodły się. Victoria doszła więc do wniosku, że tylko Ameryka da jej szansę na pokazanie swoich rozlicznych talentów. To ona miała być teraz główną gwiazdą w teamie Beckhamów. Już widziała siebie jako aktorkę, która występuje u najlepszych reżyserów, czy też wielką kreatorkę mody, która ubiera hollywoodzkie gwiazdy. Organizatorem „desantu” na Amerykę został jeden z najwybitniejszych agentów Creative Artists Agency z Los Angeles, przyjaciel Toma Cruise’a i twórca amerykańskiego „Idola” w jednej osobie – Simon Fuller. Zadaniem Fullera było opracowanie strategii i uruchomienie kontaktów towarzyskich między Beckhamami a hollywoodzką śmietanką. Początkowo Beckhamowie nie mieli pomysłu, jak pokierować karierą Davida, który potrafił tylko kopać piłkę. Jego gwiazda w Europie zaczęła przygasać, a selekcjoner Realu Madryt widział go już tylko na ławce rezerwowych. Na szczęście dla Beckhamów Fuller spisał się na medal. Dobrze zadomowiony w środowisku hollywoodzkich gwiazd załatwił Davidowi bajeczny kontrakt z mało znanym klubem soccera, jak nazywa się w USA piłkę nożną. Osobiście negocjował warunki umowy. Za pięć lat pracy David miał dostać niewyobrażalną sumę 250 milionów dolarów. Właściciele Galaxy „łyknęli” jednak tę kwotę, wychodząc z założenia, że inwestycja zwróci im się z nawiązką. Beckham przyciągnie na stadiony celebrities, za którymi przyjdą tłumy. Krociowe zyski przyniosą także reklamy i gadżety z wizerunkiem piłkarza.


Na spacerze z Tomem Cruise’em
Początek „desantu” był nawet obiecujący. Jeszcze w trakcie trwania kontraktu z Realem David otworzył w Los Angeles szkółkę piłkarską The David Beckham Academy, której zadaniem było propagowanie futbolu wśród młodzieży. Został też osobistym trenerem kilkorga dzieci VIP-ów, w tym syna Angeliny Jolie i Brada Pitta, Maddoksa. W tym samym czasie dzięki pośrednictwu Fullera Victoria zaprzyjaźniła się z żoną Toma Cruise’a, Katie Holmes. Najpierw podczas wielogodzinnych rozmów telefonicznych Victoria jako matka trójki dzieci udzielała Katie porad, jak radzić sobie z malutką Suri. Potem „porwała” Katie na zakupy do Paryża. Pani Cruise wydała tam oszałamiającą sumę kilkudziesięciu tysięcy dolarów i stała się amerykańskim odpowiednikiem Posh, tyle że z ciemnymi włosami.
Potem światowa prasa śledziła czteromiesięczne zmagania Victorii ze znalezieniem odpowiedniej rezydencji dla rodziny. Wybór był bardzo trudny – wahał się między Beverly Hills, gdzie mieszkają najbardziej topowe gwiazdy, jak państwo Cruise, Jennifer Lopez czy Michael Douglas, a Malibu, gdzie z kolei rezydują gwiazdy takiego kalibru, jak Robert De Niro, Robert Redford czy Barbra Streisand. Ostatecznie Victoria wybrała willę w Beverly Hills wartą aż 22 miliony dolarów, ale za to o krok od posiadłości Toma i Katie.
Po tym wstępie nastąpił „wjazd” Beckhamów do Ameryki, który można porównać śmiało do wjazdu Marka Antoniusza do Rzymu. Stacja NBC nakręciła dokument pt. „Victoria Beckham: Coming to America” relacjonujący podróż Beckhamów z Madrytu do Beverly Hills. Każdy ruch Victorii ubranej w małą czarną, pantofle na niebotycznych obcasach i przeciwsłoneczne okulary śledziło setki gapiów zgromadzonych pod domem pary. Sami Beckhamowie udawali bardzo zaskoczonych tak entuzjastycznym przyjęciem. Ograniczyli się jedynie do stwierdzenia: „Nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania. Kochamy Amerykę i wszystko, co amerykańskie”. Bardziej rozmowny był Simon Fuller, który zdradził, że Victoria dostała multum ofert, musi jedynie wybrać te „najodpowiedniejsze dla siebie”. Wśród nich była rzekomo oferta pracy z Tomem Cruise’em i Stevenem Spielbergiem. Jennifer Lopez miała tworzyć wspólnie z nią kolekcje ubrań.

Kilka dni potem państwo Cruise urządzili w Museum of Contemporary Art przyjęcie powitalne dla Beckhamów na 400 osób, na którym była cała śmietanka Hollywood, między innymi Bruce Willis, Demi Moore i Ashton Kutcher, Eva Longoria, Queen Latifah, Ron Howard. Jennifer Lopez z Markiem Anthonym, Rod Stewart i Steven Spielberg, którzy także przyszli powitać Beckhamów, zdradzili, że już kupili bilety na pierwszy mecz Davida. Fuller załatwił Victorii i Davidowi sesje i okładki w sierpniowym wydaniach „Sports Illustrated” oraz „W”. I to by było na tyle.

David na emeryturę! Victoria do garów!
Pierwsze rozczarowanie spotkało Davida już trzeciego dnia po przyjeździe, kiedy udał się na spacer. Podczas gdy w Wielkiej Brytanii nie był w stanie ruszyć się z domu na krok bez kilku ochroniarzy, teraz mógł chodzić swobodnie i nikt nie zwracał na niego uwagi. Na domiar złego na jednym z pierwszych meczów został kontuzjowany, co wyeliminowało go z rozgrywek na sześć tygodni. Siedząc na ławce rezerwowych, mógł tylko przyglądać się porażkom swojego klubu, który przegrywał nawet z trzecioligowymi drużynami. Zamiast biegać po boisku, wystąpił przed obiektywem światowej sławy fotografki, Annie Leibovitz, w sesji ilustrującej bajki Disneya. Jako książę Filip ze „Śpiącej Królewny” w obszernym płaszczu, na koniu wyglądał imponująco. To jednak, zamiast przysporzyć mu popularności, wywołało kpiny. „David będzie świetnym aktorem, bo jako piłkarz skończył się już dawno”, ogłosił Armani. „Czemu nie miałby grać. Ale z tym głosem to już chyba tylko w niemych filmach”, żartowała Helen Mirren. Nim jednak David zdołał się wytłumaczyć, uległ kontuzji po raz drugi. Tym razem już nie tylko kibice Galaxy, ale też trener drużyny zrozumiał, że transfer Beckhama był pomyłką.


Porażki Davida to nic w porównaniu z klęskami Victorii. Już podczas gali MTV Movie Awards, na której Beckhamowie wręczali nagrodę Colinowi Farrellowi, Harrison Ford stwierdził z przekąsem: „To śliczna para, a on jest bardzo utalentowany”. Inni wyrażali się w podobnym duchu, zwracając uwagę jedynie na wygląd Victorii. Wielką szansą dla niej miała być epizodyczna rola druhny panny młodej w bardzo popularnym w Ameryce serialu „Ugly Betty”. Krytyka nie zostawiła jednak na Victorii suchej nitki: „Pani Beckham jako aktorka? To wielkie nieporozumienie”.

Fiaskiem zakończyła się także próba wykreowania linii odzieżowej na spółkę z Jennifer Lopez. Lopez uznała, że nawet dżinsy sygnowane inicjałami Beckhamów – dVb – są dla bezkształtnych kobiet. „Jen uważa, że Posh jest wyjątkowo elegancką i stylową kobietą, ale panie mają tak różne figury, że to, w czym Victoria wygląda super, nie pasowałoby Jennifer”, powiedział przyjaciel Lopez dla „Daily Mirror”. Guru mody w Hollywood, Steven Cojocaru, stwierdził, że Beckhamowie są kiczowaci. A zamiast kolekcji ubrań sygnowanych jej imieniem w sprzedaży w Ameryce pojawiły się koszulki i akcesoria „Free Becks” namawiające Davida do porzucenia żony. Victoria stała się też obiektem drwin w show Drew Barrymore. „Nie mogę jeść niczego: mięsa, warzyw ani żadnych płynnych rzeczy”, naśladowała Victorię Drew, a publiczność pokładała się ze śmiechu. Wtedy Victoria odparowała, że hollywoodzkie gwiazdy nie mają gustu. „Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ludzie, którzy mogą nosić piękne rzeczy od znanych projektantów, chodzą w zwykłych dżinsach i białych T-shirtach. Nowy Jork to zupełnie co innego”, powiedziała, czym skutecznie zraziła hollywoodzką śmietankę towarzyską. Ale i Nowy Jork przywitał ją chłodno. Wprawdzie w ciągu Tygodnia Mody, który odbył się we wrześniu, Victoria była na wszystkich najważniejszych pokazach, spotkała się na lunchach z Robertem Cavallim i Markiem Jacobsem, jednak nic z tego nie wynikło.

Ostatnia deska ratunku

Od Beckhamów odwrócili się prawie wszyscy. Katie już nie biega na zakupy z Victorią, a Tom nie dyskutuje z Davidem o piłce nożnej. Powód? Jak podejrzewa prasa – niechęć Victorii do scjentologii. Beckhamowie nie dali się zaprosić Tomowi ani razu do ośrodka sekty w Los Angeles. Victoria wyśmiewała scjentologię na równi z kabałą. „Scjentologia to kosztowna religia, jak kabała. 28 dolarów za sznurek na rękę to jakiś żart”, stwierdziła. Ostatnią deską ratunku dla niej ma być reaktywacja zespołu Spice Girls. Pod czujnym okiem Fullera byłe spicetki nagrały album, który ukaże się przed świętami. 15 grudnia ma się odbyć wielki koncert grupy w Londynie. „To takie podniecające”, mówi Victoria. Nikt jednak poza nią nie czuje ekscytacji. Prasa określa grupę mianem Mamuśki i nie spodziewa się niczego poza odgrzewanymi kotletami. Jak więc mówią złośliwi, przeprowadzka Beckhamów do Nowego Jorku będzie ruchem w bardzo dobrym kierunku, bo stąd znacznie bliżej do Europy. Tym bardziej że tu David będzie jeszcze grał, bo powołano go powtórnie do reprezentacji Anglii, co gwarantuje, że tabloidy będą przynajmniej opisywać wyprawy Victorii na zakupy i jej nowe kreacje.

Tekst Magda Łuków / Viva

Redakcja poleca

REKLAMA