Sandra Torralba dekonstruuje świat pornografii

Młoda hiszpańska fotografka podbija właśnie madryckie i barcelońskie galerie ze swoimi kontrowersyjnymi zdjęciami „Wyobcowany seks”, pełnymi obnażonych mężczyzn i drwiącego śmiechu ze społecznych wyborów. Artystką jest od kilku lat, po tym, jak rzuciła pracę w branży psychiatrycznej i postanowiła odnaleźć siebie.
/ 01.06.2010 08:00

Młoda hiszpańska fotografka podbija właśnie madryckie i barcelońskie galerie ze swoimi kontrowersyjnymi zdjęciami „Wyobcowany seks”, pełnymi obnażonych mężczyzn i drwiącego śmiechu ze społecznych wyborów. Artystką jest od kilku lat, po tym, jak rzuciła pracę w branży psychiatrycznej i postanowiła odnaleźć siebie.

Jej praca magisterska dotyczyła terapii seksualnej - dziś funduje nam swoją autorską metodę zrozumienia ludzkich żądzy i strachów. Mówi, że czuje się spełniona i szczęśliwa w swoim wielkim mieszkaniu pełnym kotów, sprzętu fotograficznego i z chłopakiem, który dla niej nie zawaha się zdjąć spodni przed obiektywem.

Przed pierwszym kontaktem oglądam jej prace i mam w głowie obraz wygadanej, pewnej siebie, sarkastycznej dziewczyny w moim wieku, która przy obiedzie mówi o waginie i jest w stanie wziąć udział w zbiorowej orgii na głównym rynku. Sandra szokuje raz jeszcze - szczupła, lekko zezująca, odczuwalnie serdeczna i rozbawiona ideą, że ktoś chce przeprowadzić z nią wywiad. Zakochuję się od pierwszego wrażenia.

Piszesz, że chcesz zdekonstruować pornografię. Jesteś jej przeciwniczką czy może raczej czerpiesz z niej dużo inspiracji?

I to, i to. Do pewnego stopnia się z pornografią nie zgadzam, ale nie ukrywam, że mnie inspiruje. Mówiąc o dekonstrukcji pornografii, jak zresztą każdego innego społecznego zjawiska, mam jednak na myśli analizę treści, formy, symboliki, korzeni i elementów; rozbiórkę całości na małe kawałeczki znaczeń. Bo gdy się taką całość rozłoży, łatwiej jest ją zrozumieć i przekonać się samemu, gdzie popełniono błąd, co poszło nie tak. A potem, z tych małych elementów można zbudować nową rzeczywistość, być może alternatywę dla pornografii, jaką znamy, może nawet alternatywę dla seksu, jaki znamy. Nie powiem, że lepszą, ale na pewno inną. Dekonstrukcja to dla mnie pierwszy krok do zrozumienia i podważenia koncepcji, jakim chciałabym się przeciwstawić.

Twoje fotografie są odważne, krzyczące, prowokujące. Chcesz ludzi zaszokować emocjonalnie czy może to jedyna metoda przemycenia mocnej treści za każdą fotką?

Chyba faktycznie lubię prowokować i ścierać się z odbiorcą. Jest tyle radości w pokonywaniu granic i robieniu rzeczy, których ludzie zwykle nie robią, ale to nie jest mój główny cel i motywacja. To, o czym chcę mówić jest głęboko ludzkie. To coś chowanego i budzącego wstyd, coś wrażliwego, słabego albo zwierzęcego. Chcę zadać wam wszystkim pytanie o to, co zaakceptowaliśmy jako normalne i o to, co z jakiegoś powodu odrzuciliśmy. Jeśli moje zdjęcia są odważne i prowokujące, to dlatego, że taka jest treść mojej sztuki. Myślę, że dałoby się to przekazać inaczej, ale osobiście nie zamieniłabym mojego języka na żaden inny.

W mediach ostatnio głośno było o słynnym fotografie, które wykorzystywał seksualnie swoje modelki. Odezwały się od razu głosy, że to dość normalne w tym biznesie. Widziałam twój autoportret, gdzie klęczysz otoczona nagimi penisami i, jako kobieta, muszę spytać: nie bywasz podniecona swoją pracą? Czy na fotografiach nie widzimy odbicia twojej seksualności?

Nie uwierzysz, ale robienie tych zdjęć było najbardziej anty-seksualnym doświadczeniem w moim życiu. Tak naprawdę sesje bywają w większości śmieszne, jest w nich też doza niepokoju, skrępowania, śmiechu. Cały czas koncentrujemy się na postawach, mimice, perfekcyjnej kompozycji więc z seksem w sumie związek ma tylko rezultat, który widzicie. Na planie jest zresztą tyle osób, że o intymności nie ma mowy. To wszystko tylko gra, sztuczność. Oczywiście, moje fotografie są osobiste, ale nie są autobiograficzne i mówię raczej o mojej wizji, niż własnej seksualności, zadaję pytania innym bez dawania moich własnych odpowiedzi.

To co z tymi penisami?

Fotografia, o której mówisz odnosi się do porno i naszego życia w fallocentrycznym świecie. Gdy odkryłam w filmach dla dorosłych takie rzeczy jak bukkake (wspólna ejakulacja mężczyzn na kobietę) czy gokkun (konsumpcja spermy wielu mężczyzn) byłam przerażona i zszokowana. Od razu poczułam, że sednem tych praktyk jest upokorzenie i nabrałam głębokiej urazy. Postanowiłam więc spróbować zrozumieć korzenie tego wstrętu - zbadać je, przemyśleć, stanąć z nimi oko w oko i, gdy już zrozumiem bez strachu, wtedy znowu zdecydować czy to lubię, czy nie. Ale oczywiście, w ostatecznym rozrachunku nikogo nie będzie obchodzić, jakie są moje preferencje, liczy się to, że ludzie pomyślą o swoich.

Bycie modelką w takich scenach pomaga?

Tak, po pierwsze nie chcę wykorzystywać innych do moich niecnych praktyk. Ale najważniejsze to, że czułabym się wtedy jak tchórz wymigujący się od konfrontacji. A mnie chodzi o to, żeby dojrzeć jako osoba. Ujawniając moje własne słabości i kompleksy, łatwiej mi zbliżyć się do innych ludzi. Gdybym to chowała, oszczędzając siebie, byłabym zbyt daleko od odbiorcy.

A propos kompleksów, nie masz ich? Są kobiety, które w życiu nie rozebrałyby się przed obiektywem, bo są za grube, za blade, za brzydkie, itd. Czy twoje rozbieranie się jest całkiem naturalne, czy to może jakaś forma narcyzmu, ekshibicjonizmu?

Zabawne jest to, że tak naprawdę ja sama nigdy nie byłam całkowicie naga na planie w towarzystwie kogokolwiek innego niż mój chłopak. W większości zdjęć pozostaję ubrana, a to inni się rozbierają! Bo ja sama nago czuję się bardzo niepewnie i powiem ci, że cieszy mnie strasznie, że mogę zostać w majtkach a ludzie i tak odbierają mnie za ekshibicjonistkę. Ale jak będzie kiedyś trzeba, to kompleksy i strachy na pewno nie staną mi na drodze do realizacji moich pomysłów.

A co z autoportetami? Tam jesteś zupełnie naga…

Tak, ale sama ze sobą się niczego nie wstydzę! A to, że potem obejrzy te zdjęcia pół świata? No cóż, w momencie pstryknięcia jestem już tylko obiektem na fotografii, to już nie jest moja wstydliwa nagość w czyichś oczach. Nie uważam zresztą, żeby gołe ciało było celem, to narzędzie, które czasem jest konieczne dla przekazu. Szkoda mi tylko czasem tego naszego ludzkiego wstydu… przecież ciała to jedyna rzecz, jaką naprawdę mamy sami dla siebie i która tak bardzo nas określa.

Często poruszasz w swoich zdjęciach temat kobiecego wizerunku - sztuczne piersi i gumowa pochwa, pompka do powiększania biustu, żałosne wysiłki dziewczyny, która chce wyglądać jak rockowa gwiazda. Śmiejesz się czy raczej płaczesz nad naszą pogonią za podrasowaną seks-bombą?

Lubię mówić o ludzkiej niepewności w kontekście własnego ciała. Pompki do piersi czy sztuczne waginy to dla mnie najlepszy symbol bólu, jaki czujemy będąc niedoskonałymi, niepasującym do kanonu. To tragiczne, ale naprawdę potrafimy siebie nienawidzić za odstępstwa od ideału. Na moich zdjęciach jest oczywiście mowa o moich własnych kompleksach - weźmy małe piersi i ową pompkę. Przestudiowałam to wszystko i komizm sytuacji jest taki, że zasysasz się, aby mieć większe atuty przy kuszeniu partnera, a więc w sumie dla seksu. Ale jak można się kochać mając 15 godzin dziennie gumowe bańki na piersiach? Pogoń za perfekcją zostawia mało czasu na życie. To trochę deprymujące.

Nie zafundowałabyś sobie implantów?

Jeśli kiedyś to zrobię, to obiecuję, że nagram całą procedurę, żeby nabrało to jakiegoś znaczenia. Bo dla mnie byłoby to poddanie walki o siebie. Myślę, że chodziłabym po świecie jęcząc, co on z nami robi, co sami ze sobą robimy. W sumie, to szaleństwo mnie nawet bawi - to, że możemy, ja sama mogę, być tak patetyczni i słabi. Wyśmiewam samą siebie i innych, chcę żebyśmy się wszyscy z tego śmiali. Ale odpowiadając na twoje pytanie, nie śmieję się z kobiety goniącej za ideałem, staram się wczuć w nią i wszystko, co boli i przeraża, zakwestionować.

A co z męskością w twoich oczach? Widziałam zdjęcie nagich mężczyzn w łazience z miarkami w dłoniach. Czy to szyderstwo?

Nie, w żadnym wypadku. Uważam, że mania wielkości jest wielką szkodą, ale nie w patetycznym sensie. Chciałam tą fotką wyrazić empatię, zrozumienie, miłość i litość. Smutno mi, że mężczyźni czują się tak samo źle jak my. Ale staram się wszystkiemu nadać wymiaru humorystycznego, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi ludzka natura, jej emocje, cierpienia. Nie chcę robić dramatów, wolę śmieszność naszych utrapień.

Czytałam wstęp do twojego projektu „Wyobcowany seks”. Wydajesz się być faktycznie zafascynowana ludzką naturą i wszystkim jej przejawami. Nie boisz się wcale zwierzęcej strony człowieka?

Nie boję się zwierzęcia w środku człowieka bardziej niż boję się naszej uspołecznionej części. Miewam strach przed samą sobą, moimi myślami i uczuciami, a także innymi ludźmi. Pracowałam 5 lat z ciężko chorymi pacjentami szpitala psychiatrycznego i były to osoby, które przeżyły horrory, stworzone w naszym poprawnym społeczeństwie, o jakich wcześniej nawet nie miałam pojęcia. Straciłam tam sporo wiary w człowieka.

To czyste zwierzę w każdym z nas jest jednak dość łatwe do przewidzenia i łatwiejsze do odgadnięcia, a ja chciałabym je uratować i dać mu więcej przestrzeni do życia. Obserwuję moje koty ze zgrozą, gdy przynoszą mi upolowane ofiary, ale wiem, że to natura kota. Podobnie w sprawach seksu, myślę, że podstawy naszych instynktów są dość jasne i zdrowe. To raczej właśnie proces ich uspołecznienia jest problemem. Stwarzamy konstrukcje, które przeczą naturze, zaburzamy ją.

Czy perwersja jest więc zawsze w porządku, bo jest zgodna z naturą?

Nie perwersja istnieje jako fakt, odchylenie, i legitymizowanie jej na bazie naturalnych instynktów, to tylko szukanie usprawiedliwienia. W porządku jest to, na co się moralnie godzimy, a to zależy od nas - gdzie narysujemy granicę między tym, co w nas perwersyjne, a tym, co rozsądne i wrażliwe.

Czego możemy po tobie oczekiwać w tym roku? Masz jakieś nowe tematy do dekonstrukcji?

Pracuję równolegle nad kilkoma projektami, w tym cyklem „Wyobcowany seks”. Planuję jeszcze pięć nowych fotografii i video. I wszystkie mają będą bardzo zabawne, aż się cieszę na samą myśl! Będzie sado-masochizm, biseksualizm a w filmie będą mnie nawet agresywnie atakować ludzkie piersi! Sami zobaczycie.

Strona Sandry: http://www.sandratorralba.com/

Agata Chabierska
Fotografie: Sandra Torralba

Redakcja poleca

REKLAMA