Na DVD i Blu-ray nakładem Galapagos Films ukazała się druga część filmowej wersji “Seksu w wielkim mieście”. Najzabawniejszą bohaterką tej kultowej serii bezapelacyjnie jest Samantha Jones – seksowna, pewna siebie mistrzyni podrywu. Drodzy czytelnicy zapraszamy Was do lektury pasjonującego wywiadu z odtwórczynią roli Samanthy, fenomenalną Kim Cattrall.
Jakie są twoje wspomnienia z pracy nad drugą częścią „Seksu w wielkim mieście”?
Uważam, że miałyśmy dużo szczęścia, że przez tak długi okres czasu mogłyśmy grać te bohaterki. To jak marzenie, ponieważ im dłużej grasz daną postać, tym lepiej ją poznajesz i tym bardziej wpływa ona na ciebie, no może nie do końca na ciebie, ale rzecz w tym, że w końcu nadchodzi taki moment, gdy czujesz, że znasz tę postać lepiej niż kogokolwiek innego i to co przytrafia się tym bohaterkom staje się głębsze, bogatsze i zdecydowanie bardziej zabawne.
To naprawdę miłe przeżywać te wszystkie zwariowane i wyuzdane momenty z życia mojej bohaterki, jak również kilka takich wzruszających chwil wzajemnego wsparcia i miłości tych czterech kobiet, które w gruncie rzeczy tworzą rodzinę. Powrót był więc dla mnie dalszym etapem poznawania Samanthy, czymś w rodzaju psychoterapii. Im więcej zrobisz by poznać siebie, tym bardziej będziesz świadomy tego co robisz i jak reagujesz. Myślę, że tak właśnie jest, gdy przez długi okres czasu gra się jedną postać.
Co sądzisz na temat “Seksu w wielkim mieście”?
Uważam, że “Seks w wielkim mieście” stworzył nowe pojęcie rodziny. O byciu rodziną świadczyło kiedyś wspólne DNA. Rodzina rozumiana w ten sposób definiowana jest przez chłopaka, potem męża i dzieci, czyli poprzez wybór, chemię i wspólną historię. To bardzo tradycyjne pojęcie rodziny. Mimo to wierzę, że również nasze bohaterki tworzyły swego rodzaju rodzinę.
To coś, czego od początku chcieli Michael Patrick King i Darren Star. I wydaje mi się, że udało nam się temu sprostać. To coś świeżego, nowego, coś co stale się rozwija. Myślę, że jeśli pewne rzeczy pozostają takie same i nie ewoluują, to ludzie mogą poczuć się znużeni. Tymczasem nasze bohaterki dorastały, zmieniały się, lecz mimo to dalej łączyła je pewna więź. To naprawdę zabawne. To spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółkami. W tym stale pędzącym świecie, w którym żyją kobiety, to jest coś wspaniałego. Te ich wspólne wyjścia, to chodzenie na drinka i wzajemne rozmowy.
Jaki wpływ miała pierwsza część na drugą?
Byłam przekonana, że Samantha Jones będzie wieczną singielką. Zaskoczyło mnie więc, gdy pod koniec szóstego sezonu okazało się, że znalazła się w trwałym związku. Uważam, że pierwsza część filmu miała zdecydowanie lepsze zakończenie dla Samanthy – znowu została singielką i wróciła do Nowego Jorku i właśnie w tym momencie zaczyna się „Seks w wielkim mieście 2”. Widzimy, że Samantha ma swoje własne biuro. Nie chcę zdradzać szczegółów, powiem więc tylko, że wróciła do swoich starych, nowojorskich przyzwyczajeń, a także do przyjaciółek. Rozpoczęła nowe życie. Jest to zupełnie inna dekada dla niej, w pewnym sensie wymagająca większych wyzwań, co dla nas jako aktorek, i dla Michaela, jako scenarzysty, oznaczało jeszcze więcej zabawy.
Mogłabyś zdradzić fabułę drugiej części “Seksu w wielkim mieście”?
Kocham pierwszą część, pewnie dlatego, że dosyć długo nie widziałam się z dziewczynami i było to odbudowanie wątków i związków pomiędzy nami. Minęły tylko dwa lata od momentu, kiedy się widziałyśmy i mam wrażenie, że wznawiamy podróż dokładnie w tym samym miejscu, w którym się rozstaliśmy. Przypomina mi to obraz „Droga do Hong Kongu” z Bobem Hope i Bingiem Crosby. Tak jak w tym filmie wybieramy się do egzotycznych miejsc, gdzie na nasze bohaterki czeka wiele szalonych przygód, które są przecież kwintesencją amerykańskości. Chodzi mi o te wszystkie zwariowane postaci, które poznają oraz ten świat, który jest dla nich taki obcy. Uważam, że pierwsza część filmu hołduje przyjaźni. W drugiej natomiast mamy po prostu świetną zabawę.
Jak Samantha reaguje na to, że się starzeje?
Myślę, że Samantha jest jedną z najbardziej bezpośrednich bohaterek, jakie kiedykolwiek stworzono. Zawsze mówi to, co myśli. Przemawia przez nią duże doświadczenie wielu rozpoczętych i zakończonych związków, choć głównie tych ostatnich. Myślę, że jest tylko kilka rzeczy, których się boi bądź które osądza. To co się jej przytrafia jest jej osobistą przygodą. Nieustannie radzi sobie z różnymi zmianami.
A więc dla mnie jako kobiety w pewnym wieku zbawiennym okazało się przedstawienie całej tej historii z menopauzą w komediowy sposób, ponieważ ciągle słyszy się tyle negatywnych rzeczy o tym, co kobieta musi przechodzić w pewnym okresie swojego życia. Ale myślę, że w filmie trochę przełamaliśmy ten stereotyp. Wydobyliśmy z tego tematu pierwiastek komediowy, uczyniliśmy go bardziej ludzkim i zabawnym, i w związku z tym bardziej przystępnym.
Samantha ma dosyć duże potrzeby seksualne, prawda?
Myślę, że wiele kobiet ma duże potrzeby seksualne. Co prawda nie gram prawdziwej osoby, jednak jest to ktoś, kto ma przeogromną chęć czerpania z życia. Czasem przenosi się to na seksualność. Czasem na jedzenie. Czasem na miłosne podróże. Myślę, że ta cała seksualność zawsze była ważnym elementem jej osobowości, ale mimo to nigdy nie wywoływała żadnych negatywnych skojarzeń.
Świadomość swojej seksualności i zdawanie sobie sprawy z tego, czego się chce, jest dla Samanthy bardzo ważną sprawą, jak również dla wielu innych kobiet, które potrafią powiedzieć: „To coś, czego chcę. Taka właśnie jestem. To lubię. Tego nie lubię.”
Jak to jest, gdy Patricia Field projektuje dla Ciebie ubrania?
To bardzo interesujące doświadczenie pracować z Pat. Trudno uwierzyć, że to już ponad 12 lat! Pat za każdym razem ma jakiś nowy pomysł. Tym razem chciałyśmy cofnąć się i stworzyć coś bardziej realnego. Te kostiumy są takie kolorowe i zniewalające, i takie luksusowe, no i jest mniej typowych dla Samanthy pierścionków i ogromnych kolczyków. Postanowiłyśmy podkreślić jej charakter nie tylko poprzez kostiumy, ale także poprzez fryzurę, makijaż i przepiękny manicur. Jej wizerunek jest bardziej szczegółowy, bardziej wyrafinowany. Bardzo mi się to podoba. Pewne rzeczy odrzuciłyśmy, nie tak dużo kolorów, mniej odsłaniania, lecz zachowałyśmy te wspaniałe kroje, które tak kocham, w które lubię się ubierać jako Samantha, jak opuszczone ramiączka, jedno ramiączko, bez ramiączek, delikatność beżu.
Czy któreś z ubrań lubisz szczególnie?
Och tak. Jest kilka rzeczy stworzonych przez Pat, które kocham, ale szczególnie utkwiła mi w pamięci scena przejażdżki na wielbłądzie w takim nakryciu głowy, które miałam. Gdy rozkładałam ramiona czułam się tak, jakbym leciała. To było takie zabawne. Film ten jak również serial zabiera ciebie w miejsca o których byś nigdy wcześniej nie pomyślała, że się tam wybierzesz. I gdy teraz patrzę na scenę z Sahary, gdy siedzę na wielbłądzie, myślę sobie: „Popatrz na to, nigdy nie myślałam, że to zrobię”. To bardzo ekscytujące.
Jak podobały się Tobie zdjęcia w Maroku?
Były bardzo długie [ŚMIECH]. Zawsze chciałam pojechać do Maroka. Byłam ciekawa tego miejsca ze względu na jego magię. Jest zupełnie inne od naszego świata. Jest takie oderwane, zakazane. Najpierw przybywasz do medyny, która jest czymś w rodzaju targowiska ze sklepami, i nagle za tymi ukrytymi drzwiczkami są te wspaniałe domy, rijady, i mają one takie malutkie drzwi.
W Nowym Jorku nie ma oczywiście pustyni, więc różnica na pewno była odczuwalna. Uważam to doświadczenie za najbardziej odmienne od dotychczasowych. Podróż ta była taka obca i bardzo egzotyczna.
W Marakeszu doświadczyłam specyficznego rodzaju gościnności. Ludzie byli bardzo uprzejmi. Bardzo mi się to podobało. Myślę, że to dużo wniosło do filmu. Gdziekolwiek byś nie wyjechał zawsze masz wrażenie innego świata, którego na pewno nie da się uchwycić w studiu.
Jak pobyt na Bliskim Wschodzie wpłynął na bohaterki?
Myślę, że dzięki temu, iż Michael zabrał nas z Nowego Jorku, że wywiózł nas z Ameryki, zobaczyliśmy jak bohaterki zachowują się na obcym gruncie. Co się zaś tyczy Samanthy, cały czas poznawała reguły panujące wokół. Dotyczyły one jej sposobu ubierania się i zachowania.
Jak tym razem poradził sobie Michael Patrick King?
Michael ma pewną pasjonującą cechę – uwielbiam go obserwować, gdy siedzi za monitorem i patrzy na swoje dialogi i aktorów, którzy naprawdę robią to, czego od nich oczekuje. Wszystko dzięki temu, że pisze te teksty specjalnie dla nas. On dosłownie wkłada nam w usta słowa, które mamy wypowiedzieć. Są one bardzo ważne dla niego, no i opowiadają historię.
Uważam, że dzięki temu widać jak bardzo kocha to co robi i jak wiele znaczy dla niego robienie tego dobrze, ponieważ komedia jest bardzo wymagająca. Ciężko jest utrzymywać formę po 80-godzinnym tygodniu pracy. To nasze przekleństwo – ciągle jesteśmy pod presją czasu i pieniędzy, w związku z czym naginamy grafik do granic możliwości. Ale jesteśmy profesjonalistami i zawsze dajemy radę. Myślę, że Michael jest tym, który nas napędza.
Co będzie z Samanthą za jakieś 5 lat?
Wydaje mi się, że Samantha w dalszym ciągu będzie miała w sobie duże pokłady niespożytej energii. Nie widzę jej w żadnym związku. Uważam, że to bardzo pozytywne, ponieważ zmienia pewien sposób myślenia o singlach. Samantha nie zmieni się. Będzie wiązała się z różnymi mężczyznami. Za pięć lat na pewno będzie szczęśliwa. Nie sądzę aby taka postać w ogóle istniała. Samantha jest jedyna w swoim rodzaju. Myślę, że będzie kontynuowała swój styl życia.
Nie wydaje mi się, żeby istniał jakiś mężczyzna, który by jej odpowiadał. Myślę, że ona żyje tylko dla siebie. Ma bardzo bogate życie. Będzie je kontynuowała. Mogłaby być matką na wiele sposobów, jak również kochanką. Dalej będzie szła pewnie przez świat i będzie jej to sprawiało radość.
Nie wydaje mi się, żeby czegoś szukała. Będzie robiła wszystko to, na co ma ochotę. Ona jest jedyna w swoim rodzaju. Myślę, że mogłaby być siostrą i matką dla swoich przyjaciółek, jak również ich dzieci. Ma zadatki na taką dobrą ciocię. Nie wydaje mi się, żeby szukała odpowiedniego mężczyzny. Czuje się dobrze sama z sobą. Nigdy nie idzie na kompromisy. I bez względu na to, co się stanie, poradzi sobie z tym. Ma w sobie dużo pewności siebie i miłości.
Fot. PR Photos
wywiad/mat. dystrybutora
tłum. Anita Boharewicz