Przystań Teri Hatcher

Dom Teri Hatcher, gwiazdy serialu „Gotowe na wszystko”, nie oszałamia bogactwem. Aktorka kupiła go i sama wyremontowała, gdy nie była jeszcze znana. Jednak nie chce go zamieniać na inny, bo – jak mówi – to jej miejsce na ziemi.
/ 02.04.2008 15:04
Gwiazda superpopularnego serialu „Gotowe na wszystko” sama ma taką biografię, że jedna z amerykańskich stacji telewizyjnych kupiła prawa do jej życiorysu, by przerobić go na… serial. Gdyby ktoś nie mógł się go doczekać, może przeczytać książkę Hatcher „Spalony tost... czyli życiowa filozofia Teri”. Autorka dedykuje ją tym wszystkim kobietom, które jak ona musiały wyzwolić się z traumatycznego dzieciństwa i zamienić ciężkie życiowe doświadczenia w życiowy sukces. Tytuł książki pochodzi od bardzo znamiennego zwyczaju matki Teri – Esther.

„Gdy przygotowywała śniadanie i tost się spalił, zawsze zjadała go sama, a lepsze kąski oddawała innym członkom rodziny – wspomina Teri. – Choć to jej poświęcenie było wyrazem miłości i jak najlepszych intencji, niosło ze sobą lekcję, której trudno było mi się oduczyć przez całe życie: twoja własna satysfakcja nie jest warta nawet kawałka niespalonego chleba”.

Teri bardzo szczerze opisała swoje losy – kilkuletnie molestowanie we wczesnym dzieciństwie, dwa rozwody, problemy w życiu seksualnym, brak ciekawych ról, biedę, randki z nieodpowiednimi mężczyznami.
„Wiele lat pracowałam nad tym, by nie być taka jak moja mama – wyjaśnia Hatcher. – Teraz, jak wszyscy, mam lepsze i gorsze dni. Czasem wierzę, a czasem wątpię w swoją wartość. Jednak już nie niszczę siebie i nie torpeduję własnego sukcesu” – wyznaje aktorka. Teri pisze też o przywiązaniu do miejsca, w którym mieszka – niewielkim domu w Studio City Hills w Los Angeles.

Bezpieczny dom
Niedługo przed narodzinami córki Teri objeżdżała Los Angeles w poszukiwaniu domu. Nie była bardzo zamożna, więc pełne gigantycznych rezydencji wzgórza Hollywood oglądała raczej jako turystka. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, że w jednej z najlepszych dzielnic miasta został wystawiony na sprzedaż niewielki domek rządcy, który ma wspólny podjazd i ogród z ogromną rezydencją  zajmowaną wówczas przez jednego z menedżerów wytwórni Warnera.

Teri zdecydowała się w dwa dni, choć cena nieruchomości była dla niej wysoka, a zapuszczony dom wymagał gruntownego remontu. Musiała też uzyskać rekomendację znajomych z filmowej branży, bo ówczesny właściciel rezydencji nie chciał mieć pod bokiem „byle kogo”.
„Poczułam, że to moje miejsce na ziemi” – wspomina. Dom z drewna i kamienia ze spadzistym dachem w ofercie określono jako „nieruchomość w stylu włoskim”. Teri pozbawiła go gipsowych ozdobników, kazała nadać fasadzie odcień kawy z mlekiem i pieczołowicie odrestaurować drewniane schody i podłogi.

„Nie gonię za modą, nie szukam designerskich mebli, nie przywożę bibelotów z końca świata” – mówi. – Chętnie zapraszam znajomych, ale nie zależy mi na tym, by mój dom powalał ich na kolana. Chcę, żeby oni, a przede wszystkim moja córka, czuli się tu bezpiecznie”.


Kiepska przyjaciółka
Dom daje poczucie bezpieczeństwa także samej Teri, która przez wiele lat zmagała się z problemami osobistymi. Mimo pracy nad sobą nadal ma trudności w nawiązywaniu przyjaźni, a jej związki z mężczyznami to – jak sama mówi – katastrofa. Teri od lat jest singlem z krótkimi przerwami na romantyczne, ale krótkotrwałe związki. Eva Longoria, która co prawda może mieć żal do Teri, że ta na jakiś czas związała się z jej ekspartnerem, 44-letnim reżyserem „Gotowych na wszystko” Stephenem Kaye’em, zdradziła kiedyś dziennikarzom, że prywatnie przyjaźni się z wszystkimi koleżankami z planu serialu... oprócz Teri Hatcher. „Teri zawsze stoi z boku. Nie włącza się do rozmów. Często też złośliwym komentarzem psuje atmosferę na planie” – mówiła Longoria.

Aktorka tak tłumaczy własny chłód i rezerwę w kontaktach z innymi ludźmi: „Kiedy kogoś spotykam, bardziej martwię się o to, czy on mnie polubi, niż czy ja polubię jego. Nigdy nie pomyślę o sobie, że jestem silna, ładna i ciężko pracuję. Gdzieś w środku drżący głosik wciąż pyta: »Jestem OK?«” – zwierza się.

Fatalna kochanka
Najgorzej wychodzą jej związki damsko-męskie. Kiedyś zdradziła, że dokładnie wie, kiedy została poczęta jej córka, bo z mężem Jonem Tenneyem kochali się tylko raz w ciągu całego roku – w walentynki. Teri sama wyznaje, że problemy z intymnością to wynik molestowania seksualnego, którego ofiarą padła w dzieciństwie. Czuła się też niekochana przez rodziców, dlatego boi się zmian w życiu. Sama tak to opisuje: „Byłam z córką na safari w Afryce, później w Barcelonie i Portugalii. Ale poza tym moje życie jest takie samo jak zawsze: ten sam dom, ten sam samochód. Zawożę córkę rano do szkoły, potem jadę do pracy na plan. Chodzę na wyprzedaże, kupuję sukienki za 7 dolarów, zbieram kupony rabatowe do supermarketu. Nie inwestuję w nic, bo mieszkam w Kalifornii i wiem, że i tak wszystko zostanie zniszczone podczas trzęsienia ziemi”. To mało optymistyczne podejście do życia, ale może Teri wciąż nie jest gotowa na... szczęście?                           

Agnieszka Lesiak / Party

Redakcja poleca

REKLAMA