Artystka pełną gębą, posiadająca niespotykany w polskim show biznesie dystans do samej siebie i swojej twórczości. Właśnie wydaje DVD zatytułowane „Maria Awaria w sieci”, które stanowi kolaż z wypowiedzi internautów na temat Peszek. Wzbudza skrajne emocje i jak sama mówi, dla artysty jest to największym komplementem. Oto Pani Maria – obcesowa, wyuzdana, nieokrzesana – jedna z najbardziej interesujących wokalistek na polskiej scenie muzycznej.
Pani Maria z wykształcenia jest aktorką, choć dopóki nie wydała płyty „Miasto Mania” (2005) mało kto zdawał sobie sprawę z jej istnienia. A jeśli już to w świadomości znawców artystycznego światka funkcjonowała jako Marysia „z tych Peszków” - córka znanego ojca – aktora i reżysera teatralnego, Jana Peszka. Kiedy na sklepowe półki trafiła jej pierwsza płyta, a promocja ruszyła z kopyta, opinia publiczna podzieliła się na dwa obozy: tych wydających z siebie „ochy” i „achy” kierowane w stronę Peszek i tych, którzy uznali jej twórczość, za infantylną dziecinadę. Ten stan trwa do dziś.
Chyba nie ma drugiej takiej polskiej piosenkarki, która odważyłaby się biegać po scenie w męskich gaciach, mówić w „taki” sposób o cielesności, seksie, pokazać kobiecość inną niż subtelną i uległą, jak nikt inny emanować seksem, mimo tego, że typ urody jej właścicielki bardzo odbiega od kanonów lansowanych w mediach. Kobieta-kameleon, raz wyuzdana i wulgarna, raz – subtelnie nucąca erotyczną balladę. Skandalistka, z pewnością nietrafiająca w gusta szerokiej publiczności. Wokalistka i aktorka, którą swoją pozycję w plejadzie polskich sław wypracowała twórczością, a nie ilością publikacji na portalach plotkarskich – portret Marii Peszek nie jest łatwy do namalowania.
Druga płyta Peszek „Maria Awaria” (2008) została interpretowana jako przełamanie tabu mówienia o kobiecej erotyce. Czy to naprawdę było jeszcze tabu? Chociaż wszystkie naoglądałyśmy się „Seksu w wielkim mieście” i wiemy, że kobiety o seksie nie zawsze mówią subtelnie i metaforycznie, a potrafią i zakląć, i dosadnie nazwać to, czy tamto; w polskiej kulturze wciąż pokutuje obraz kobiety, która o seksie szepcze z wypiekami na twarzy. Peszek przestała szeptać w gronie przyjaciółek. Peszek zaczęła o seksie krzyczeć i to w taki sposób, który wielu kobietom jest dobrze znany, ale kaganiec wstydu skutecznie blokował zamianę myśli na słowa zgodnie ze złotą zasadą, że "porządnej kobiecie nie przystoi”.
Maria Peszek - Nie mam czasu na seks
Peszek to mistrzyni eksperymentów artystycznych, przekraczania konwencji i balansowania na granicy przyzwoitości. Jej artystyczne ekscesy szokują. Maria Peszek jednak nic sobie z tego nie robi. Co więcej, czasami ma się nieodparte wrażenie, że ona pod nosem podśmiechuje się z polskiego konserwatyzmu i wszystkim święcie oburzonym gra na nosie. Prowokacja to jej drugie imię. Jest to jednak prowokacja przemyślana, inspirująca do rozważań o tym, jak bardzo tkwimy w konwencji tzw. „dobrego smaku” i jak mocno, zaciskany przez lata gorset kulturowy, uwiera i ciśnie. Peszek ma odwagę, żeby go zrzucić i zostać na scenie w samych majtkach. I ludzie płacą za to, żeby ten jej kulturowy striptiz oglądać.
Chwilowo media milczą na temat Marii Peszek - „Maria Awaria inwentaryzacja/przerwa w dostawie/spacja”, ale pojawiły się już doniesienia, że Peszek pracuje właśnie nad materiałem nad nową płytę, do której szuka inspiracji włócząc się po menelskich lokalach warszawskiej Pragi. Czy kolejne artystyczne dziecko Pierwszej Prowokatorki RP po raz kolejny zachwyci?
Maria Peszek - Kobiety pistolety
Na koniec odrobina prywaty. Ja nie mogę się już doczekać trzeciej płyty Marii Peszek, a wy?
Fot. MW Media