Maja Sablewska z jednym zespołem

fot. ONS

W ostatnim odcinku programu uczestnicy wykonywali najsłynniejsze piosenki o miłości. Mats Meguenni zaśpiewał "Careless Whisper" George'a Michaela. Maja Sablewska skwitowała jego występ słowami:
"Mam wrażenie, że odrobiliście lekcję w tamtym tygodniu, a teraz poszliście na wagary. Jest przewidywalnie".

Małgorzatę Stankiewicz i jej wykonanie utworu "The Power of Love" Jennifer Rush ostro skrytykował Kuba Wojewódzki:
"Ostatnio w Polsce głośno jest o siostrze Kate Middleton, Pippie. Prawdziwa pipa to osoba, która wybiera pani te piosenki. Pani bierze na barki monumentalne piosenki. Pani powinna śpiewać piosenki na miarę pani możliwości i pani angielskiego."
Wojewódzki nie miał też litości dla Sweet Rebels. Dziewczyny zaśpiewały "Isn’t She Lovely" Stevie'ego Wondera. Mowił:
"Miałem nadzieję, że mnie zaskoczycie. Nie zawiodłem się. Nie zaśpiewałyście źle. Zaśpiewałyście fatalnie. To jest amatorka. Dwie z was śpiewają dobrze, dwie makabrycznie."

Od Wojewódzkiego dostało sie też Gienkowi Losce, który zaśpiewał "When a Man loves a Woman" Michaela Boltona. Mówił: "Jesteś facetem, który wpadł w koleinę emocji. Nie jesteś artystą uniwersalnym. Jesteś artystą jednego nurtu".

Żaden z jurorów nie miał zastrzeżeń do "You are so Beautiful" Joe Cockera w wykonaniu Michała Szpaka. Maja komplementowała:
"Wiem, dlaczego nienawidzę twojego mentora – bo ma taką fajną osobowość w grupie".

Nie zachwycił też występ zespołu Dziewczyny z piosenką "Lovefool" The Cardigans, podobało się za to "Fields of Gold" Stinga w wykonaniu Ady Szulc. Zachwycony Mozil mówił: "Jeśli będziesz śpiewać dobre piosenki, będziesz jedną z największych wokalistek w Polsce".
Najmniej głosów otrzymali Mats oraz zespół Sweet Rebels, po raz trzeci walczący o pozostanie w programie. Tym razem jednak się nie udało. Do finału zostały już tylko 4 odcinki. Kogo obstawiacie?