Od początku pierwszego lockdownu w Polsce, który miał miejsce w marcu tego roku, artyści informowali o swojej opłakanej sytuacji zawodowej. Zamknięte kina, teatry i inne ośrodki kultury oraz zakaz zgromadzeń sprawiły, że wielu aktorów i muzyków musiało liczyć się z brakiem dochodów przez wiele tygodni. I kiedy sytuacja zdawała się poprawiać, a gwiazdy odbiły się od dna, pojawiła się druga fala epidemii.
W związku z nowymi obostrzeniami sanitarnymi wprowadzonymi od 7 listopada, kina, muzea, teatry i pozostałe ośrodki kultury znów zostały zamknięte. Oburzeniem tą decyzją rządu podzieliła się z fanami Katarzyna Skrzynecka.
Katarzyna Skrzynecka krytykuje obostrzenia sanitarne
Na swoim koncie na Instagramie aktorka podzieliła się swoją opinią dotyczącą reżimu sanitarnego, który zaostrzył właśnie rząd. Gwiazda jest załamana, bo artyści znów stracą znaczną część swojej pracy.
Na planie „Na dobre i na złe” dotarła do nas właśnie informacja o ponownym całkowitym zamknięciu placówek kultury... teatrów, filharmonii, opery, sal koncertowych, galerii sztuki, kin, domów kultury, impresariatów artystycznych... Póki co, nie możemy już przyjść do swoich miejsc pracy nawet dla 25% publiczności - napisała aktorka
Internauci w komentarzach też nie kryli swojego niezadowolenia obostrzeniami wprowadzonymi przez premiera. Pod wpisem Skrzyneckiej wywiązała się gorąca dyskusja, w której wiele osób uznało, że znaczna większość zasad reżimu sanitarnego jest wprowadzana na oślep i bez dokładnego przemyślenia.
Skrzynecka zauważyła z kolei, że to nie kina i teatry powinny być zamknięte, a np. kościoły, do których uczęszcza dużo więcej osób, a nie dotknęły ich żadne obostrzenia.
I kościółek otwarty, by tłumnie pomodlić się o niewyrzynanie w pień kultury i sztuki - napisała artystka
Zobacz więcej newsów z życia gwiazd:
Gwiazda „365 dni” Anna-Maria Sieklucka o Strajku Kobiet. Popiera walkę z prawem aborcyjnym?
Doda ostro o wpisie Małgorzaty Rozenek. „Ja bym nigdy nie nazwała prezydenta...”
Olga Kalicka żegna przyjaciela, który zmarł przez koronawirusa. „To nie są żarty”