Jak to się stało, że akcje aktorki nie straciły na wartości ani dolara. Proste, nie pojawiła się jej następczyni! „Cóż, że Reese Witherspoon otrzymała honorarium większe od Roberts, Rachel Weisz zdobyła setki nagród, a Keira Knightley nie schodziła z okładek gazet? Żadna z nich nie stała się takim symbolem amerykańskiego kina, jakim była, jest i długo jeszcze będzie Julia”, napisał w recenzji „Gry dla dwojga” magazyn „Movieline”. Pozostaje tylko wątpliwość, czy oby Julia Roberts ma nadal ochotę bawić się w Hollywood.
Ulubienica Ameryki
„Jeżeli moje dzieci zaczną marzyć o aktorstwie, będą musiały poczekać. Długo! Przynajmniej do chwili, kiedy zaczną samodzielnie podejmować życiowe decyzje”, powtarza ostatnio aktorka w wywiadach, budząc powszechne zdziwienie. W końcu kto jak kto, ale ona teoretycznie nie ma prawa narzekać na swój zawód! Od chwili, kiedy po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w komedii „Mystic Pizza”, stała się ulubienicą widzów. Nawet z reguły niezbyt ufnie nastawieni do „ślicznotek z Hollywood” krytycy szybko się do niej przekonali. Zaledwie rok po debiucie Julia Roberts miała już w kieszeni nominację do Oscara za rolę w „Stalowych magnoliach”, za sobą setki wywiadów dla najbardziej prestiżowych magazynów, a kwota jej honorarium składała się z siedmiu cyfr. Ale Julia widzi to trochę inaczej… „Miałam 22 lata i nigdzie nie ruszałam się bez ochroniarzy – opowiada. – Każda moja randka natychmiast stawała się tajemnicą poliszynela. Każda niezręczność – tematem niewybrednych żartów. Cała ta gwiazdorska otoczka, jaka towarzyszy pracy w Hollywood, jest miła przez chwilę, ale na dłuższą metę staje się przekleństwem!”. Nie sposób rozstrzygnąć, ile w słowach aktorki jest prawdy, a ile kokieterii. Faktem jednak jest, że jej życie uczuciowe przez lata stanowiło żer dla prasy. Zmieniający się jak w kalejdoskopie mężczyźni Julii (na liście jej miłosnych podbojów znajdują się m.in. Kiefer Sutherland, Liam Neeson i Benjamin Bratt) przyznawali, że życie u boku aktorki dawało im w kość. „Umawianie się z nią na randki to jak wykonywanie tajnej misji CIA. W każdej chwili możesz zostać zdemaskowany i wylądować na pierwszej stronie brukowców”, śmiał się Bratt, a pierwszy mąż aktorki, piosenkarz Lyle Lovett, dodawał: „Najgorsze jest to, że niezależnie od tego, co mówi w wywiadach, Julia uwielbia być w centrum zainteresowania!”. Jak się okazało – do czasu.
Żegnajcie, kamery!
W 2000 roku podczas pracy nad filmem „The Mexican” Julia poznała operatora filmowego Daniela Modera. Ich znajomość szybko przerodziła się w romans. Para próbowała utrzymać go w tajemnicy – Moder miał żonę, charakteryzatorkę Verę Steimberg. Kiedy wystąpił o rozwód, a Julia zaoferowała Steimberg zawrotną (mówi się, że sięgającą ćwierć miliona dolarów) kwotę za szybkie i bezbolesne rozstanie, ta zrobiła wszystko, aby Ameryka poznała kulisy całej sprawy. „Julia jest rozwydrzoną podrywaczką – żaliła się Vera w wywiadach. – Daję im rok. Po tym czasie ona będzie rozbijała kolejne małżeństwo, a on zdradzał ją na lewo i prawo. Tak jak mnie. Ludzie się nie zmieniają”. Na szczęście proroctwa rozżalonej Steimberg nie spełniły się.
W połowie maja 2002 roku sąd dał Moderowi rozwód. Półtora miesiąca później operator stanął na ślubnym kobiercu z Julią. Ich ślub trzymany był w sekrecie do samego końca. Nawet zaproszeni na niego goście byli pewni, że przybyli na kolację z okazji Dnia Niepodległości! „Daliśmy sobie słowo z Danielem, że będziemy żyć jak dwójka zwykłych ludzi, a nie jakieś piep*** gwiazdy!”, tłumaczy aktorka. Trzeba przyznać, że dotrzymała obietnicy. Ponieważ wcześniejsze umowy zobowiązywały ją do zagrania w paru filmach, nie spieszyła się z wyprowadzką z Hollywood. Wiosną 2003 roku kupiła jednak ranczo w Nowym Meksyku i zaczęła się tam przenosić. Rok później dowiedziała się, że jest w ciąży. Grała wtedy w filmie „Ocean’s Twelve”. „To była walka z czasem. Mój brzuch rósł w oczach, a panie od kostiumów zaczynały codziennie pracę od przeszywania moich strojów”, śmieje się aktorka. Kiedy na planie padł ostatni klaps, Julia natychmiast wyjechała z Los Angeles. Przez kolejne dwa lata nie pokazała się tam na dłużej niż jeden dzień.
Zwyczajne życie
„Nigdy nie żałowałam decyzji o opuszczeniu Hollywood”, mówi Julia. Dodaje jednak: „Być może dlatego, że nie uważałam ją za ostateczną. Wiedziałam, że kiedyś tam wrócę...”. Zanim jednak aktorka znów pojawiła się na czerwonym dywanie, pod koniec 2004 roku, na świat przyszły bliźniaki: córeczka Hazel i synek Phinnaeus. „W mojej rodzinie bliźniaki to norma, więc kiedy lekarka powiedziała, że słyszy bicie dwóch serc, nie byłam zdziwiona. Miałam zresztą tak ogromny brzuch, że gdyby to nie były bliźniaki, to pewnie urodziłabym od razu osiemnastolatka!”, śmieje się Julia. Przez ponad dwa lata po urodzeniu dzieci Julia rozkoszowała się spokojnym życiem na farmie. „Najbliższe miasto oddalone jest od naszego rancza o kilkadziesiąt kilometrów, nawet od zwykłego sklepu trzeba jechać pół godziny. Spokój, cisza... Świat, za którym zawsze tęskniłam”, opowiada aktorka.
Najwyraźniej jednak czegoś musiało jej brakować, bo w 2006 roku przyjęła rolę w filmie „Wojna Charliego Wilsona”. „Nie chciałam jeszcze wracać na plan, ale Tom Hanks osobiście przyjechał, by mnie do tego przekonać. Biedak, trzy razy po drodze zabłądził, nie miałam wiec serca mu odmawiać”, żartuje Roberts. Aktorka postawiła twarde warunki dotyczące udziału w filmie. Zażądała nie tylko honorarium jak za rolę pierwszoplanową (20 milionów dolarów!), choć grała epizod, ale też obecności na planie swoich dzieci. Wytwórnia filmowa miała im zapewnić warunki niczym młodym książętom – najlepsze apartamenty hotelowe, a także całodobową opiekę nianiek. Firma ze swoich obowiązków się wywiązała – w przeciwieństwie do Julii. Pod koniec pracy na planie aktorka dowiedziała się, że znów jest w ciąży. W tej sytuacji odmówiła udziału w promocji obrazu i po zakończeniu pracy znów zaszyła się na swoim ranczu. Jej trzecie dziecko, synek Henry, przyszło na świat w czerwcu 2007 roku.
Niezdecydowana
„Nie mam pojęcia, co będzie dalej z moją karierą – mówi szczerze Julia. – Nie wiem nawet, czy mam jeszcze ochotę grać. Zajmowanie się jednym dzieckiem to praca na pełny etat. Kiedy ma się trójkę pociech, łatwo policzyć, ile to etatów. Gdy pracowałam nad »Grą dla dwojga«, przekonałam się, jak trudno przychodzi mi teraz koncentrowanie się na graniu. Cały czas myślałam o tym, dlaczego Henry poprzedniego dnia wieczorem miał podwyższoną temperaturę i czy Daniel nie zapomniał, że Hazel musi wziąć rano leki. Chyba nie jestem jeszcze gotowa, aby znów kręcić po kilka filmów rocznie tak jak kiedyś”.
Na razie aktorka odrzuca więc większość ofert z Hollywood. Na najbliższe trzy lata ma w planach tylko dwa filmy, w dodatku ciągle klasyfikowane przez jej wytwórnię filmową jako „projekty” (bez daty rozpoczęcia pracy). Jak długo może trwać urlop Julii? Jak twierdzą krytycy, do chwili, gdy aktorka poczuje, że w Hollywood pojawił się ktoś, kto zagraża jej legendzie. A to ich zdaniem może oznaczać... nieskończoność.
Alek Rogoziński / Party