Joanna Liszowska pokonała ból

Joanna Liszowska fot. ONS
Pięknieje, odnosi sukces za sukcesem! A przecież niedawno przeżyła kolejne rozstanie. I choć Joanna Liszowska koncentruje się teraz na pracy, nowej miłości nie mówi: „Nie!”…
/ 22.07.2008 11:32
Joanna Liszowska fot. ONS
Gdy półtora miesiąca temu odbierała statuetkę Wiktora w kategorii Największe odkrycie telewizyjne, wiele osób oniemiało z wrażenia.

Przecież jeszcze niedawno plotkarskie gazety i portale ostro ją krytykowały… Pisano, że Joanna Liszowska się zaniedbała, że źle się ubiera, a w dodatku ma odrosty i fałdkę na brzuchu. Oj, dostało jej się wtedy! Fakt, że aktorka przeżywała osobistą tragedię – rozstała się z wieloletnim narzeczonym, Tadeuszem Głażewskim – nikogo nie obchodził. Uważano, że właśnie z tego powodu powinna bardziej o siebie dbać. Zwłaszcza że jej eks zaczął pojawiać się na salonach w towarzystwie innej kobiety.

No i rzeczywiście, w pewnym momencie nastąpił przełom. Joanna Liszowska w niczym nie przypomina już kobiety sprzed kilku miesięcy. Kwitnie, promienieje, częściej się uśmiecha i znów wygląda zniewalająco. Czy to zasługa nagród i zawodowych sukcesów. A może po prostu w jej życiu pojawił się ktoś ważny?

Światełko w tunelu
 W środowisku aktorskim plotkuje się, że serce Joanny mocniej zabiło do Wojtka Mecwaldowskiego. Spotkali się w 2006 roku na planie filmu „Kto nigdy nie żył”, w którym grali parę. Rok później ich drogi zeszły się w teatrze Komedia w Warszawie, gdzie oboje występują w spektaklu „Fredro dla dorosłych mężów i żon”. Nie wiadomo, czy łączy ich coś poważniejszego, ale znajomi obojga twierdzą, że coś jest na rzeczy. Joanna, nauczona doświadczeniem z dwóch poprzednich związków, nie chce już wypowiadać się na temat swoich uczuć. Do tej pory bowiem nie najlepiej się to dla niej kończyło.

Kobieta fatalna?
Trzeba przyznać, że Liszowska, choć wielu krytykuje ją za zbyt obfite kształty, należy do kobiet, które u płci przeciwnej wywołują przyspieszone bicie serca. Nie można jej bowiem odmówić seksapilu i wdzięku. Mimo to w miłości brakuje jej szczęścia. W 2004 roku rozpadł się jej dwuletni związek z Robertem Rozmusem. To był dla niej wielki ból i ogromne rozczarowanie. Z 13 lat starszym od niej Robertem planowała ślub. A on dwukrotnie ją zdradził. Za każdym razem była jednak gotowa mu wybaczyć. Tylko że on wcale tego nie chciał. Odszedł do innej kobiety. „Czułam się, jakby przejechał po mnie czołg. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Przestałam czuć się sobą, kobietą atrakcyjną, pożądaną. Zamiast tego miałam wrażenie, że wypełnia mnie coraz większa pustka, rezygnacja”, żaliła się potem Liszowska w jednym z wywiadów.

W tym samym czasie dowiedziała się, że jej rodzice, po 31 latach małżeństwa, rozwodzą się. Tego było już za wiele. Musiała uciec, żeby nabrać do tego wszystkiego dystansu. Wyjechała do Londynu. Wróciła po kilku miesiącach jako zupełnie inna kobieta. Gotowa do tego, by zostać szczęśliwą singielką. Właśnie wtedy w jej życiu pojawił się Tadeusz Głażewski.


Powtórka z rozrywki
Poznali się na imprezie dzięki wspólnym znajomym. Od razu między nimi zaiskrzyło. Tadeusz też przeżył niedawno zawód miłosny. Przegadali całą noc. Tydzień późnej on zaproponował wspólne zamieszkanie. Przestraszyła się. Wyjechała sama na wcześniej wykupione wczasy do Tunezji. Tam zrozumiała, że nie potrafi żyć bez Tadeusza i po powrocie dała się ponieść uczuciu. Po miesiącu znajomości przyjęła jego oświadczyny i zamieszkali razem.

Związek Joanny i Tadeusza trwał trzy lata. I, jak wszystkie, przeżywał wzloty i upadki. Wielokrotnie przekładali datę ślubu, tłumacząc się brakiem czasu. Nie ukrywali też, że oboje mają trudne charaktery i czasami przez ich dom przechodzą burze z piorunami. „Najgorzej, kiedy oboje jesteśmy zdenerwowani i zmęczeni. Wtedy, jak się kłócimy, to iskry lecą. Oboje mamy gorące temperamenty i upór. Bywamy włoską parą (…), ale gdyby cały czas było sielankowo, wiałoby nudą”, opowiadała jakiś czas temu Joanna.

To już jest koniec
O kłopotach w związku Liszowskiej i Głażewskiego mówiło się od wielu miesięcy. Już gdy aktorka występowała w show „Jak Oni śpiewają” szeptano, że między narzeczonymi nie najlepiej się dzieje. Gdy podczas jednego z odcinków Edyta Górniak zaproponowała Joannie zaśpiewanie na jej ślubie „Ave Maria”, Tadeusz, który siedział wtedy na widowni, zrobił zakłopotaną minę. A Liszowska zbyła tę propozycję uśmiechem. I choć oni sami zaprzeczali pogłoskom o kryzysie, w środowisku aktorskim huczało od plotek. Aż w końcu w marcu gruchnęła wieść o rozstaniu pary. Jedni tłumaczyli to odmiennymi, niemożliwymi do pogodzenia charakterami narzeczonych, inni… skokiem w bok Tadeusza. Jaka jest prawda? Aktorka nie chciała o tym mówić. – To dla mnie zbyt trudny temat… – powiedziała „Party” tuż po rozstaniu.

Nowy etap
Od tamtego czasu minęły zaledwie cztery miesiące, a po trudnych chwilach u Joanny Liszowskiej nie widać już śladu. Aktorka pojawia się na bankietach i przyjęciach w doskonałej formie. Nic więc dziwnego, że zwykle otacza ją wianuszek wpatrzonych w nią mężczyzn. Jednak ona większość energii wkłada teraz w pracę.

Po udanych występach w „Tańcu z gwiazdami” i zwycięstwie w „Jak Oni śpiewają” Liszowska wręcz nie może opędzić się od zawodowych propozycji. Mimo przerwy wakacyjnej w teatrze i na planach serialowych, aktorka ma całkiem sporo pracy. Kończy nagrywanie solowej płyty, która ma być taka jak ona – dynamiczna i z pazurem. Jesienią zobaczymy ją w nowym show w TVP 2 „Fort Boyard”. Będzie kapitanem drużyny, która – aby dojść do skarbca i wygrać – musi poradzić sobie z trudnymi, niebezpiecznymi zadaniami. Aktorka właśnie wróciła z Francji, gdzie nagrywano program. Mówi się też, że Joanna dołączy do obsady TVN-owskiej „Niani”, a przecież występuje już w dwóch serialach: „Na dobre i na złe” (TVP) i „Tylko miłość” (Polsat).

Nie ma więc wątpliwości, że najbliższe miesiące to będzie czas Joanny Liszowskiej. No ale w końcu Wiktor dla „największego odkrycia telewizji” zobowiązuje. Miejmy nadzieję, że w natłoku zajęć aktorka znajdzie czas dla siebie, i że po bolesnych doświadczeniach z przeszłości nie zraziła się definitywnie do mężczyzn. Bo sukces przyciąga i jesteśmy pewni, że taka kobieta jak Joanna długo nie będzie sama.
                                                
Dominika Bartczak, Maciej Kędziak / Party

Redakcja poleca

REKLAMA