Uczy śpiewać najlepszych. Z jej opinią liczy się wiele gwiazd i amatorów marzących o karierze wokalnej. Uchodzi za stateczną panią, której rady są zawsze wyważone. Okazuje się jednak, że w młodości Ela Zapendowska była niezłym ziółkiem.
-Grzeczną dziewczynką to ja nie byłam!- opowiada znana jurorka- Któryś z nauczycieli nazwał mnie "Diabłem wcielonym". Ale mnie nie ciągnęło do zła, tylko do zabawy, szaleństwa. Raz puściłam liść na sznurku nad głową belfra. Innym razem, w Niemodlinie, gdzie się uczyłam po wyrzuceniu ze szkoły w Opolu, robiliśmy z gipsu odlewy twarzy. Ja swój lekko pomalowałam, ułożyłam w łóżku, okryłam kołdrą. Przyszła kierowniczka internatu, delikatna kobieta. Półmrok. "Czemu Ela taka blada"- przeraziła się. Koleżanki chichotały, a ona mało zawału nie dostała, że coś mi się stało. Ta kobieta tyle przeze mnie wycierpiała!- wspomina
Jak twierdzi, rodzice rwali włosy z głowy. Pozwalali jej wychodzić tylko pod opieką starszego brata i kuzynów. Gdyby jednak wiedzieli, jakie chłopcy mieli pomysły, to zapewne w ogóle by nie wychodziła.
Ale to nie koniec zwariowanych pomysłów Elżbiety Zapendowskiej.
-Paliłam papierosy w ogromnych ilościach, chodziłam na wagary, ciągle wygłaszałam niewybredne żarty na temat nauczycieli. Podrobiłam też legitymację szkolną, żeby udawać starszą. Nie wiem, czy powinnam się przyznawać...- dodaje po chwili namysłu.
materiały prasowe i fot. mwmedia