Edyta Górniak - Zimna wojna

Edyta Górniak, Dariusz Krupa fot. KAPIF
Edyta Górniak nie chce, aby Darek Krupa był nie tylko jej mężem, ale też menedżerem. Wszystko wskazuje na to, że małżonkowie niebawem spotkają się na rozprawie rozwodowej.
/ 09.07.2009 15:46
Edyta Górniak, Dariusz Krupa fot. KAPIF
Kilkanaście dni temu nazwisko Darka Krupy (33) i informacja, że jest on menedżerem swojej żony, zniknęły ze strony internetowej Edyty Górniak (37). Wszyscy, którzy uważnie śledzą losy pary, nie poczuli się tym zaskoczeni. W końcu już pod koniec kwietnia na rozdanie nagród Eska Music Awards Darek i ówczesna asystentka Górniak Sylwia Korynkiewicz przyjechali do Łodzi prywatnym samochodem pary, a Edyta – nie kryjąc zdenerwowania – przybyła wraz z ekipą techniczną. Dla wszystkich stało się wówczas jasne, że oto małżonkowie rozpoczęli cichą wojnę podjazdową. Szokiem jest jednak to, że jako główną broń wykorzystują w niej swojego synka Allana oraz... brukowce, które jeszcze nie tak dawno pozywali do sądu.

Tacy fajni rodzice!
Niemal codziennie pojawiają się nowe „sensacje” dotyczące gwiazdorskiej pary. Gdy zebrać je wszystkie razem, trudno znaleźć w nich sens. Dariusz Krupa a to jest w ciężkiej depresji i separuje się od świata, a to w znakomitej formie zajmuje się synkiem i „koncentruje na własnej karierze”, bo „dotychczas musiał z niej rezygnować na rzecz pracy dla Edyty”. Podobnie jest z Edytą Górniak, która jednego dnia jest niezrównoważoną histeryczką, aby następnego zostać odmalowana jako idealna mama poświęcająca każdą chwilę synkowi. Jedno jest pewne, Allanek stał się teraz kartą przetargową między rodzicami.

Przez ostatnich pięć lat synek pary był najpilniej strzeżonym dzieckiem III Rzeczypospolitej. Rodzice nie zabierali go na oficjalne imprezy i nie dawali się namówić na sesje zdjęciowe nawet najbardziej prestiżowym magazynom. Jedynymi osobami, które oglądały chłopca, byli zaufani fani artystki, a i im Edyta pokazywała jedynie jego zdjęcia na swoim laptopie. Teraz nie ma tygodnia, aby w prasie nie pojawiły się nowe zdjęcia małego – a to w czasie spaceru w zoo z tatusiem, a to z mamusią na konikach czy spotkaniu z koleżankami lub fanami. Wtajemniczeni twierdzą, że za pomocą tych fotek Darek i Edyta chcą przekonać opinię publiczną, jak troskliwymi są rodzicami. Tym bardziej że losy Allana budzą ogromne emocje. Wiadomość w portalach internetowych, że Edyta chce zabrać synka do Stanów (gdzie wokalistka ma ponoć szkolić swój głos) i w ten sposób ograniczyć jego kontakty z ojcem, była najczęściej komentowanym newsem miesiąca. Artystka szybką ją zdementowała, zapewniając, że chce bez kłótni i sprawiedliwie dzielić się z Krupą opieką na Allanem. Czy tak jednak będzie? W końcu Edyta już nieraz zmieniała zdanie…

Pod okiem męża
Na początku maja prowadzenie swoich spraw zawodowych Edyta Górniak powierzyła agencji PR Magnifico. Decyzja jest o tyle kuriozalna, że firma ta nie specjalizuje się w promocji gwiazd. Ale ci, którzy znają piosenkarkę, nie są tym zdziwieni. Edyta nie po raz pierwszy oddaje swoją karierę w ręce ludzi, którzy nie mają doświadczenia w pracy ze sławami. Najlepszy tego przykład? Ano właśnie, Darek Krupa!
Kiedy osiem lat temu Górniak i Krupa zostali parą i podjęli decyzję, że chcą razem pracować, nieznany wcześniej muzyk niewiele wiedział o regułach, jakimi rządzi się polski show-biznes.

– Początkowo działał po omacku, ale miał intuicję i błyskawicznie się uczył – mówi „Party” znajomy pary. – Szybko doszło do niego, że choć reputacja jego ukochanej jest mocno nadszarpnięta przez jej wcześniejsze wybryki, to nazwisko Górniak nadal ma swoją wartość, przyciąga publiczność i ciągle można na nim zarobić.


To za sprawą Krupy artystka, która po urodzeniu w 2004 roku synka Allana nosiła się z zamiarem porzucenia estrady, postanowiła dalej na niej walczyć. Jak się okazało, skutecznie. Nagrana przez nią pod okiem Darka płyta „E.K.G” sprzedała się nieźle. Górniak wróciła zaś do grona tych artystów, którzy za koncerty mogą żądać największych, sięgających nawet 50 tysięcy stawek. Paradoksalnie jednak Edyta mogła wcale nie być zadowolona ze współpracy z mężem.

Hit bez Krupy

Od czasów płyty „Perła” sprzed dekady Edyta Górniak nie nagrała przeboju. Na koncertach śpiewała stare szlagiery na czele z „To nie ja!” i piosenki z repertuaru innych artystów. Mimo dobrej sprzedaży płyty Edyta nie wylansowała z krążka „E.K.G” ani jednego hitu. Sytuacja zmieniła się, gdy artystka przyjęła zaproszenie od Roberta Kozyry (szefa Radia Zet i swojego byłego partnera) do nagrania utworu „To nie tak, jak myślisz”, promującego komedię „To nie tak, jak myślisz, kotku!”. Utwór stał się megahitem, a Edyta zdobyła za niego statuetkę Eska Music Awards. Mimowolnie Kozyra dołożył pięć groszy do rozpadu małżeństwa byłej ukochanej. Tajemnicą poliszynela było bowiem, że Krupa uważał utwór za mało ambitny i nie był zachwycony, że Edyta chce go nagrać. Okazało się, że tym razem nie miał nosa, a artystce uświadomiło, że na pomysłach Darka świat się nie kończy.

Koniec idylli
Jeszcze na początku roku w wywiadzie dla „Party” Edyta Górniak zapewniała, że na przełomie lutego i marca wchodzi z Darkiem do studia, aby nagrać nową płytę. Dodawała też, że w najbliższych miesiącach chce zaskoczyć wszystkich wieloma niespodziankami związanymi z przypadającym na ten rok 20-leciem jej pracy artystycznej. Kiedy w mediach pojawiły się pierwsze plotki o jej rozstaniu z mężem, Górniak początkowo próbowała je bagatelizować. W programie „Jak Oni śpiewają” stwierdziła wówczas, że „w dobie kryzysu gwiazdy muszą pozwalać zarabiać gazetom i przymykać oko na pojawiające się rewelacje wyssane z palca”. Okazało się jednak, że tym razem dziennikarze nie fantazjowali…

W połowie kwietnia paparazzi przyłapali piosenkarkę, gdy z pomocą swojej nowej najlepszej przyjaciółki Kasi Sowińskiej pod osłoną nocy wyprowadza się z rodzinnego domu w Milanówku. Edyta jednak szybko wydała oświadczenie, że nie oznacza to wcale, że chce się rozstać z mężem, a jedynie od niego chwilę odpocząć. Zapewniła, że nadal będzie zawodowo współpracować z Krupą. Słowa te jednak nie znalazły pokrycia w faktach.

Ja taka miła, a on taki niedobry
Pod koniec kwietnia, podczas Dni Opola, Edyta Górniak została uhonorowana tytułem ambasadora tego miasta. W trakcie ceremonii dała krótki recital, nie pozwalając jednak, by w tym czasie fotoreporterzy robili zdjęcia. Następnego dnia artystka odsłoniła swoją „gwiazdę” w Alei Gwiazd Polskiej Piosenki. Wydarzenie to nie zostało uwiecznione, bo tym razem to fotoreporterzy postanowili pokazać, że też potrafią kaprysić i na znak protestu, zamiast pstrykać fotki, demonstracyjnie odłożyli aparaty.


Kilka dni później Edyta Górniak zwolniła męża z funkcji swojego impresario, a przy okazji zwaliła na niego winę za cały incydent. „Nie planowałam zmiany menedżera, ale sytuacja, która miała miejsce ostatnio w Opolu, kiedy Darek w niegrzeczny sposób kazał wyrzucić z sali koncertowej kilkunastu fotoreporterów, dała mi do zrozumienia, że mąż przestaje czuć się dobrze w tej roli – powiedziała piosenkarka. – Być może więc będę zmuszona do zmiany osoby reprezentującej moje interesy”. Kilka dni później Internet obiegły także wyznania tajemniczej „przyjaciółki pary”, która odmalowała Darka jako despotę maniacko kontrolującego poczynania żony, zawłaszczającego sobie wszystkie przychody z działalności artystycznej Górniak i wydzielającego jej skąpe kieszonkowe. Znajomi pary, z którymi udało nam się porozmawiać, nie mają jednak wątpliwości, że ów list nie ma wiele wspólnego z prawdą i jest raczej zagrywką wymyśloną przez agencję PR dbającą teraz o wizerunek Edyty, a być może nawet inspirowany przez nią samą. – Za każdym razem, kiedy Edyta się z kimś rozstawała, z miejsca pojawiały się o nim plotki. Jeden z jej byłych partnerów miał podsłuchiwać jej rozmowy telefoniczne, inny być jej utrzymankiem, a jeszcze inny – biseksualistą. Jeśli Edyta uważa, że pokona Darka tą samą bronią, to się zawiedzie, bo ludzie po prostu w to nie uwierzą – twierdzi w rozmowie z „Party” była współpracownica artystki.

I po karierze?

Na odpowiedź Darka nie trzeba było czekać długo. Krupa popisał się jednak dyplomacją, ograniczając wypowiedź do krótkiego oświadczenia: „Brak mi słów, żeby to skomentować”. I jak się wydaje, swoją powściągliwością Krupa ugra o wiele więcej niż Górniak nagłą wylewnością w stosunku do brukowców, z którymi niedawno chciała się procesować. W końcu, w zgodnej opinii krytyków i fanów, to Darkowi piosenkarka zawdzięcza renesans popularności i choćby w imię tego powinna rozstać się z nim bez publicznego prania brudów. Tym bardziej że ma więcej do stracenia. Pod znakiem zapytania stoi jej dalszy udział w show „Jak Oni śpiewają” będącym podstawowym źródłem dochodów artystki. W czasie jednego z ostatnich odcinków Edyta zapewniła, że ta edycja programu jest ostatnią, w której bierze udział. Kilka dni później szefowa Polsatu Nina Terentiew powiedziała jednak, że nie wyobraża sobie programu bez Górniak i będzie ją przekonywała do zmiany decyzji. Jeśli jednak artystka dotrzyma słowa, to kolejne skandale i utrata dopiero co odzyskanej sympatii publiczności na pewno nie są jej potrzebne. W tej sytuacji zamiast wywiadów i ustawianych sesji dla brukowców lepiej byłoby, gdyby Edyta po prostu… zajęła się śpiewaniem. Bo akurat w tym jest naprawdę dobra.                       

Łukasz Pajączek / Party

Redakcja poleca

REKLAMA