Brad Pitt - Wszystko dzięki niej

Brad Pitt, Angelina Jolie fot. ONS
Tego nikt się nie spodziewał. Po sześciu latach u boku Angeliny Jolie Brad Pitt przerwał milczenie. I opowiedział o wszystkim: nieudanym związku z Jennifer Aniston, depresji, narodzinach wielkiej miłości, a nawet seksie. W Hollywood zawrzało.
/ 20.10.2011 06:36
Brad Pitt, Angelina Jolie fot. ONS
Brad Pitt wie, że jego związek z Angeliną Jolie budzi niezwykłe zainteresowanie. Nieraz czytał o sobie w brukowcach. Co robi, myśli, czuje. Ale nie prostował sensacyjnych doniesień  o zdradach Angeliny Jolie. O tym, jak podle potraktował Jennifer Aniston. Uważa, że z tabloidami nikt nie wygra. Teraz przerywa milczenie, by sprostować kilka rzeczy. „Wiele osób sądzi, że przed poznaniem Angie byłem szczęśliwy, a ona wszystko zniszczyła. Nieprawda. Tylko dzięki niej moje życie nabrało sensu”, mówi w rozmowie z miesięcznikiem „Parade” i w porannym programie „Today”. Jak zatem wyglądało życie przed i po Angelinie?

O dołach, kanapie i trawce
Początki w Hollywood nie były łatwe. Decyzję o tym, by zostać aktorem, Brad Pitt podjął bez głębszych przemyśleń. Gdy był dzieckiem, zobaczył „Gorączkę sobotniej nocy”. Ciuchy, taniec… Dla chłopaka wychowanego na głębokiej prowincji w Missouri to był inny, wspaniały świat. Pomyślał, że fajnie byłoby mieszkać w Los Angeles i grać w filmach. Wyobrażał sobie, że życie gwiazd jest równie fascynujące jak bohatera „Gorączki…”. „Tak podnieciłem się tym pomysłem, że nie skończyłem szkoły. Miałem 23 lata. Wziąłem kilka dolarów do kieszeni i ruszyłem przed siebie”, wspomina. Po pięciu latach przyszła sława. W 1991 roku zagrał w kultowym filmie „Thelma i Louise”. Nagle wszyscy zainteresowali się jego życiem. Jednak sukces go przerósł. Wciąż był nieśmiały, miał mnóstwo zahamowań. Unikał dziennikarzy. „Dopiero po 10 latach przyzwyczaiłem się do życia celebryty”, powiedział. Nie znosił tego nienagannego faceta, którego wykreowały media. Brad Pitt czuł się zażenowany, gdy po filmie „Siedem” został uznany za najseksowniejszego mężczyznę na ziemi. Kobiety rzucały mu się na szyję, zrywały z niego ubranie. „Lata 90. spędziłem, próbując unikać celebryckiej sławy. Chciałem wpieprzyć tamtemu Bradowi. Siedziałem na kanapie, paliłem skręty. Szukałem ról pokazujących ciekawe życie, bo sam takiego nie miałem”, wspomina.

O nudzie z Jennifer
Z gwiazdą kultowych „Przyjaciół” Brad Pitt ożenił się w 2000 roku. Miał nadzieję, że stworzą rodzinę. Chwalił żonę: „Jen jest ciepła, kochana, zabawna. Najlepiej czujemy się w domu, gdy zamawiamy pizzę i w piżamach gramy w scrabble”. Szybko jednak stało się jasne, że pizza i scrabble bawią tylko jego. Jennifer Aniston kochała hollywoodzki styl życia. Dziś Brad nie oszczędza byłej partnerki: „Moje życie było żałosne. Myślę, że małżeństwo z Jen miało z tym coś wspólnego. Udawałem, że jest czymś, czym nie było”.

Brad Pitt miał 43 lata. Depresję. I wtedy spotkał Angelinę. Kobietę, która próbowała żyć inaczej niż większość hollywoodzkich gwiazd. Fascynowała go. Czuł, że przy niej byłby szczęśliwy. Nie było mu łatwo odejść od Jennifer.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Przechodził kryzys wiary. Musiał podjąć decyzję: odrzucić zasady czy żyć dalej w kłamstwie. Rodzice, których zdanie bardzo cenił, uważali, że popełnia błąd. Postanowił jednak zaryzykować. W 2005 roku odszedł od Aniston. Odrzucił religię. „Rozumiem, że religia dodaje ludziom otuchy, i nie chcę im tego odbierać. Po prostu nie można narzucać wiary innym. Jeśli chcesz dyktować komuś, jak żyć, najpierw przyjrzyj się samemu sobie!”, twierdzi dzisiaj.

O ślubie, którego nie będzie

Brad Pitt nie ukrywa, że życie u boku Angeliny Jolie nie jest łatwe. To ona ma dominującą pozycję w związku. Przekonała go, że miłość to także wolność, szacunek dla odmienności drugiego człowieka. Brad uważa, że: „W związku nie chodzi o to, by stworzyć jedność za wszelką cenę. Każdy powinien zostać sobą. I trzeba być szczerym wobec drugiego człowieka i wobec siebie. Nie udawać kogoś, kim się nie jest”. Dzięki Angelinie zrozumiał, że rodzina „to nie miejsce, lecz ludzie”. Dlatego przestał już budować idealne gniazdko. Główna baza nadal jest w Los Angeles, ale coraz częściej bywają z Angeliną w Europie. Bo najważniejsze, że są razem i mogą liczyć na siebie. Po sześciu latach u boku Angeliny Brad mówi: „Angie jest cudowną matką. Jedna z najlepszych i najmądrzejszych decyzji, jakie w życiu podjąłem, to ta, by dać moim dzieciom Angelinę za matkę. Jestem taki szczęśliwy, że ją mam! Z takim partnerem jak Angie wiem, że kiedy pracuję, dzieci są bezpieczne i się rozwijają. A kiedy ona pracuje, ma takie samo oparcie we mnie”.  Brad nie zamierza rozstać się z Angeliną. Ale też w najbliższym czasie nie pójdzie z nią do ołtarza. Ślub wezmą dopiero wtedy, gdy będą to mogli zrobić wszyscy Amerykanie. „Czy wyobrażacie sobie, że wciąż o to walczymy w Ameryce? Co strasznego jest w małżeństwach homoseksualnych?”, pyta.

O seksie z Angeliną
Największe wyzwanie to jednak wychowanie dzieci. „Gdy zakładałem rodzinę, zaczynałem się starzeć. A dzieci przybywało w astronomicznym tempie. W ciągu roku było ich już troje. Potem czworo, sześcioro. Pomógł instynkt. Byłem zaskoczony, jak automatycznie człowiek uczy się ojcostwa. Okazało się, że mam talent… Wystarczał jakiś szmer w nocy i wstawałem, bo dziecko mogło mnie potrzebować”, wspomina. Przyznaje też, że czuje ulgę, że ten okres ma za sobą. Chociaż nadal bywa ciężko. Jest dumny, że udaje mu się jednak wszystko zorganizować. Dzięki sześciu nianiom mają z Angeliną nawet trochę czasu dla siebie. „Gdy dzieci leżą w łóżkach, mówimy im: »A teraz mama i tata idą się pocałować«. Jeśli nadal przeszkadzają, jedziemy do hotelu”, opowiada. Czasami dzieciaki doprowadzają go do szału. Wsiada wtedy na motor i pędzi przed siebie. Ale nie wyobraża już sobie życia bez tej gromadki.


Nie planują z Angeliną siódmego dziecka. Ale może pojawić się już jutro. Dlaczego? Bo to dzieci znajdują ich. Nie zaadoptowali amerykańskiego dziecka, bo nie dzielą z Angeliną świata na naszą Amerykę i resztę świata. O tym, kogo adoptują, zdecydował przypadek. Brad Pitt tłumaczy: „Po prostu spotykasz nieszczęście i odpowiadasz na nie. Gdy zobaczyliśmy Zaharę, wiedzieliśmy, że bez nas nie przeżyje. Musieliśmy ją zabrać”.

O kłopotach z angielskim

Brad Pitt uważa, że dzięki Angelinie jego życie nabrało głębi. Nadal kocha swoją pracę. Od pewnego czasu szuka jednak nowych wyzwań. „Gdy człowiek kończy 40 lat, chce spróbować czegoś nowego, sprawdzić się w nowym zawodzie”, wyjaśnia. Był jednym z producentów „Infiltracji” oraz „Biegając z nożyczkami”. Jego największą pasją jest jednak architektura. Kompleksy? Do dziś słabo radzi sobie z angielskim, z precyzyjnym formułowaniem myśli. Przyznaje: „Lepiej wypowiadam się poprzez formę. Zaprojektowałem setki mebli, kilka ciekawych budynków”. Coraz więcej czasu zajmuje mu działalność charytatywna. „Człowiek nie planuje, że zrobi coś dobrego. Widzi tragedię i nie może przejść obojętnie”, mówi. Ma świadomość, że wszystkim nie da się pomóc. Ale Angelina nauczyła go, że mimo to warto działać. Okazji, by zrobić coś dobrego, nie brakuje. Gdy pracował przy filmie „Babel”, udało się doprowadzić prąd do marokańskiej wioski. W Nowym Orleanie jego fundacja Make It Right buduje zielone osiedla. Ze 150 domów, które zaplanował, stoi już 90. W Etiopii Pitt buduje centrum pediatryczne imienia Zahary.

O dobrych wyborach
To nie oznacza, że Brad Pitt nie ma już żadnych marzeń. Uważa, że szczęście jest trochę przereklamowane, bo zawsze gdy człowiek coś zdobędzie, już goni za czymś innym. Chciałby się nauczyć francuskiego. Nie ma jednak wątpliwości, że jest na właściwej drodze. Mówi: „Rodzina to ryzykowne przedsięwzięcie. Ale wiem, że dokonałem dobrego wyboru. Dziś jestem szczęśliwym, spełnionym człowiekiem, który buduje rodzinę wraz z ukochaną kobietą. Dzięki Angelinie i dzieciom lepiej poznałem siebie. Jestem lepszym człowiekiem. Wreszcie czuję się usatysfakcjonowany swoim życiem”.

Tekst Magda Łuków / Viva!

Korzystałam z wywiadów w „Parade”, „Entertainment Weekly” oraz „People”.

Redakcja poleca

REKLAMA