Zazdrość to naturalna cecha każdego związku, wynikająca z troski oraz obawy o utratę partnera. Co jednak, jeśli to uczucie zaczyna przysłaniać nam zdrowy rozsądek i prawdziwą rzeczywistość? Wówczas miłość zamienia się w niebezpieczne uzależnienie.
Fot. Depositphotos
Szczęśliwy związek opiera się na zaufaniu, wzajemnym szacunku oraz odpowiedniej dbałości o nasza drugą połówkę. Każde z nas powinno również posiadać prawo do swobody i rozwoju. Odpowiednia przestrzeń życiowa to klucz do trwałych i zdrowych relacji pomiędzy ukochanymi. Aby mogła ona istnieć, każde z nas musi czuć się spełnione i dowartościowane. To przepis na długie i szczęśliwe życie we dwoje.
Trudne życie we dwoje
Jeśli jednak nasz związek opiera się na dominacji, w wyniku której np. czujemy się mniej atrakcyjne od ukochanego, mamy mniejsze poczucie własnej wartości, czego w żaden sposób na koryguje nasz partner (czułością, pieszczotami, drobnymi gestami czy komplementami) wyostrzamy swój zmysł "bezpieczeństwa" i wtedy do naszego związku wkracza zazdrość. Obserwujemy wspólne otoczenie, a gdy tylko pojawi się potencjalna rywalka, otaczamy mężczyznę jak bluszcz. Gdy tylko wykona niewinny gest wyolbrzymiamy go, karcąc ukochanego przy każdej okazji.
W miłości jak na wojnie, ponoć wszystkie chwyty są dozwolone.
Jednak nie traktuj związku jak pola bitwy, gdzie priorytetem jest walka o swoje - emocje, przestrzeń i ukochanego. Pamiętaj, że miłość to szacunek, którego w akcie zazdrości często brakuje.
Czy zazdrość jest potrzebna?
Oczywiście. Zazdrość, podobnie jak wiele innych składowych czynników, może mieć pozytywny wpływ na nasze wzajemne relacje.
- Motywuje do utrzymania dobrej kondycji związku, dbania o siebie oraz swojego partnera.
- To również cenna informacja - "zależy mi na tobie, pamiętaj".
- Drobne gesty niewinnej zazdrości pozwalają poczuć się naszemu partnerowi docenionym, potrzebnym, atrakcyjnym i również kochanym (chociaż w tym celu warto skupić się na innych sposobach okazywania uczuć).
Skąd się bierze?
Jeśli w rzeczywistości nasz partner nie flirtuje z każdą napotkaną kobietą (o czym może zaalarmować nam np. nasze najbliższe otoczenie), zazdrość może być wynikiem problemów osobowościowych - niskiego mniemania o sobie lub wynikać z utajonych cech charakteru: potrzeby władzy, dominacji i kontroli.
Co ciekawe: mężczyźni, którzy zajmują wysokie stanowiska, obarczeni wysoką presją i władzą mają większą skłonność do toksycznej zazdrości niż kobiety na podobnych stanowiskach.
Kiedy zazdrość nam zagraża?
Może się zdarzyć, że jej nadmiar odczuwalnie uprzykrzy nam życie. Gdy powstają luki w związku, a więc wówczas kiedy zaczyna się już nieco sypać, nasza zazdrość może zostać podciągnięta wręcz do absurdu, a nawet obsesji, z którą trudno będzie sobie poradzić. W wyniku czego dochodzi do ograniczania autonomii i poczucia zniewolenia, wynikające właśnie z ciągłej kontroli i niepokoju.
Do czego doprowadza?
Zwykle do rozpadu związku. Niestety, jeśli zazdrość staje się wręcz obsesyjna, z czego nie zdajemy sobie sprawy, tracimy kontrolę nad swoim zachowaniem. Robimy rzeczy, które dotychczas nigdy nie przyszłyby nam do głowy. Działając tym samym destrukcyjnie na wzajemne relacje i poszerzającą się przepaść z ukochanym. W konsekwencji nasz partner czuje się jak cenny towar, którego najbezpieczniej zamknąć pod klucz, aby nie wpadł w niepowołane ręce, zupełnie przy tym zapominając, że nie jest przecież naszą własnością.
Toksyczny związek zmienia obie strony, wywiera piętno na psychice, wpływając na dalsze relacje damsko-męskie. Wyswobodzenie się z takiego krytycznego związku często sprawia, że jedna strona załamuje się, nie radząc sobie z własnymi uczuciami, a druga odżywa i nieświadomie dystansuje kolejne relacje z płcią przeciwną. W krytycznych sytuacjach osoba owładnięta obsesją zazdrości, może wymagać konsultacji ze specjalistą, który ją wysłucha oraz pomoże jej oczyścić mętlik w głowie, zrozumieć problem, tak aby w przyszłości nigdy już nie wystąpił.