Biuro jest ewidentnie najromantyczniejszym miejscem na świecie, bo nigdzie indziej miłosne historie nie kwitną tak dobrze.
Trudno się temu tak naprawdę dziwić - w końcu tutaj spędzamy zwykle po 40 godzin w tygodniu, i to tych, kiedy nie jesteśmy zmęczeni i pragnący jak najszybciej zapaść się w materac. To tutaj pracoholiczne single mogą spotkać obiekt pożądania, albo nawet partnera na życie, i to tu znudzeni małżonkowie odkrywają na nowo atrakcyjność kontaktów z innymi niż partner przedstawicielami płci przeciwnej. Jak dodać do tego nowoczesny system pracy - nadgodziny, wyjazdy służbowe, kreatywną pracę w zespołach, imprezy integracyjne, wspólne wypady na lunch - to koniec historii pisze się praktycznie sam.
Stare cliche o młodej sekretarce zamiatającej biustem nad biurkiem żonatego szefa nie jest już tak bardzo aktualne. Emancypacja prowadzi do wszelkich możliwych kombinacji romantycznych, łącznie z totalnym mezaliansem pomiędzy stanowiskami oraz związkami tej samej płci. Łączy przy tym nie tylko budynek i te same godziny pracy, ale ten sam stres, ten sam projekt, ta sama kafeteria. Często na tym gruncie rodzi się porozumienie większe, niż te, które osiągamy w domu, przeglądając rachunki nad kuchennym stołem z wrzaskiem dzieci nad głowami.
Najczęściej zaczyna się od zwykłej, uczciwej przyjaźni, która przy sprzyjającej okazji kończy się seksem i kłopot gotowy. Nie było czasu pomyśleć o swoim małżeństwie, nie było miejsca na poczucie winy, świat toczy się dalej, a my zaczynamy prowadzić podwójne życie. Pół biedy, jeśli w romansie biurowym nie ma ani ziarna zdrady - po prostu dwoje wolnych ludzi zakochuje się w sobie nad biurkiem. I to nie jest do końca łatwe i proste, ale gdy w grę wchodzi oszustwo i sprzeniewierzenie się problemy zaczynają się piętrzyć.
Przede wszystkim, nie każda firma ma politykę sprzyjającą związkom pomiędzy personelem. Czasem takie zaangażowanie grozi nawet utratą stanowiska. Do dziś pamiętam, jak podczas praktyk w dużej międzynarodowej firmie spotkałam małżeństwo oficjalnie mijające się bez słowa w korytarzu - ona była szefem HR, on menedżerem finansowym - stawka była zbyt duża, a szefostwo romansów nie akceptowało. Wydało mi się to przeraźliwe smutne, coś jak satyra na romantykę dzisiejszego społeczeństwa, ale pewnie to nie wyjątek i dla wielu ludzi wybór między głosem serca a pędem za karierą jest ciężkim orzechem do zgryzienia.
Tymczasem, romans w pracy może spowodować lawinę nieszczęść - rozkojarzenie prowadzące do pomyłek, łamanie regulaminu, urażanie uczuć czy wzbudzanie zazdrości innych współpracowników, złośliwe plotki, kłamstwa o spotkaniach, których nie było… prędzej czy później zwykle albo dla pracy, albo dla stałego związku, albo dla naszego spokoju psychicznego kończy się to źle. Ściany mają uszy, ludzie bywają bezwzględnie złośliwi, a obowiązki nie idą w parze z gorącymi uczuciami i pasją.
Bywa jednak też tak, że romansu w pracy szukamy właśnie, aby poczuć tę iskrę emocji - zakazany owoc kusi, seks w toalecie czy na kserokopiarce brzmi często lepiej niż we własnej sypialni. Czasem flirty są konsekwencją czyjejś nimfomanii, czasem po prostu grą - kobiety lubią wykorzystywać swoje wdzięki do osiągania korzyści, które inaczej byłoby ciężko zdobyć; panom również zdarza się czarować bez wielkich uczuć. Wszędzie tu kryje się ryzyko krzywdy, ale ostateczną decyzję trzeba oczywiście zostawić uwikłanym.
Żeby nie być zupełnym czarnowidzem, o romansach w pracy trzeba też powiedzieć kilka słów dobrego. Znacie się zwykle lepiej niż osoby spotykane na dyskotekach czy u znajomych, macie dużo czasu dla siebie, często dzielicie te same pasje i zainteresowania. Czy to nie najlepsze warunki do stworzenia długotrwałego związku?
Dobre rady dla biurowych flirciarzy:
- Nie dziel się szczegółami romansu z innymi współpracownikami.
- Zapoznaj się z polityką szefostwa i, jeśli można, wtajemnicz kogoś z kierownictwa.
- Unikaj związków z przełożonym lub podwładnym - grozi zarzutami o faworyzowanie.
- Pamiętaj o profesjonalizmie i nie zaniedbywaniu obowiązków.
- Nie okazuj czułości oficjalnie - nie musicie udawać obcych, ale zachowujcie się jak dobrzy przyjaciele, nie kochankowie.