Pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy myślimy o zerwaniu, to zdrada. W rzeczywistości są sprawy znacznie poważniejsze niż ta ludzka słabość…
Każdy zna ich pewnie setki – pary, które żyją ze sobą latami, choć nikt nie wie dlaczego. No, ale przecież się nie kłócą, są sobie wierni – po co szukać dziury w moście? Ano właśnie po to, aby dać sobie szansę na prawdziwy, trwały, kochający się związek; taki, który pomaga przejść przez nierozpieszczające nas życie z pogodą. Jeśli bowiem serce nie gra, to dusza nie śpiewa – instrument trzeba zmienić!
Brak wspólnych zainteresowań. Oczywiście, pomysłów na życie w związku są setki – od papużek nierozłączek, po dwa różne, odrębne światy, np. fizyka kwantowego i gimnastyczki artystycznej - każdy ma swoich zwolenników. Prawda jest jednak taka, że każda miłość potrzebuje, poza kolacją z winem, dobrym seksem i dwójką dzieci, także odpowiedniej dawki wspólnie spędzonego czasu. Obojętnie, czy to brydż, rowery, sesje filmowe czy gotowanie we dwójkę, jakieś spoiwo wzajemnej egzystencji jest nam potrzebne. Jeśli go nie ma, prędzej czy później, odnajdziemy się w zupełnie innych rzeczywistościach, z których można sobie ewentualnie jedynie przesłać pocztówkę.
Różne wartości. Niby mądrość ludowa głosi, że przeciwieństwa się przyciągają. Naturalnie, egzotyka zawsze pociąga, nowość fascynuje, a odmienność opinii daje szansę na długie wieczory pasjonujących rozmów. Jeśli jednak praktycznie każda dyskusja – od dyskusji na temat globalnego ocieplenia, po debatę o wartościach religijnych, kończy się ostrym ścięciem, albo, nie daj Boże, dosadnymi epitetami w stylu „idiota”, to znak, że pora znaleźć lepiej pasującą połówkę. Niezależnie od uczucia, życia nie da się przejść w ignorancji i omijaniu większości ważnych światopoglądowych kwestii, bo on czy ona ma „kretyńskie zdanie”. Brak szacunku zawsze się zemści.
Inne wizje przyszłości. Wyjąwszy związki traktowane od początku do końca jako przygoda ze stacją końcową, na której przesiądziemy się innego pociągu, w większości pozytywnych relacji na coś mamy w duchu nadzieję. Na ślub z wielkim tortem i suknią jak beza, na pięcioro dzieci, na partnerstwo bez zobowiązań, na nieznośną lekkość bytu bez domowych obowiązków. Tego nie roztrząsa się na pierwszej, ani na trzeciej randce, ale angażując się poważniej warto o takie rzeczy zapytać. Bo z niedomówień rodzą się coraz większe oczekiwania i nieporozumienia, a po pięciu latach lądujemy z przysłowiową ręką w nocniku.